ARCHIWUM 1999-2017

Nowa atrakcja Krosna: kajakiem przez miasto

Spływ kajakowy w centrum miasta? Z takiej atrakcji być może już na wakacjach będą mogli korzystać mieszkańcy Krosna. Pierwsze próby już się odbyły. Wyniki? Brak sił, mokre ubranie, ale twarze uśmiechnięte, policzki zaróżowione, a oczy błyszczące.
Redakcja Portalu
Niedzielna wyprawa kajakowa przez Krosno - dwie osoby, dwie godziny atrakcji

Pływanie kajakiem po Wisłoku to w Krośnie wcale nie nowość. Doskonale pamiętają to starsi mieszkańcy, którzy w latach 50. brali nawet udział w organizowanych w mieście zawodach kajakowych. Do takich atrakcji chce powrócić Wacław Krzanowski, właściciel Galerii Zawodzie, przy której zamierza przygotować miejsce wypoczynku dla całej rodziny.

- Jak byłem małym chłopcem to pływałem kajakiem z ojcem. Magazyn z kajakami był koło stadionu Legii (dziś Karpat Krosno). Spływ odbywał się od przystani na zakolu Wisłoka w pobliżu stadionu na ul. Bursaki do mostu na Białobrzegach. Organizowano nawet zawody - wspomina Wacław Krzanowski.

Pismo burmistrza Krosna z 1928 r. Prosi właścicielkę terenu o zgodę na zajęcie terenu pod budowę kładki na Wisłoku

Teren nad Wisłokiem w pobliżu ulicy Okrzei od pokoleń należał do jego rodziny. Przed wybudowaniem mostu istniała tam tylko kładka, na której budowę zezwolenie wydała w 1928 roku babcia Wacława Krzanowskiego - Józefa (do dziś zachowało się pismo burmistrza z prośbą o wyrażenie zgody za zajęcie terenu). Pod kładką była prowizoryczna przystań, przy której zacumowane były kajaki. - To były tylko schodki i 4 deski, ale kto chciał - brał kajak i pływał - mówił.

- Pływało się też w górę rzeki, mimo że prąd był o wiele mocniejszy niż teraz. Ale na skałkach były liny. Chwytało się za nie i przepływało pod prąd - wspomina Wacław Krzanowski. Kajaki były wtedy znaczne cięższe, większe było ich zanurzenie. Wyższy był też poziom wody. - Teraz jest niski stan wody, a jak poleje dwa tygodnie to od razu jest powódź. To wszytko przez wybetonowanie koryta Taboru i Morwawy - tłumaczy.

Płynąc Wisłokiem przez Krosno czasami trudno zorientować się w terenie

Teraz, mimo niskiego stanu wody, do tradycji spływów kajakowych chce powrócić razem z synem - Pawłem. Mają już dwa kajaki. Na razie z wodnej wycieczki korzystała rodzina i znajomi. Wszyscy byli zachwyceni: - Jest zielono, pięknie, widzieliśmy czaplę i ryby. Z perspektywy rzeki Krosno wygląda zupełnie inaczej, traci się orientację w terenie - mówi Adam Górski. - W dół płynie się relaksacyjnie. Pod prąd zdarzają się sytuacje kryzysowe. Przeprowadziliśmy kajak przed próg, ale zanim zdążyliśmy się rozpędzić, cofnęło nas.

Przyjemność z wycieczki psuje tylko widok śmieci na brzegach Wisłoka: - Jest ich mnóstwo. Telewizor, kołpaki, a opon jest tyle, że można w nie ubrać kilka ciężarówek. Jak się to posprząta to będzie super - mówił jeden z amatorów kajakowej przygody - znany aktor Błażej Peszek (zięć Wacława Krzanowskiego - syn Jana Peszka, brat Marii Peszek). - Co dwa dni nad brzegiem zbieram pełną reklamówkę śmieci. Chyba napiszę tabliczkę, żeby śmieci wyrzucali mi pod płot. Będę miał łatwiej - żartuje jego teść.

W rzece jest zdecydowanie czyściej niż kilka lat wcześniej, ale wciąż w nurcie i przy brzegach znaleźć można opony, reklamówki, a nawet kineskopy telewizyjne

Pierwsze tegoroczne spływy odbyły się na odcinku od mostu na ul. Okrzei aż do oczyszczalni ścieków. Z powrotem pod prąd wycieczka zajmuje około dwóch godzin. - Dobrze byłoby zrobić spływ z Krościenka aż do Odrzykonia. A z powrotem transportować kajaki samochodem - planuje Wacław Krzanowski.

Aby pływać kajakiem, co najmniej jedna osoba musi mieć ukończone 18 lat. Obowiązkowo trzeba też zakładać kapoki. Na to, by każdy chętny mógł posmakować przygody z kajakiem, trzeba jednak jeszcze poczekać. - Staramy się o pozwolenie wodno-prawne na zrobienie przystani. Kiedy załatwimy formalności, będzie można korzystać z kajaków - mówi Paweł Krzanowski. - Myślę, że na wakacjach wszystko będzie gotowe.

Pomysł dobrze ocenia prezydent Piotr Przytocki. Tym bardziej, że plany uruchomienia toru kajakowego miało też miasto. - Próbowaliśmy rozmawiać z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Krakowie, aby przez zwiększenie upustu wody z Sieniawy podnieść poziom Wisłoka. Ale to niemożliwe, bo w zbiorniku musi być rezerwa. Przy niskich stanach wody mogą być więc problemy - mówi prezydent. - Można byłoby zrobić spiętrzenia wody lub tylko rynny, żeby nie obcierać kajakiem o dno - zastanawiają się pomysłodawcy.

Na razie nie wiadomo ile taka przyjemność będzie kosztować. Pewne jest to, że właściciele Galerii Zawodzie chcą w jej pobliżu, tuż nad brzegiem Wisłoka stworzyć centrum letniego wypoczynku. Paweł Krzanowski: - Będą to takie bulwary Wisłoka: sztuczna plaża, grill na kiełbaski i golonkę, fontanny, plac zabaw dla dzieci. Są już groty oraz taras z widokiem na rzekę. To będzie miejsce, gdzie można przyjść, rodzinnie spędzić czas, poopalać się, pobawić, zjeść, odpocząć i popływać kajakiem...

Aneta Kut, fot. Damian Krzanowski