ARCHIWUM 1999-2017

Kaczyński o grypie, muzyce i telewizji

Jarosław Kaczyński odwiedził Krosno (21.10). Krytykował rządy Donalda Tuska i zachęcał do głosowania na PiS za 3 lata. Liczy na 60% poparcia na Podkarpaciu. Chce zdobyć na tyle silną władzę w państwie, by zmienić konstytucję. Sala zgotowała mu owację.
Redakcja Portalu
Jarosław Kaczyński w trakcie objazdu Podkarpacia. Do sali artKina w Krośnie przybył w niedzielę (21.10)

Jarosława Kaczyńskiego w sali krośnieńskiego kina przy ul. Bieszczadzkiej powitało ok. 700-800 osób. Sala pękała w szwach. W znacznej większości były to osoby starsze.

W swoim wystąpieniu kilkakrotnie powtarzał sformułowania: "rząd Tuska jest zły", "ta polityka musi się skończyć", "ten rząd trzeba zmienić". O swoim rządzie w latach 2005-2007 mówił dokładnie odwrotnie: - Wtedy było najspokojniej. Wszystko rosło, poprawiało się. Niektórzy twierdzą, że to miał być ten straszny czas, jakby był jeden wielki Oświęcim w Polsce. A myśmy po prostu walczyli ze złodziejami.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił, że "polityka metropolitarna" Platformy Obywatelskiej, która zakłada rozwój najpierw dużych ośrodków, a później rozszerzanie się rozwoju na resztę kraju, jest błędna. - Jeśli spojrzeć na państwa, które szły tym torem, to rzeczywiście są ośrodki rozwoju, np. w Hiszpanii - Barcelona, Madryt, Sewilla, ale jakoś tej dyfuzji nie widać. Np. w Rosji Moskwa jest bardzo zamożna, ale kilkadziesiąt kilometrów od Moskwy jest po staremu. Rano barszcz, na obiad barszcz, na kolację barszcz - rozbawił publiczność.

Wymienił rzekome skutki rządów Platformy Obywatelskiej: wysokie bezrobocie, niezbudowane autostrady, problemy ze służbą zdrowia. Nawiązał też do wydarzeń związanych z dachem Stadionu Narodowego i po raz kolejny rozbawił publiczność: - Wyobraźcie sobie państwo parasolkę, na której jest napisane "Nie otwierać w czasie deszczu".

Sala kinowa ma ok. 470 miejsc siedzących - wszystkie były zajęte. Ludzie kłębili się też stojąc po bokach

- Z tą polityką trzeba skończyć, bo jeśli będziemy ją ciągnąć dalej, to nawet jeśli uda się zdobyć z Unii Europejskiej 300 mld zł, to los tych pieniędzy będzie podobny, jak tych, które otrzymaliśmy na lata 2007-2013. Bo według Kaczyńskiego fundusze unijne w Polsce zostały wykorzystane "mało efektywnie". - Pewne grupy są z tego zadowolone, bo bardzo dużo na tym zarobiły. Stwierdził, że te 300 mld nam się należą: - Polska była pierwszym krajem, który się przeciwstawił Hitlerowi. Zapłaciła za to straszliwą cenę, została zdradzona, nie mieliśmy planu Marshalla. Mamy moralne prawo do tych środków. Za te słowa został nagrodzony gromkimi brawami.

Porównał nadchodzący kryzys w Polsce do chorego człowieka umieszczonego w bardzo zimnym pokoju. - Jeśli nic się nie zmieni, ta grypa może się zmienić w bardzo groźne zapalenie płuc. A to powinna być co najwyżej lekka grypka, bo mamy warunki, żeby kryzys nas nie dotknął.

Później działania rządu porównywał do muzyki: - To jest fałszywy ton. Nawet człowiek bardzo mało muzykalny - mówię o muzykalności politycznej - ten fałsz słyszy. Kiedy oceniał Leszka Millera mówił z kolei: - Jeśli ktoś taki przekonuje, że to on jest obrońcą ubogich, to posłuchajcie dobrze, czy ta melodia przypadkiem nie brzmi fałszywie. Bo na moje słabe ucho tak. Akurat Bóg pozbawił mnie słuchu muzycznego, ale polityczny jakiś mam - nawiązał do jego fałszywej intonacji "Jeszcze Polska nie zginęła".

