Stanisław Lenart urodził się 2 października 1911 roku w Komborni. Przyjęcie z okazji setnych urodzin z udziałem prezydenta Krosna, przedstawicieli Urzędu Stanu Cywilnego oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych odbyło się jednak kilka dni wcześniej, w czwartek (29.09).
Pochodzi z chłopskiej rodziny. Do szkoły uczęszczał w Woli Komborskiej, ukończył 3 klasy szkoły podstawowej. Potem, do 17-go roku życia pracował z rodzicami w gospodarstwie rolnym. W 1928 roku podjął pracę w tartaku w Jabłonicy Polskiej. 5 lat później poszedł do wojska.
Od 1938 roku do września 1939 roku pracował przy budowie krośnieńskiego lotniska. Wtedy to został zmobilizowany do 22. pułku artylerii do Przemyśla. Brał udział w walkach z Niemcami w Samborze, Drohobyczu, Bolechowie, Stryju oraz Kałużu. W Dwornie wraz z kompanami złożył broń, stamtąd wrócił do Krosna na piechotę.
Przez cały rok 1940 kontynuował pracę przy budowie lotniska. Potem podjął pracę w leśnictwie w lasach komborskich. Po wyzwoleniu pomagał przy budowie domów w charakterze cieśli. Pracował także w wielu firmach budowlanych. W roku 1976 przeszedł na rentę inwalidzką.
Udzielał się społecznie, od 1955 roku przy budowie Domu Ludowego i elektryfikacji Kombornii oraz przy budowie dróg lokalnych. Przez jedną kadencję był radnym Rady Gminy w Korczynie. Za pracę społeczną w 1973 został odznaczony "Srebrnym Krzyżem Zasługi". Uhonorowany także w 1984 medalem "za udział w wojnie obronnej w 1939 roku" oraz dyplomem uznania za obronę ojczyzny w 1939 roku z okazji 65. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Stanisław Lenart był dwukrotnie żonaty, jest ojcem trzech córek. Ma pięciu wnuków, dwóch prawnuków i cztery prawnuczki.
Jubilat, jak na swój wiek, jest aktywny, bardzo komunikatywny, porusza się wspomagając laską. - Znamy się z panem Lenartem ze spotkań, które organizujemy 1 września w Dniu Weterana. Cieszę się, że zawsze widzę go w dobrej formie, w dobrym zdrowiu, optymistycznie patrzącego na świat. Pan Stanisław całe życie ciężko pracował, najlepsze lata życia zabrała mu wojna, a mimo to nie opuszcza go poczucie humoru, z podziwem patrzę na taką postawę - komplementował Stanisława Lenarta Piotr Przytocki, prezydent Krosna. - Proszę bardzo panie dyrektorze - w ten sposób gospodarz uroczystości zachęcał prezydenta do poczęstunku.
- Mieszkam kawałek dalej, tato sam do mnie przychodzi - mówi jedna z córek, pani Stefania. - Czasem czuje się lepiej, czasem gorzej, ale trzyma się w miarę dobrze - podkreśla druga, pani Janina. Jeszcze do ubiegłego roku pan Stanisław prowadził samochód. - Ale koty omijałem - dodał z uśmiechem sam solenizant.
Na urodzinową uroczystość przybyła cała rodzina, ale też koledzy jubilata. Był tort i lampka szampana, co znów skłoniło pana Stanisława do wspomnień. - Dużo w życiu wódki wypiłem, wszyscy byśmy się wykąpali, ale tylko dwa razy się upiłem, bo piłem mądrze. Raz mnie prowadzili, a raz przyszedłem na kolanach, głowa była, ale nóg nie było - żartował.
Co zrobić, żeby dożyć 100 lat? To pytanie pada zawsze przy okazji takich uroczystości. Nie zawsze jednak odpowiedzi są takie same. - Podle jeść, dużo robić i... mało się kochać - odpowiada z uśmiechem jubilat. - No i myśleć, że kiedyś będzie lepiej. Wtedy będziesz żył i żył, i... nigdy się nie doczekasz.