Uniwersytety dla dzieci z powodzeniem funkcjonują już od wielu lat za granicą. W Polsce jest kilka takich ośrodków. Politechnika Dziecięca w Rzeszowie rozpoczęła działalność w 2009 roku. Działa przy Politechnice Rzeszowskiej, powstała z myślą o studentach, którzy przyjdą "jutro".
Jednym z pomysłodawców Dziecięcej Politechniki jest Antoni Wydro, wicekurator oświaty w Rzeszowie, a cała idea wzięła się z obserwacji rynku pracy. - Dostrzegamy, że bardzo trudno jest zdobyć pracę ludziom z wykształceniem humanistycznym, a najłatwiej tym, którzy mają wykształcenie w kierunku technicznym. Z kolei w szkołach uczniowie niechętnie uczestniczą w zajęciach z fizyki, chemii czy matematyki. Trzeba było coś zmienić - wyjaśnia. - Chcemy pokazać, że te przedmioty mogą być bardzo atrakcyjne, że to może być piękna wędrówka po krainie wiedzy, umiejętności, poznawania świata.
Oprócz wykładów na uczelni, Politechnika proponuje też sesje wyjazdowe. Przystępne wykłady odbywają się na całym Podkarpaciu, były już w gimnazjach, w liceach, a teraz mają miejsce w szkołach podstawowych. W Krośnie do udziału w zajęciach wytypowano Szkołę Podstawową nr 14. Sesja odbyła się w piątek (26.11), a zorganizowała ją Politechnika Rzeszowska wspólnie z WSK "PZL-Rzeszów". Przedmiotem zajęć była chemia, prowadzili je nauczyciele akademiccy oraz studenci.
- Chcemy pokazać, że chemia jest wszechobecna i od niej bardzo dużo zależy. Przy okazji zainspirować dzieciaki do tego, aby poznawały coś nowego, bo to od nich będzie zależało później, jak ten świat będzie wyglądał - mówi Wiktor Bukowski, profesor na Wydziale Chemicznym Politechniki Rzeszowskiej.
W zajęciach uczestniczyło około 150 dzieci. Wszystkie z wielkim zainteresowaniem śledziły prezentacje profesora. - Wszystko co nas otacza zaczyna się od chemików. A chemicy to tacy trochę kombinatorzy, tworzą różne rzeczy - zwracał się do dzieci.
I tak za chwilę z butelki wydostał się "duch". - Mieszamy w butelce dwie substancje i nagle coś nam wychodzi, niczym z lampy Alladyna - mówił Wiktor Bukowski. Główny "sprawca" to nadtlenek wodoru. - Nie znacie tej substancji - dopytywał profesor. - A znacie wodę utlenioną? To jest to samo, tylko tu mamy roztwór dużo bardziej stężony i do odkażania się nie nadaje, jest niebezpieczny.
Profesor Politechniki Rzeszowskiej tłumaczył też dlaczego herbata zmienia kolor pod wpływem cytryny, sok z kapusty pod wpływem octu czy "Kreta" - środka do udrażniania rur. Zdradził też powód zmiany barwy płomienia, gdy "wykipi" nam gotująca się woda: - To znaczy, że w tej wodzie jest jeszcze coś - odpowiednie sole.
Dzieci przekonały się też, że bananem można przybić gwóźdź. "Wystarczy" go tylko włożyć do ciekłego azotu. Z kolei w wypełnionym nim niewielkim wiaderku mieści się co najmniej kilka napompowanych balonów.
Kolejną dawkę doświadczeń młodzi naukowcy otrzymali już podczas zajęć w klasach. Dla bezpieczeństwa, zamiast odczynników chemicznych używali m.in. wody, mąki ziemniaczanej, żelatyny, soku i cukru.
- Z wody i mąki można uzyskać bardzo fajną ciecz - mówił profesor. Ciecz - można powiedzieć - magiczną. Jeśli wymieszamy te dwa składniki w odpowiednich proporcjach (mieszkanka jest właściwa, gdy im szybciej próbujemy mieszać, tym staje się to trudniejsze) z łatwością ulepimy z nich kulkę. Gdy pozostawimy ją w spokoju, kulka rozpłynie się. Jak magiczna jest ta ciecz pokazują też filmiki dostępne w Internecie. - Widać np. jak człowiek biega po basenie wypełnionym właśnie taką cieczą. Gdyby się zatrzymał - utonie - mówi profesor.
Z żelatyny i soku dzieci wyrabiały z kolei własne żelki. Jak je zrobić? Wystarczy w foremce do pieczenia wysypać 2-centymetrową warstwę mąki ziemniaczanej. Następnie np. przy pomocy plastikowej nakrętki odcisnąć formy na żelki. Trzeba jeszcze wymieszać żelatynę, wodę, kwasek cytrynowy, cukier i sok owocowy, wszystko razem podgrzać. Wylana do przygotowanych w mące foremek mieszkanka musi pozostać do zastygnięcia. Potem zostaje już tylko delektować się przygotowanymi własnoręcznie żelkami.
Politechnika Dziecięca chce rozszerzać swoją działalność. W planach jest uruchomienie fundacji, która będzie wspomagać najmłodszych zainteresowanych przedmiotami ścisłymi. - Uczniowie będą mogli bezpłatnie otrzymywać podręczniki i książki popularnonaukowe - mówi Antoni Wydro. - Naszym marzeniem jest też, aby ci najzdolniejsi mogli uczestniczyć w zajęciach na uniwersytetach czy politechnikach.