Skrytykował rządowy plan "Inwestycje Polskie". Uzasadniał: - Będzie 40 mld zł w rękach władzy i taniec różnych przedsiębiorców wokół tego, żeby te pieniądze za darmo dostać. W jego opinii te pieniądze lepiej wydać na plan "nowej fali polskiego kapitalizmu". - Chcemy te pieniądze dać młodym ludziom na uruchomienie biznesu. Dajemy jeden warunek: musisz stworzyć co najmniej jedno miejsce pracy. 40 mld zł to 400 tys. osób po 100 tys. zł. Te 400 tys. firm, to już 800 tys. nowych miejsc pracy.

Jarosław Kaczyński brylował na luzie: raz żartował, raz stosował wymyślne porównania, cytował Kochanowskiego, Broniewskiego, ale i Stalina

Wystąpienie Kaczyńskiego zakończyło się owacją publiczności na stojąco. Później przyszła kolej na pytania z sali. Odczytywał je z kartek poseł PiS Piotr Babinetz.

Ktoś zapytał o edukację i lekcje historii: - Zatrzymamy likwidację szkół. Wrócimy do systemu - 8 lat podstawówki i 4 lata liceum. Będziemy też rozwijać technika zawodowe, bo chcemy odbudowywać polski przemysł. Koniec z testami, będą normalne egzaminy i nauka. Wprowadzimy dyscyplinę dla uczniów i nauczycieli - mówił prezes PiS.

Stwierdził, że za rządów PiS lekcje historii będą nie tylko kursami o dziejach Polski, ale także lekcjami patriotyzmu. - Uważamy, że szkoła powinna wychowywać polskich patriotów! - zabrzmiał i otrzymał gromkie brawa. - Jeśli dojdziemy do władzy, podręczniki do historii Polski zostaną całkowicie zmienione. Lekcje historii będą odpowiednio liczne i będą prowadzone do ostatniej klasy szkoły. Będą miały wyraźny przekaz patriotyczny. Jeżeli jakiś nauczyciel historii nie życzy sobie tak uczyć, to niech się zajmie czymś innym.

Pada pytanie o korupcję w Polsce z nawiązaniem do akcji CBA w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Krośnie: "Moja córka po studiach dwa razy nie zdała egzaminu na prawo jazdy, bo nie dała łapówki" - napisał ktoś. Jarosław Kaczyński: - Korupcja jest częścią tego systemu. Tutaj CBA aresztowało ludzi, którzy uczą jazdy samochodem. Tych ludzi trzeba było aresztować, ale od tego jest policja. A CBA zostało skonstruowane, żeby walczyć z korupcją na górze. W Sądzie Najwyższym, sądach, policji, gdzieś tam wysoko, wśród polityków.

Publiczność emocjonalnie reagowała na każde stwierdzenie Kaczyńskiego. W sumie trzykrotnie dostał owacje na stojąco i na koniec "Sto lat"

Kolejna sprawa: - Nie jesteśmy za Jednomandatowymi Okręgami Wyborczymi. To by oznaczało, że stopień uwikłania partii politycznych w różne miejscowe układy ogromnie by wzrósł. Bo w takich wyborach byłaby potężna wręcz presja i pokusa, by korzystać z różnych pieniędzy. Jest kandydat X, ale łatwiej mu będzie zdobyć mandat, jeśli będzie miał pół miliona złotych. Mogą mu je dać miejscowi biznesmeni. I to najczęściej szarzy. I taki człowiek dostaje się do sejmu. I musi się jakoś zrewanżować. To jest zła metoda.

Ktoś zapytał, czy PiS popiera ograniczenie, by jeden kandydat mógł być wybrany w wyborach maksymalnie dwa razy: - Osobiście jestem zwolennikiem 2-kadencyjności. Ale nie w sejmie. Dwie kadencje to jest akurat tyle czasu, żeby poseł został parlamentarzystą z prawdziwego zdarzenia. Przy takim ograniczeniu mielibyśmy samych amatorów. Ale prezydent czy burmistrz to co innego. Kaczyński przyznał, że w wielu miastach wybierani są dobrzy prezydenci: - Ale z drugiej strony jest tyle klik zasiedziałych, które obejmują wszystko w danym mieście, że to trzeba rozbić i nowe wybory by to ułatwiały.

