Ateista to osoba, która nie wierzy w istnienie jednego bądź wielu bogów. Odrzuca istnienie sił nadprzyrodzonych, a religia jest dla niej sprzeczna z rozsądkiem. Ateiści zazwyczaj nazywają siebie racjonalistami.
- Sceptycznie podchodzę do wiary w istnienie Boga lub bogów. Mam zbyt mało dowodów, lub są one niewystarczające, na istnienie jakiegokolwiek absolutu. Nierealne są dla mnie cuda, zjawiska paranormalne, wniebowstąpienie, zmartwychwstanie, niepokalane poczęcie, reinkarnacja, nirwana, anioły czy dżiny – tłumaczy Damian „Piórko” Ziemba.
Podkreśla jednak, że odrzucenie lub utrata wiary nie są równoznaczne z tym, że człowiek staje się zły, zdegenerowany i zatraca swój system moralny. - Religia czy jej brak nie są wyznacznikiem moralności, empatii czy innych wartości – dodaje Przemek Polański. - Jako ateista jestem organizatorem spotkania wigilijnego, które od 20 lat odbywa się na krośnieńskim rynku. Mam też przyjaciół wśród kapłanów wielu wyznań.
Jak ateiści obchodzą np. zbliżające się święta Bożego Narodzenia? - Okres grudniowy traktujemy jako okazję do odpoczynku, poświęcenia większej ilości czasu bliskim – przyznaje Przemek.
Nie wykluczają strojenia choinki, obdarowywania się prezentami i przygotowywania barszczu z uszkami. - Siadamy razem do stołu, nie dzielimy się opłatkiem, ale składamy sobie życzenia. Nie śpiewamy kolęd, ale chętnie posłuchamy niereligijnych piosenek – opowiada Damian.
18-letnia Katarzyna Majewska przyznaje, że nigdy podczas świąt nie czuła obecności Boga. - To był zawsze czas nerwów i chaosu, który kończył się spotkaniem z rodziną.
W ich przypadku sceptycyzm do wyznawanej wiary pojawił się w wieku nastoletnim. - Jak większość dzieci w Polsce, w okresie niemowlęcym zostałem ochrzczony. Dosyć szybko uświadomiłem sobie, że wiara, czy też religia w moim przypadku „nie działają” i na etapie szkoły średniej zrezygnowałem z zajęć katechezy – przyznaje Przemek.
- Bardzo długo szukałam tej wiary, ale bezskutecznie. Modliłam się, chodziłam do kościoła, śpiewałam o Bogu, bo rodzina mówiła, że tak trzeba. Widziałam zachowanie ludzi po wyjściu z kościoła, np. obgadywanie i stwierdziłam, że nie chcę należeć do wspólnoty hipokrytów – mówi Kasia.
Damian wychowywał się w katolickiej rodzinie, bardzo długo był ministrantem i lektorem, organizował także festiwale religijne. Pierwszy raz zaczął się zastanawiać nad duchowością mając 14 lat, gdy służył podczas mszy. - Przy podniesieniu Eucharystii wszyscy schylili swoje głowy i uderzali się mocno w piersi. Była tam także moja koleżanka, na co dzień bardzo ciepła osoba. Zastanawiałem się, czego oni tak bardzo żałują i co taka osoba może mieć złego na sumieniu – opowiada i dodaje:
Religijność w Polsce to już nie jest wiara, tylko tradycjonalizm, konserwatyzm, fundamentalizm, a nawet fanatyzm. Wystarczy spytać ludzi po mszy, o czym była Ewangelia, a oni nie będą w stanie powiedzieć. Chodzą do kościoła bez przemyślenia.
O swoich zwątpieniach Damian opowiedział znajomym. – Chęć rozmowy odebrali jako misję, która ma zniszczyć ich wiarę i odrzucili mnie. To było naprawdę straszne – mówi.
Odrzucenie ze strony rodziny i sąsiadów czuła także Kasia. - Od osób wierzących słyszałam tylko "bądź wdzięczna Bogu za to, co masz". Tylko że ja wtedy niewiele miałam, ani miłości od dorosłych, ani zrozumienia. Potem mówili mi "bądź wdzięczna za to, że żyjesz", ale ja jestem dziełem moich rodziców, Bóg nie miał w tym udziału – opowiada Kasia.
Nieprzyjemnych sytuacji udało się uniknąć Przemkowi. Przyznaje jednak, że w mieście społeczność jest o wiele bardziej niejednolita niż np. na wsi. - Tam trudniej jest wyrazić własne zdanie wbrew ogółowi – mówi. Natomiast na nachalne próby nawrócenia na jakąkolwiek wiarę odpowiada z żoną:
Można wierzyć nawet w latarkę elektryczną, ale nie wolno nią nikomu świecić po oczach.
Między innymi po to, aby osoby niewierzące nie czuły się odrzucone, Damian, Przemek i Kasia stworzyli „Przystanek ateizm”. To inicjatywa społeczna, która ma zrzeszać ateistów z Krosna i okolic.
– Postanowiliśmy propagować, czym jest ateizm i stworzyć miejsce do swobodnych rozmów – mówi Damian. - To niczyja wina, że ktoś zaczyna wątpić i poszukiwać własnego miejsca na świecie. Sama obecność i świadomość, że żyje się w jakiejś społeczności i ma wsparcie innych, bardzo dużo daje.
"Przystanek ateizm" to spotkania, poradniki i materiały m.in. o tym jak żyć bez religii, nie obchodzić świąt i w jaki sposób wytłumaczyć dziecku ateizm.
Ważnym elementem będzie także pomoc w dokonaniu apostazji, czyli wystąpienia z Kościoła katolickiego. - Wiele osób niewierzących odpuszcza tę czynność. Jest ona ważna, ponieważ Kościół w Polsce cały czas deklaruje ogromną ilość wiernych, wliczając w to nawet osoby niepraktykujące. Niestety na tej podstawie podejmowane są później różne decyzje polityczne – tłumaczy Damian.
Założyciele zapewniają, że inicjatywa nie ma na celu przekonywania wierzących do odrzucenia religii. - Nie jesteśmy osobami, które starają się przeciągnąć wierzących na swoją stronę. Jeżeli spotkamy kogoś, kto chce opuścić jakąś wspólnotę wyznaniową, bo po prostu źle się w niej czuje, to może liczyć na naszą pomoc.
Na razie, ze względu na obostrzenia związane z epidemią koronawirusa, spotkania „Przystanku ateizm” odbywają się tylko na Facebooku. Pierwsza transmisja na żywo będzie 12 grudnia (sobota) o 17:00. Aby wziąć w niej udział, należy dołączyć do wydarzenia. Osoby zainteresowane czynnym włączeniem się do projektu mogą napisać maila na adres: damian.piorko.ziemba@gmail.com.
W przyszłości grupa ma organizować regularne spotkania w wyznaczonym miejscu i akcje informacyjne np. na Rynku. – Każdy chętny będzie mógł podejść i z nami porozmawiać – mówi Damian i apeluje: - Rozmawiajmy o wierze tak, jakbyśmy rozmawiali o tym, jakie lubimy słodycze - otwarcie, bez obaw, stresu i nienawiści.