ARCHIWUM 1999-2017

"Naftówka". Szkoła z historią i przyszłością

Niedawno świętowała 65-lecie swego istnienia. Jest niemal jedyną szkołą w Polsce, która kształci specjalistów wiertnictwa nafty i gazu. Krośnieńska "Naftówka". Jej absolwenci są rozchwytywani przez międzynarodowe koncerny, pracują na całym świecie. Publikujemy rozmowę z dyrektor szkoły Joanną Kubit.
Redakcja Portalu
21-22 września 2012. Obchody 65-lecia "Naftówki". Po prawej prof. Roman Kuźniar - absolwent tej szkoły, dziś doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego

Ile w Polsce jest takich szkół jak "Naftówka"?

- Bliźniacza szkoła jest w Pile, ale ma tylko jeden kierunek - wiertnictwo. Ona miała też długą przerwę w kształceniu, została reaktywowana dopiero w 2002 roku. Teraz pod wpływem informacji dotyczących gazów z łupków podobne szkoły dopiero się tworzą. Są to jednak szkoły specjalistyczne lub adresowane do osób starszych, natomiast żadna nie ma takiego stażu i takiego przekroju kształcenia zawodowego jak krośnieńska "Naftówka".

A jakie kierunki ma krośnieńska "Naftówka"?

- Główny kierunek to Wiertnictwo, następnie Górnictwo otworowe, potocznie zwane Eksploatacją, jest też Geologia. Mamy Technikum Gazownictwa i Zasadniczą Szkołę Zawodową - wiertacz odwiertów eksploatacyjnych i geofizycznych. Dodatkowo, od ośmiu lat mamy Technikum Logistyczne. Jeśli uda nam się dopasować ten program do logistyki w zakresie resortu naftowo-gazowniczego, to będzie to jedyna tego typu klasa w Polsce. Do tego dochodzą jeszcze dwie klasy licealne, które nie są związane z branżą naftowo-gazowniczą, ale już na trwałe wpisały się w historię szkoły - klasa ratowniczo-obronna i sportowa z piłką nożną.

Joanna Kubit - dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4

Niedawno "Naftówka" obchodziła jubileusz 65-lecia istnienia. Jaka przyszłość przed szkołą?

- Myślę, że w tej chwili najważniejszym dla mnie zadaniem jest utworzenie silnej szkoły branżowej. Pierwszy krok mamy już za sobą - od lutego ruszamy ze szkołą dla dorosłych. Przy przychylności władz miasta, udało nam się uzyskać wszelkie zgody i będziemy prowadzić profesjonalną szkołę dla dorosłych. Będzie to dwuletnia szkoła policealna w zawodach wiertnik i geolog. Po wstępnym naborze widzę, że jest to ciekawa propozycja. To szkoła dla osób, które ukończyły szkołę średnią, bo takie jest wymaganie, ale wszystkie 26 osób, które już się zapisały, to ludzie po studiach wyższych i wiele lat pracują w różnych zawodach, ale chcą tę dwuletnią kwalifikację jeszcze zdobyć. Kilka osób będzie dojeżdżać nawet z Rzeszowa czy Jarosławia. Mam nadzieję, że to będzie dobra szkoła i wpisze się na stałe do naszej oferty edukacyjnej.

To będzie szkoła wieczorowa?

- To będą zajęcia w trybie piątkowo-sobotnim, my to nazywamy trybem zaocznym. Udało nam się pozyskać kilku nauczycieli z branży - będą tu przyjeżdżać panowie, którzy pracują w jasielskich Poszukiwaniach Nafty i Gazu oraz w PGNiG oddział w Sanoku. Wracamy do korzeni, bo kiedyś tę szkołę założono z inicjatywy Instytutu Naftowego i pierwszymi nauczycielami byli pracownicy Instytutu.

Dziś szkolny dziennik nie wzbudza już strachu. Na obchody zjechali absolwenci "Naftówki"

Uczniowie tej szkoły raczej nie mają problemów ze znalezieniem pracy?

