Wpadek miał miejsce w środę (24.03) kilkanaście minut po godz. 14.00 na ul. Kopalnianej. Policjanci mieli spore problemy z odtworzeniem przebiegu zdarzenia, ponieważ relacja będącego w pobliżu jednego z uczestników wypadku była niezwykle chaotyczna.
Ostatecznie ustalono, że Fiatem 126p jechały dwie dziewczyny w wieku 14 lat i trzech chłopców w wieku 16, 17 i 18 lat. - Wszyscy są mieszkańcami powiatu krośnieńskiego i wcześniej wspólnie pili alkohol - mówi Marek Cecuła, rzecznik prasowy policji w Krośnie.
Według ustaleń funkcjonariuszy, za kierownicą siedział 16-latek, zaś 17-latek leżał na dachu. Na żwirowej drodze, w czasie pokonywania ostrego zakrętu samochód przewrócił się na bok, a będący na dachu nastolatek upadł tak nieszczęśliwie, że jego głowa została przygnieciona tylnym kołem "malucha".
Wezwana na miejsca karetka przewiozła ciężko rannego chłopca do szpitala. Razem z nim do szpitala trafił również 18-latek, który doznał poważnego urazu barku. Pozostali uczestnicy wypadku wpadli w panikę i uciekli.
W organizmach czterech osób, które policjanci zdołali wczoraj przebadać stwierdzono od 0,35 do 1,76 promila alkoholu. Kierujący samochodem 16-latek, u którego stwierdzono blisko 1,1 promila alkoholu, został zatrzymany do wyjaśnienia. Od ciężko rannego 17-latka pobrano krew do badań.
- Niestety, w czwartek rano (25.03) z krośnieńskiego szpitala nadeszła informacja, że lekarze nie zdołali go uratować, 17-latek zmarł - informuje rzecznik policji. Trwa dokładne ustalenie przyczyn i szczegółów tej tragedii.
Miejsce, w którym doszło do wypadku, jest dobrze znane miejscowym. To boczna droga prowadząca do lasu i polany, nazwanej przez kogoś "Ranczem". To tam młodzi ludzie spożywali wcześniej alkohol.
- Takie rzeczy tu się dzieją co chwilę. Nie raz zgłaszaliśmy policji - opowiada nam pan Zbigniew, pracownik pobliskiego "Kopalnictwa". Pokazuje butelki, szczątki samochodów, rozjeżdżone koleiny. - Piją, szaleją samochodami, potem takie są skutki - komentuje.