Pytanie: "Czy warunkiem koniecznym do zmian w Polsce jest konieczność równowagi medialnej - opozycji i opcji rządzącej?" Odpowiedź: - Od dawna mówiono i pisano, że bez równowagi medialnej żadnej demokracji nie ma. Nie ma demokracji, jeżeli jedna z nich może bombardować swoim przekazem ludzi, a druga jest co najwyżej ośmieszana i atakowana. Mamy plany by to zmienić. Nie chodzi tylko o telewizję Trwam.

Jarosław Kaczyński przedstawił pomysł, by jeden program telewizji publicznej miała władza, a drugi opozycja. Ale chce też zreformować prywatne telewizje komercyjne: - W tych telewizjach muszą być dziennikarze wszystkich opcji. Na przykład, jeżeli jednego dnia wiadomości telewizyjne prowadzi pan X o poglądach np. Tomasza Lisa, to drugiego dnia prowadzi je Tomasz Sakiewicz. I ma wszystkie możliwości realizacji, może komentować poprzednika.

W trakcie odpowiedzi na kilkanaście innych pytań padło wiele obietnic w bardzo różnych dziedzinach:
- Obronimy ogródki działkowe, bądźcie państwo pewni.
- Trzeba połączyć dziesiątki spółek kolejowych i próbować odbudowywać polską kolej. I trzeba bronić, żeby to była polska kolej. I żeby było na nich polskie godło.
- Co do Rymanowa. Nie chcemy prywatyzować sanatoriów. Będziemy się temu przeciwstawiali.
- Mamy plan repolonizacji banków.
- Zmienimy sądy i prokuratury. W tym celu trzeba zmienić konstytucję, dlatego musimy mieć 2/3 w sejmie i większość w senacie.

Jarosław Kaczyński tylko krótko odniósł się do katastrofy smoleńskiej, ale zaznaczył, że "nie zapomina" o niej

Tylko krótko odniósł się do sprawy Smoleńska, bo jak stwierdził, teraz jest "inny przekaz": - Nie zapominamy o Smoleńsku. Prawda o tym to jest narodowy imperatyw [norma moralna]. Nie będziemy normalnym, suwerennym i godnym narodem jeżeli nie wyjaśnimy tragedii smoleńskiej. Brawa publiczności.

Jarosław Kaczyński przypomniał, że wybory parlamentarne są za 3 lata, ale już dziś zwrócił się do zebranych: - Ten teren uchodzi za bastion prawicy, ale uzyskujemy tutaj 40% głosów. Powinniśmy uzyskiwać co najmniej 60%. Idźmy razem do tego wielkiego zwycięstwa. Tu jest nasza baza, tu jest to miejsce, z którego wyruszamy w Polskę, także tam na zachód, gdzie jest dużo trudniej. Nowego okrągłego stołu nie będzie - musi być pełne zwycięstwo - podkreślał Kaczyński.

- Chcielibyśmy, żeby w naszym kraju doszło do sytuacji zbliżonej do tej w Budapeszcie [prawica na Węgrzech zdobyła w parlamencie większość zdolną do zmian w konstytucji - przyp. red.]. To musi być akcja szeroka, trzeba się organizować, przekonywać znajomych, przyjaciół, sąsiadów. Trzeba to robić na co dzień. Zachęcać do głosowania nawet tych, którzy nie głosują, bo uważają, że i tak się nic nie zmieni. I jak przyjdzie ten dzień - trzeba pilnować wyborów. Nie chce nic mówić, ale może być źle. Trzeba pilnować, żeby nie sfałszowano wyników. "Ufaj, ale sprawdzaj" - choć autor tego powiedzenia nie jest najlepszy, jest całkiem zły, ale warto go zacytować [słowa Stalina - przyp. red.].

Na zakończenie spotkania publiczność zaśpiewała prezesowi PiS "Sto lat". - Życząc mi jeszcze 37 lat życia wspomnijcie też tych, których nie ma wśród nas, którzy zginęli, którzy na pewno już stu lat nie dożyją - odpowiedział.

Kaczyński chce odwiedzić w przyszłym roku 70 powiatów w całej Polsce.

Przed spotkaniem z mieszkańcami Krosna i okolic odbyła się konferencja prasowa prezesa PiS. Portal nie został na nią zaproszony.

Tekst i fot. Adrian Krzanowski