- Drugie moje zadanie to badanie losów naszych absolwentów. Bardzo mnie denerwują wszelkie unifikacje, porównywanie do szkół na terenie miasta, bo tak naprawdę powinniśmy być porównywani tylko ze szkołą w Pile. Nasi uczniowie zdają bardzo trudne egzaminy potwierdzające kwalifikacje zawodowe. My te egzaminy zdajemy na poziomie 68 procent - przy "Koperniku", który zdaje maturę w 100 procentach, może to wyglądać żenująco, ale tak naprawdę to jest świetny wynik, bo w tym roku w Pile takiego egzaminu nie zdał nikt. To jest naprawdę bardzo trudny do napisania projekt wiertniczy.

Przychodzą do nas dzieci z różnym poziomem wykształcenia, ale to z dziada pradziada wiertnicy. Niekoniecznie świetnie uczą się przedmiotów ogólnokształcących, ale jak trzeba coś zrobić manualnie, to wystarczy 5 sekund. Dlatego są to tak cenieni w świecie wiertnicy.

Dowodem na jakość tej szkoły są właśnie losy absolwentów. Chłopcy, którzy dwa lata temu zdawali maturę, w tej chwili przygotowywani są do dużego kontraktu w Krakowie, wyjeżdżają do Etiopii, pracują w Mozambiku, w Ugandzie, Pakistanie. Świetnie zarabiają i tak naprawdę nie ma wśród nich bezrobotnych, nawet jak ktoś nie znalazł się w branży, to i tak sobie radzi. To jest największa wartość szkoły.

Są wśród absolwentów wybitne postacie.

- Na szczególną uwagę zasługuje dr Błażej Błażejowski. Ma 33 lata, pochodzi ze Szczawnego w gminie Komańcza, jest paleontologiem. Zjechał na nartach ze Spitsbergena, jest jednym z najmłodszych doktorantów PAN w Warszawie. Jako jedyna osoba z Polski, a pięć z całego świata przeszedł szkolenie w NASA przygotowujące ekipy badawcze do lotu na Marsa. Jest naszym absolwentem, laureatem olimpiady geologicznej, co dało mu indeks na wszystkie uczelnie w kraju. Obiecał przyjechać do nas jeszcze jesienią. Uważam, że jego wykład będzie dla naszych uczniów bardzo motywujący.

Druga ciekawa postać to profesor Roman Kuźniar - doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim. Skończył szkołę w 1973 roku, klasę eksploatacyjną, czyli typowo "naftówkową". Jest to człowiek świetnie, wszechstronnie wykształcony, na zjeździe absolwentów powiedział, że gdyby miał ponownie wybrać szkołę średnią, to wybrałby jeszcze raz "Naftówkę". To jest dla mnie najważniejsze.

Naszym absolwentem jest też Stanisław Szafran - sekretarz generalny Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego Inżynierów i Techników Przemysłu Naftowego i Gazowniczego, długoletni pracownik AGH. Pochodzi z Odrzykonia. Podczas zjazdu opowiadał, że wychował się w miejscu, gdzie wszędzie były kiwony. Wszyscy szli do "Naftówki" więc i on poszedł, bo nie widział innej możliwości. W domu się nie przelewało, a tu od razu był zawód. Zresztą to była wtedy szkoła resortowa, uczniowie dostawali buty i cały "ferszalunek", czyli strój odświętny i roboczy. Tutaj zawsze ekonomia odgrywała ważną rolę.

Takich nazwisk jest dużo więcej, to głównie prezesi, dyrektorzy, członkowie zarządu dużych firm branży naftowej.

Jaki status obecnie ma ta szkoła? Jest to szkoła "miejska", ale kiedyś była to szkoła resortowa?

