Wypadek wydarzył się pierwszego dnia (28.04) tegorocznych Górskich Zawodów Balonowych w Krośnie. Zgodnie z prawem, okoliczności zdarzenia badała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Opublikowała w tej sprawie raport.
Balon, który uległ wypadkowi, nie uczestniczył w konkurencjach na punkty, latał w ramach tzw. fiesty. Jego 37-letni pilot uczestniczył jednak w odprawie przed konkurencjami, gdzie przekazuje się dane dotyczące warunków atmosferycznych. Za zgodą organizatorów zabrał dwóch dziennikarzy, którzy mieli relacjonować przebieg zawodów. Po odprawie cała załoga pojechała poszukać odpowiedniego miejsca do startu, wybrano Wietrzno.
Problemy zaczęły się już podczas napełniania powłoki zimnym powietrzem. Pierwsza próba została udaremniona przez tzw. wiatr przyziemny. Potem poszło już lepiej, najpierw napełniono powłokę zimnym, potem gorącym powietrzem, pasażerowie mogli zająć miejsce w koszu. Gdy osłabły podmuchy powietrza, pilot zdecydował się na start.
Tuż po starcie balon, lecąc poziomo, zaczął przemieszczać się w kierunku pobliskiego jednopiętrowego budynku. Po przeleceniu około 30 metrów kosz balonu dość łagodnie zetknął się z ziemią. Kilkanaście metrów dalej, będąc na wysokości jednego metra, uderzył w niskie drzewo. Pilot używał przy tym obu palników, dzięki czemu balon zaczął się wznosić, a kosz ześlizgnął się z drzewa.
Gdy balon był już ponad 50 metrów od startu, kosz balonu uderzył w ścianę budynku, po czym zaczepił o krawędź dachu, a powłoka pochyliła się na dach. Wtedy z kosza wyskoczył jeden z podróżnych. Odciążony balon wzniósł się ponad budynek i poleciał dalej.
W trakcie zderzenia z budynkiem pilot złamał rękę. Mimo bólu zdołał jednak operować palnikiem, kontrolując wysokość lotu. Razem z pozostałym w koszu jednym z reporterów zdołali łagodnie wylądować na rozległym polu bez upraw w odległości około 5 km od miejsca startu.
W wyniku wypadku niegroźnych obrażeń doznali obaj dziennikarze.
Zdaniem PKBWL, przyczyną wypadku był niewłaściwy wybór miejsca startu w pobliżu przeszkody i w rejonie występowania turbulencji, a także start przy niewystarczającej, w tych warunkach atmosferycznych, wyporności balonu. Do tego doszło niewielkie doświadczenie pilota, szczególnie w wykonywaniu lotów w terenie górzystym.
W komentarzu do komunikatu komisja przypomniała, że "analiza przydatności miejsca do startu balonu musi uwzględniać między innymi bezpieczną odległość od przeszkód przy uwzględnieniu ukształtowania terenu mającego wpływ na zmiany prędkości i kierunku wiatru lokalnego oraz występowanie turbulencji. Pilot powinien być zawsze gotowy do podjęcia decyzji o zmianie miejsca startu lub rezygnacji z wykonania lotu".
Wypadek potwierdza to, o czym zawsze mówią przyjeżdżający do Krosna piloci. Latanie w specyficznym terenie górzystym jest bardzo ciekawe, ale także bardzo trudne, często nawet niebezpieczne. Dlatego przyjeżdżają tu tylko najlepsi. - Tu są bardzo wysokie wymagania co do tego, jakich pilotów się przyjmuje. Ci, którzy tutaj przyjeżdżają, mają duży nalot i doświadczenie w lotach. Radzą sobie w różnych sytuacjach. To jest bardzo, bardzo wysoki poziom - powtarzał przy niemal każdej edycji zawodów balonowych ich dyrektor sportowy Jerzy Borowski.
Nietypowe zjawiska meteorologiczne, zmienne wiatry występujące w naszej okolicy, nie odstraszają jednak ekip balonowych. Właśnie dla tych wrażeń co roku przyjeżdżają do Krosna w tak licznej obsadzie.