Z kim zamierza Pan zawiązać ewentualną koalicję?
- Jaką koalicję?! Przecież to jest "Twoje Krosno", nasze wspólne Krosno. Radni to są ludzie, którzy mają razem współpracować. To jest koalicja.
Czyli radni z Pana komitetu będą współpracować ze wszystkimi innymi radnymi?
- A dlaczego nie?
Nie będzie układu większościowego?
- Radni będą się po prostu dogadywać w konkretnych sprawach. Na razie jesteśmy dzień po wyborach. Spotykam się jutro ze wszystkimi ludźmi, którzy startowali. Będziemy rozmawiać w całym gronie, jakie podjąć dalsze kroki. Z drugiej strony to wszystko jeszcze przedwczesne, bo nie mamy jeszcze rozwiązanych wyborów prezydenckich.
Czy taki wynik wyborów oznacza, że ludzie odrzucili obecny układ władzy i postawili na samorządność?
- Wygląda na to że rzeczywiście wyborcy odrzucili myślenie w kategoriach partii politycznych. To jest dobre. Ludzie postawili na autentycznych samorządowców i to dobrze wróży miastu.
Jakie podejmiecie dalsze kroki powyborcze?
- Zastanawiamy się nad tym, jak prowadzić kampanię prezydencką przede wszystkim. Piotr Przytocki nie ma zaplecza politycznego, ale ma wielu zwolenników z lewej, z prawej, ze środka. Oczekujemy więc na tego typu szerokie porozumienie.
Czy będziecie zabiegać o elektorat lewicy?
- Myślę ze lewica w sposób naturalny przychyla się w naszą stronę. Nie ma większych animozji. Zawsze byliśmy w kontakcie i gdy były jakieś ważniejsze problemy miasta to dyskutowaliśmy nad nimi, a co do strony prawej, to też jest sporo ludzi takich, którzy są zwolennikami Piotra. Myślę że pokażą to najbliższe godziny.
Czy nie jest tak, że ludzie odrzucili politykę i postawili na samorząd?
- Wygrali samorządowcy wszędzie tam, gdzie cokolwiek robili. Jest to dowodem tego, że ludzie stawiają na osobę, która pełni jakąś służbę na co dzień, pomagają, załatwiają drobne sprawy i to się dla ludzi liczy. Wiadomym jest, że dobrze byłoby, gdyby w radzie pokazało się trochę innych twarzy, bardziej fachowych osób, po to aby ci ludzie byli profesjonalnym zapleczem dla prezydenta.
Jakie przemyślenia, komentarze?
- Życzę kolegom, którzy dostali się do II tury, aby szczęśliwie szli dalej. Niech walczą.
Czy jest pan w stanie powiedzieć, jak zachowa się elektorat lewicy w II turze wyborów?
- Nie wiem. Logiczne byłoby, gdyby elektorat poparł Piotra Przytockiego, ale moim zdaniem elektorat lewicy jest bardzo zmienny.
Przegrał Pan kiedyś wybory na Senatora, teraz wybory prezydenckie. Czy będzie się Pan nadal zajmował działalnością polityczną?
- Będę się zajmował raczej działalnością społeczną, a polityczną już raczej nie. Zajmę się swoją firmą, sportem, a politykę odstawiam.
Chciałbym prosić o komentarz na temat wstępnych wyników wyborów.
- Cieszy to, że mieszkańcy Krosna postawili na środowiska centrowe, a nie poparli SLD. Jeżeli chodzi o prawicę, to nieroztropną była decyzja Ligi Polskich Rodzin o wyjściu z komitetu "Krosno - Rodzina - Sprawiedliwość". Gdyby nie to, "KRS" miałoby drugi wynik. Jeden wspólny kandydat na prezydenta jakoś dałby szansę na walkę w pierwszej trójce.
Czy nie jest tak, że mieszkańcy Krosna odrzucili wybór polityczny, a postawili na samorządowców?