- Kiedyś to była szkoła branżowa, to znaczy funkcjonowała pod auspicjami ministra górnictwa i energetyki. Niestety w 1998 roku została przejęta przez Ministerstwo Edukacji. Nie będziemy tej sytuacji zmieniać, ale chciałabym, żeby minister gospodarki te dwie, trzy szkoły otoczył specjalną opieką, stąd moje usilne zabiegi, żeby się tak silnie związać z branżą zawodową, żeby ta szkoła była pod patronatem PGNiG i tak w tej chwili jest. To jest chyba dla szkoły najważniejsze.

W związku z tym uczniowie mają pewne przywileje. Nawet wczoraj odebrałam wiadomość, że kolejnych 6 uczniów otrzyma stypendium fundacji PGNiG. Każdy z nich otrzyma po dwa tysiące złotych rocznie z przeznaczeniem na cele edukacyjne. Mamy w tej chwili w trzeciej klasie wiertniczej trzech chłopców, którzy pobierają to stypendium od pierwszej klasy. Co roku po dwa tysiące złotych to jest duża ulga dla rodziców.

Jak szkoła wygląda pod względem infrastruktury i pomocy dydaktycznych?

- Udało mi się przekonać sponsorów, czyli nasze zaprzyjaźnione zakłady pracy, że muszą inwestować w swoich przyszłych pracowników, bo tak jest dla nich taniej. Mamy ufundowaną za 25 tysięcy zł pracownię do języków obcych i jest to jedna z lepiej wyposażonych pracowni w Krośnie. Mam świadomość, że nie przygotowujemy dzieci pod polski rynek, a przede wszystkim pod rynek światowy, bo już naszymi uczniami interesują się wielkie koncerny. A angielski to podstawa. Uczymy języka zawodowego, zgodnie z reformą szkół zawodowych, ale też dajemy sporo dodatkowych godzin angielskiego dla wiertników. Specjalnymi skryptami wspomogło nas AGH, i nauczyciele prowadzą zajęcia z tego zakresu raz w miesiącu

Prowadzimy rozmowy z gminą Fjell w Norwegii. Chcemy nawiązać współpracę w formie dwutygodniowych praktyk na platformie wiertniczej na Morzu Północnym. Chcemy, aby co roku skorzystało z tego 30 uczniów. Po takim doświadczeniu świat stanie przed nimi otworem.

Dodatkowo zawarliśmy porozumienie ze Schlumbergerem Polska, że jeśli będą wymieniać sprzęt, a mają to robić co dwa lata, to będą go do nas przysyłać. Będzie więc na czym pracować. Pracownie wiertnicze, eksploatacyjne i geologiczne od lat są w szkole dobrze wyposażone, ale tak naprawdę cała wartość kształcenia to są lekcje w terenie.

Czy uczniowie mają możliwość odbywania praktyk?

- Bierzemy udział w realizowanym przez Urząd Miasta i Wojewódzki Urząd Pracy w Rzeszowie projekcie unijnym "Podkarpacie stawia na zawodowców". Dzięki temu podczas wakacji 40 uczniów odbywało praktykę w PGNiG oddział w Sanoku. Jest to bardzo udany projekt, bo taka praca przez miesiąc przy załodze to ogromne doświadczenie, bo praktyki w terenie nic nie zastąpi. Będziemy ten projekt realizować także w kolejnych dwóch latach.

Jeździmy także do podziemnych magazynów gazu w Strachocinie, do kopalni jasielskich, w Dukli czy na specjalną wiertnię szkoleniową pod Tarnowem. Uruchomienie tego urządzenia kosztuje tysiące zł, bo to jest prawdziwy odwiert. Zamiast ropy w szybie jest woda, ale uczniowie mają całą symulację pracy. Mamy to szczęście, że znajdujemy się w kolebce przemysłu naftowego, więc tutaj dookoła są obiekty, gdzie możemy się uczyć. Dlatego też tutaj ta szkoła ma rację bytu.

