Do wypadku doszło w czwartek (26.04) kilkanaście minut po godz. 16.00 w obrębie skrzyżowania ul. Podkarpackiej z ul. Czajkowskiego.
Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że przed czerwonym światłem sygnalizatora, na tym samym pasie, zatrzymały się jadące w kierunku Jasła cztery samochody. Na czele stały dwa fiaty seicento, za nimi skoda fabia, a na końcu fiat panda. W tym momencie w tył pandy uderzył ford modeno, kierowany przez 48-letniego krakowianina. Siła uderzenia była tak duża, że ucierpiał nie tylko fiat, ale także wszystkie stojące przed nim samochody, które kolejno na siebie wpadały.
Niestety, poza pojazdami w wypadku ucierpieli także ludzie. Ranni zostali jadący skodą małżonkowie, oboje w wieku 33 lat oraz o rok młodsza pasażerka pierwszego fiata seicento. Wszyscy doznali urazów kręgosłupów i zostali przewiezieni do szpitala.
- W rozmowie z policjantami 48-latek kierujący fordem przyznał, że dojeżdżając do skrzyżowania po prostu się zagapił - informuje Marek Cecuła, rzecznik prasowy policji w Krośnie. Kierowcy wszystkich uczestniczących w wypadku aut byli trzeźwi.
Dalsze postępowanie w tej sprawie uzależnione będzie od ostatecznej oceny stanu zdrowia rannych.
W piątek (27.04) około godz. 14:30 doszło do kolejnego karambolu, tym razem na ul. Bieszczadzkiej.
Jadący renault scenic 27-letni mieszkaniec powiatu brzozowskiego najechał na tył peugeota partnera kierowanego przez 42-letniego mieszkańca Krosna. Na tym jednak nie koniec, bo pchnięty partner uderzył w opla corsę, a ten z kolei na jeszcze jeden pojazd, którego kierujący odjechał przed przybyciem policji. Najprawdopodobniej był to deawoo tico, które nie odniosło w wyniku kolizji uszkodzeń.
Wszystkie samochody jechały w stronę Krosna, stały w korku, systematycznie podjeżdżając do skrzyżowania. Sprawca kolizji - kierowca scenica za niezachowanie należytej ostrożności został ukarany mandatem.
Obrażeń ciała doznał tylko kierowca peugeota, został odwieziony do szpitala. Po zbadaniu okazało się jednak, że dolegliwości nie są groźne dla jego zdrowia
Wszyscy kierowcy byli trzeźwi.
To już drugie tego typu zdarzenie, do którego doszło przy dobrej widoczności, na suchej nawierzchni. Marek Cecuła podkreśla jednak, że obydwa wydarzyły się po południu, przy słoneczej pogodzie, kiedy kierowcy zmierzali w kierunku Jasła, czyli pod słońce: - Apelujemy o ostrożność, bo słońce może łatwo oślepić, rozproszyć uwagę kierowcy, sprawia też, że słabiej widoczne są światła ''stopu''.