ARCHIWUM 1999-2017

Nie humanitarna fundacja

Krośnieńska policja zakończyła śledztwo przeciw zarządowi Fundacji Pomocy Humanitarnej z Krosna. Czterem osobom postawiono zarzut m.in. oszustwa na kwotę 800 tys. zł. Pieniądze pochodziły ze zbiórek publicznych.
Redakcja Portalu
Artykuł z archiwum 2002-2017

Działająca od początku 2000 r. Fundacja Pomocy Humanitarnej w Krośnie miała siedzibę przy ul. Lewakowskiego. Celem fundacji była m.in. pomoc finansowa chorym, bezdomnym, niepełnosprawnym.

Fundacja czerpała dochody z darowizn od osób fizycznych i prawnych, a także ze spadków, zbiórek publicznych i działalności gospodarczej. Miała swoje oddziały w Krakowie i we Wrocławiu, ale działalność prowadziła w wielu miejscach: w Krośnie, Jaśle, Sanoku, Przemyślu, Nowym Sączu, Jarosławiu, Gorlicach, Tarnowie, Rzeszowie, Kielcach, Radomiu, Lublinie, Krakowie, Bielsku-Białej, Katowicach, Mielcu, a także innych miejscowościach woj. podkarpackiego, małopolskiego i śląskiego.

Końcem 2002 r. działalnością fundacji zainteresowała się policja. 23 stycznia br. aresztowano tymczasowo prezesa organizacji - Piotra N. (43 l.) oraz wiceprezesa - Bogdana Cz. (39 l.). Dwóm innym osobom (są to kobiety) zakazano opuszczać kraj - odebrano im paszporty. Wszyscy pochodzą z Krosna.

Fundacja działała legalnie - została zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym, miała wszelkie zezwolenia na działalność. Miała też szczytne cele. Na przykład, promowała się, że refunduje osobom biednym koszty zakupu leków. Wystarczyło zgłosić się do fundacji z dokumentem o zakupie leków oraz odcinkiem renty, emerytury lub zaświadczeniu o dochodach. Fundacja miała pokrywać koszty leków tym osobom, których miesięczny dochód netto nie przekraczał 450 zł albo dochód na członka rodziny nie przekraczał 280 zł.

Na stronie internetowej fundacji (witryna już nie działa) podane były różne inne przykłady pomocy ludziom potrzebującym.

Dlaczego więc fundacji przyjrzała się policja? Okazało się bowiem, że datki, które fundacja zbierała nie trafiały w całości na pomoc potrzebującym. - Prowadząc postępowanie skupiliśmy się na zbiórkach publicznych - mówi naczelnik sekcji ds. przestępczości gospodarczej - nadkomisarz Bogdan Jaklewicz z Komendy Miejskiej Policji w Krośnie. - Okazało się, że szefowie fundacji wyprowadzili z niej ok. 800 tys. zł, a tylko 100 tys. przeznaczyli na cele statutowe organizacji.

Były trzy sposoby wyprowadzania pieniędzy z fundacji: zaniżanie kwot ze zbiórek, nie wykazywanie zbiórek w dokumentacji oraz fałszowanie dokumentów.

Z przepisów prawa dotyczących fundacji i prowadzenia zbiórek publicznych wynika, że osoby prowadzące kwesty nie mogą za to pobierać wynagrodzeń (to tzw. wolontariusze). - Tu się zdziwiliśmy, bo fundacja płaciła "wolontariuszom" od 20-25 procent zebranych kwot jako zapłata za czas spędzony na pracy - mówi nadkom. Jaklewicz.

Istniał cały system kar i nagród dla "zbieraczy". - Dużą rolę miało miejsce, gdzie stał wolontariusz. Jeśli ktoś nie był lojalny jechał na inne miejsce - mniej dochodowe. Zbiórki prowadzono głównie w centrach miast, pod kościołami i marketami.

W Krośnie "wolontariusze" fundacji zbierali pieniądze m.in. na ul. Sienkiewicza, przy domu handlowym: - Często stały tam nawet trzy grupy "zbieraczy" w niewielkich odległościach od siebie, to była łapanka. Sprawdzaliśmy tych ludzi pod kątem formalnym. Wszystko grało - mówią policjanci z wydziału przestępstw gospodarczych.

- To był dla nich świetny interes. Ci ludzie nic nie produkowali, nie było maszyn. Pieniążki przychodziły łatwo - komentują policjanci. - Szefowie fundacji wykorzystywali jedną z najwartościowszych cech polskiego społeczeństwa - wrażliwość na biedę - dodają.

Sprawa jest skomplikowana. Policja zebrała 6 tomów materiałów dowodowych. Przesłuchano ponad 100 świadków. Sprawa będzie na wokandzie sądu rejonowego w Krośnie w trzecim kwartale przyszłego roku. Za postawione zarzuty oszustwa oraz fałszowania i podrabiania dokumentacji finansowej trzem oskarżonym grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat, a jednej - do 8 lat.

Najprawdopodobniej to przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Policja badała na razie tylko motyw zbiórek publicznych. Zabezpieczone zostały pozostałe dokumenty - kolejne wątki będą więc również badane. W grę wchodzą m.in. darowizny od osób prawnych i działalność gospodarcza.

W Krośnie to pierwszy tak duży przypadek afery związanej z fundacją.

Adrian Krzanowski