Jeszcze w grudniu, kilka dni po zażegnaniu konfliktu w szpitalu, na ręce przewodniczącego Rady Miasta Krosna wpłynęło pismo od wicemarszałka województwa podkarpackiego Kazimierza Ziobro, w którym zarząd województwa wyraził intencję przekazania szpitala w ręce miasta.
"Wola przekazania szpitala wynika z racji zainteresowania Radnych Miasta Krosna problemami tamtejszego szpitala, jak też chęcią współdecydowania o obsadzie funkcji Dyrektora czy o strukturze organizacji jednostki. Doceniając troskę władz miasta (Radnych i Prezydenta) wyrażoną wielokrotnie w pismach adresowanych do Zarządu Województwa Podkarpackiego, w tym także w apelu z dnia 27 listopada br., pragniemy wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom" - czytamy w liście do Stanisława Słysia. "Liczymy, że wstępne wyrażenie woli przejęcia naszego szpitala przez Samorząd Miasta Krosna pozwoli nam na wszczęcie procedury prawnej rozpoczynającej proces przekazania szpitala wraz z całym majątkiem." - pisze dalej Kazimierz Ziobro.
Stanowisko marszałka to pokłosie konfliktu między lekarzami a dyrektorem szpitala. W obliczu zagrożenia istnienia szpitala i pozbawienia mieszkańców opieki medycznej Rada Miasta kategorycznie domagała się od zarządu województwa uwzględnienia jej głosu w sprawie rozwiązania dramatycznej sytuacji i odwołania dyrektora szpitala Mariusza Kocója z funkcji dyrektora. W przeciwnym razie "całkowitą odpowiedzialność moralną i prawną za stan zdrowia pacjentów hospitalizowanych w szpitalu krośnieńskim poniesie Pan osobiście i Pański Urząd." - pisała Rada Miasta Krosna w apelu skierowanym do marszałka województwa (27.11).
Prezydent patrzy na sprawę bez entuzjazmu, bo jego zdaniem miasto nie jest w stanie podołać obowiązkom, jakie ma przed sobą szpital wojewódzki. Przypomina, że lecznica jest ważna nie tylko dla Krosna, ale dla mieszkańców całej południowo-wschodniej części województwa podkarpackiego.
Podkreśla też, że szpital ma blisko 40 mln zł długu, a marszałek w swoim wystąpieniu nie sprecyzował co stanie się z istniejącymi zobowiązaniami szpitala. Zdaniem Piotra Przytockiego wzięcie na siebie takiego ciężaru przez miasto jest niemożliwe. - Nie łudźmy się, że jesteśmy w stanie obsłużyć tak zadłużony szpital - zwracał się do radnych podczas ostatniej sesji (30.12). - Nie stać nas na to.
Przypomina, że w samym mieście planowanych jest wiele inwestycji, w nowym budżecie na 2010 rok wydatki inwestycyjne zaplanowano na poziomie ponad 74 milionów zł. A zapewnienie działalności szpitala oraz świadczenia usług medycznych na odpowiednim poziomie to wydatek przekraczający możliwości samorządu Krosna.
Prezydent dodaje jednak: - Nie uciekam od tego, żeby się angażować w sprawy szpitala. Wręcz przeciwnie, za co dostałem już po głowie - mówi Piotr Przytocki. Przypomnijmy prezydent został odwołany z funkcji przewodniczącego Rady Społecznej Szpitala m.in. za to, że sprzeciwiał się wygaszaniu oddziałów szpitala. - Przede wszystkim szpital powinien zostać uporządkowany pod względem organizacyjnym i finansowym. Wtedy będziemy mogli zastanowić się nad kolejnymi działaniami - twierdzi.
Za tym, aby szpitalem zarządzało miasto, są lekarze. - Szpital znajduje się w Krośnie, bardzo byśmy sobie życzyli, żeby miał gospodarza w postaci prezydenta miasta, Rady Miejskiej, ponieważ nikt nie zna lepiej problemów mieszkańców Krosna, niż Rada Miejska - w imieniu lekarzy mówi Mariusz Sebastanka, ordynator oddziału opieki paliatywnej. Twierdzi, że wszelkie problemy, także te finansowe, łatwiej jest rozwiązać z gospodarzem szpitala, który jest na miejscu, jest krośnianinem.
- Nowego pana dyrektora również bardzo zachęcamy, żeby został krośnianinem i związał się z naszym miastem na stałe - dodaje Mariusz Sebastianka. - Wtedy na pewno będzie mógł tym szpitalem kierować długie lata, z naszą pomocą, dla dobra szpitala.