- To jest trudne do określenia. Nie ma raczej takiego zdecydowanego rozgraniczenia pomiędzy politycznymi działaczami a niepolitycznymi. Na przykład, Krzysztof Jędrzejewski jest działaczem osiedlowym i jest też pełnomocnikiem Platformy Obywatelskiej, ale ludzie tego powszechnie nie wiedzą. A z kolei senator Borcz kojarzony jest jeszcze z RS AWS, a nawet - niesłusznie - jest też często kojarzony z ZChN. Chociaż pewnie jest coś na rzeczy - widać to po wynikach działaczy dzielnicowych i osiedlowych. Ale nie ma takiego klarownego rozgraniczenia, między politycznymi, a społecznymi działaczami.
Zbigniew Leniowski przegrał wybory prezydenckie. Jakie czynniki mogły na to wpłynąć?
- Głównie to jest to, że zakładaliśmy szeroką koalicję prawicową, ale wyjście LPR i wystawienie kandydata, który odwoływał się do podobnych wartości, podobnego programu, pokrzyżowało szyki.
Czy będziecie próbowali prowadzić jakieś rozmowy koalicyjne?
- Na pewno. Jesteśmy otwarci na rozmowy o różnych wariantach. Trudno jednak określić jednoznacznie z kim tak, a z kim nie. Mamy szereg możliwości.
Jak pan skomentuje wyniki wyborów prezydenckich, jak i do Rady Miasta?
- Dla mnie osobiście jest to układ dosyć nieciekawy. Jestem zaskoczony słabym wynikiem SLD. Myślałem, że przy tym huku reklamowym jaki oni zrobili, zdobędą przynajmniej 10-12 mandatów. W tej chwili pozostali na tym poziomie, na którym byli w poprzedniej kadencji, a może nawet nieco niżej procentowo.
Jak pan skomentuje wielka wygraną Jerzego Borcza?
- Dla mnie osobiście centrum jest bardzo bezbarwną częścią rady. Wolę być zdecydowanym, określonym członkiem rady, a nie trochę z lewej albo z prawej.
Ale czy to nie jest tak, że ludzie odrzucili politykę i głosowali po prostu na samorządowców?
- Ludzie się nie orientują w jednym - że aby cokolwiek zrealizować w mieście to trzeba pieniędzy, a tych pieniędzy nie będzie. Ludziom nie można obiecywać. I tu pan Borcz za 4 lata się bardzo rozczaruje. Jego zbiorniki i parki rozrywki legną w gruzach. W Krośnie trzeba dać ludziom pracę, a przynajmniej nadzieję na prace. A tutaj, taką możliwość - według mnie - daje absolutnie rozwój lotniska krośnieńskiego. Nic poza tym. To jest moja teza, którą będę zawsze potwierdzał i o niej mówił.
Jakie wnioski po pierwszych nieoficjalnych wynikach?
- Zaskoczony jestem słabym wynikiem Marka Wilka i Zbigniewa Leniowskiego. Jeśli chodzi o mój wynik to uważam, że to jest dobry wynik.
A jeśli chodzi o wybory do Rady Miasta?
- Mandatu nie zdobyliśmy, trudno. O ile zajdzie taka potrzeba, będziemy rozmawiać w sprawach ważnych dla Krosna. Czekamy na propozycje od startujących w wyborach prezydenckich i chcemy kogoś z nich poprzeć, a kogo - zadecyduje komitet wyborczy.
Czyli Pan w dalszym ciągu chce działać w polityce?
- Tak, w dalszym ciągu.
- Na wstępie chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim wyborcom, którzy oddali głosy na KW Samoobrona RP. Jak wynika ze wstępnych wyników, Samoobrona RP nie osiągnęła progu 5% i nie będzie miała swojego przedstawiciela w nowej Radzie Miasta. Uważam, że frekwencja jak na wybory samorządowe była niewielka, mieszkańcy Krosna nie odrzucili obecnie rządzącej opcji politycznej. Spodziewałem się większego zainteresowania wyborami. Jedyną niespodzianką są wybory prezydenckie, gdyż Pan Piotr Przytocki stał się tzw. "czarnym koniem" Wyborów Samorządowych 2002 r.
- Na dokładną analizę wyników KPEiRu i mojej kandydatury trzeba trochę czasu. Myślę, że złożyło się na to wiele czynników. Pozostaje mi tą drogą pogratulować zwycięstwa nadal kandydatom na Prezydenta Krosna - Panu Jerzemu Borczowi i Panu Piotrowi Przytockiemu.