Uroczystości jubileuszowe rozpoczęły się od złożenia kwiatów pod pomnikiem patrona szkoły - Ignacego Łukasiewicza

Czyli duch Łukasiewicza jest tu wciąż żywy?

- Szkoła nosi imię Ignacego Łukasiewicza. Ale nie tylko duch Łukasiewicza, ale także jego ideały są nam bardzo bliskie: patriotyzm, pracowitość i skromność. Kultywujemy te tradycje szkoleniowe, przy otrzęsinach trzeba u nas przeskoczyć przez świder i być pasowanym na wiertnika.

Mówi pani tylko o chłopcach, czy to znaczy, że w "Naftówce" nie ma dziewczyn?

- W klasach wiertniczych jest 100 procent chłopców, ale w tej chwili mamy jedną dziewczynkę w klasie eksploatacyjnej. Bardzo się z tego cieszymy. W liceum oczywiście mamy dziewczynki, ale w ogóle jeśli chodzi o społeczność szkolną to są w mniejszości, 30 do 70 procent. Jest takie hasło - kobiety na politechniki. Chciałabym, żeby w przyszłości więcej dziewcząt uczęszczało do "Naftówki".

Historia Naftówki

Za datę utworzenia "Naftówki" uważa się 1 marca 1947 roku, ale ze szkołą ściśle łączy się też rok 1945. Wtedy to powstały właśnie Instytut Naftowy, w ramach swojej działalności, podjął się zorganizowania "Szkoły Majstrów". Jej siedzibą stał się Dom Robotniczy przy ul. Kolejowej. Nauka była bezpłatna, odbywała się na zmianę, tydzień uczniowie chodzili do szkoły, tydzień pracowali. Wszystkim na czas nauki udzielano płatnych urlopów, bezpłatne zakwaterowanie z wyżywieniem w internacie.

W marcu 1947 roku Instytut Naftowy na podstawie zezwolenia Ministerstwa Przemysłu i Handlu powołał szkołę dla młodocianych "Gimnazjum Przemysłowe Kopalnictwa Naftowego w Krośnie". Cykl nauczania wynosił 3 lata. Pierwszą siedzibą szkoły był porafineryjny budynek przy ul. Naftowej, nazywany kiedyś domem "Nad Stawkiem".

W czerwcu 1950 roku Gimnazjum Przemysłowe Kopalnictwa Naftowego zakończyło swe istnienie. Na jego miejsce zostało otwarte Liceum Przemysłowe Kopalnictwa Naftowego. Równocześnie otwarto Technikum Przemysłu Naftowego oraz Zasadniczą Szkołę Przemysłu Naftowego. Po rocznym istnieniu Liceum zostało zlikwidowane, a jego uczniowie przeszli do Technikum. Zasadnicza Szkoła Przemysłu Naftowego istniała w Krośnie do 31 sierpnia 1955 r., kiedy to z powodu kłopotów lokalowych została przeniesiona do Jasła.

W 1960 roku Kuratorium otworzyło drugą szkołę o nazwie Zasadnicza Szkoła Przemysłu Naftowego. Rozbudowa szkoły stała się niezbędna. Budowę nowego obiektu przy dzisiejszej ul. Bohaterów Westerplatte ukończono w 1967 roku. W dniu otwarcia nadano szkole imię Ignacego Łukasiewicza. Wtedy też szkoła zmieniła nazwę na Technikum Górnictwa Naftowego.

Szkołę stworzył kompleks budynków na 2,5 ha powierzchni z 22 salami lekcyjnymi, salą gimnastyczną, internatem z 78 pokojami, świetlicą oraz zapleczem sportowym.

Szkoła przez dziesięciolecia przekazywana była z jednego ministerstwa do drugiego, wielokrotnie zmieniała też swoją nazwę. W 1999 roku jej organem prowadzącym stał się prezydent Krosna. Od 2002 roku placówka nosi nazwę Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4 im. Ignacego Łukasiewicza w Krośnie.

rozmawiał Adrian Krzanowski, fot. (arch.)