Dzisiaj rodzice jeszcze mają wybór, albo poślą sześciolatka do zerówki, albo do pierwszej klasy. Od września 2014 roku każdy pójdzie już do podstawówki. Nie brakuje przeciwników tego pomysłu - inicjatorzy akcji "Ratuj maluchy" wspomagani przez celebrytów, domagają się ogólnopolskiego referendum w tej sprawie.
Resort edukacji niejednokrotnie zmieniał już zdanie, przesuwał termin rozpoczęcia obowiązku szkolnego sześciolatków. Teraz sprawa wydaje się być przesądzona, szczególnie że większość szkół w Polsce - zdaniem rządu - jest przygotowana na przyjęcie maluchów.
- 93 procentom naszych szkół sanepid wystawił oceny bardzo dobre i dobre, to jest dobry wynik. Szkoły są gotowe na przyjęcie 6-latków, a tam gdzie nie są gotowe, wystarczy czasu, aby ten stan naprawić - mówiła w Krośnie Joanna Berdzik, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Wiceminister odwiedza polskie miasta, przekonuje rodziców do wysłania sześciolatków do szkoły.
- Dzisiejsze sześciolatki mają zupełnie inny poziom kompetencji niż sześciolatki 20 lat temu. Wiedzą i potrafią dużo więcej, są gotowe do tego, żeby podjąć nowe zadania, które stawia przed nimi szkoła - podkreślała wiceminister. - Patrzymy także na sześciolatki w innych krajach. Chcielibyśmy, aby nasze dzieci funkcjonowały w takim samym systemie edukacji, żeby nasi nastolatkowie byli w porównywalnym okresie edukacyjnym, jak ich rówieśnicy z innych krajów.
Joanna Berdzik poinformowała też o istotnej zmianie w ustawie o systemie oświaty: - Obowiązek szkolny obejmie sześciolatki od 2014 roku. Aby jednak zniwelować obawy rodziców przed tzw. kumulacją zapadła decyzja o podziale rocznika. Dzieci urodzone w I połowie 2008 roku pójdą do szkoły w 2014 roku, te z II połowy roku - w 2015 roku. Wydaje się, że ten podział problem rozwiąże. Ponadto na rok 2014 ustalamy limity uczniów w klasie - klasa pierwsza nie będzie mogła liczyć więcej niż 25 osób. To także jest odpowiedź na głosy rodziców.
Pani Aneta Płaza była w gronie rodziców, którzy obawiali się kumulacji roczników, dlatego informację o podziale 6-latków ze względu na datę urodzenia przyjęła z zadowoleniem: - Odetchnęłam, że podzielono ten rocznik na połowę i jednocześnie nie pójdą do I klasy dwa roczniki: 2007 i 2008. Moja córka urodziła się w marcu, pójdzie więc do szkoły. Uważam, że się nadaje, świetnie sobie poradzi. Dziś są inne czasy, dzieci inaczej się rozwijają, mają inne bodźce.
Krosno już od kilku lat przygotowuje szkoły na przyjęcie najmłodszych uczniów, realizuje programy włączania dzieci sześcioletnich w edukację szkolną.
- Stworzyliśmy w szkołach odrębne obszary przeznaczone tylko dla dzieci małych, które w swoim otoczeniu mogą realizować obowiązek szkoły. Są przygotowane sanitariaty, sale do zabaw, do odpoczynku i sale do realizacji zajęć edukacyjnych. Jako samorząd jesteśmy gotowi do przyjęcia 6-latków do szkół - przekonywał Bronisław Baran, zastępca prezydenta Krosna.
Oddziały klas pierwszych we wszystkich miejskich podstawówkach zostały wyposażone w zabawki i kolorowe mebelki, dywany, a dla odciążenia maluchów od noszenia zbyt ciężkich plecaków z książkami przygotowano szafki. Na to, by klasy mogły przypominać sale w przedszkolach, przeznaczono - w ramach projektu "Kolorowa Klasa KROSNOludka" - ponad czterysta tysięcy złotych z budżetu gminy.
Samorząd przygotował też akcję informacyjną, by zachęcić rodziców do posyłania sześciolatków do I klasy. Przygotowano poradniki, które zawierają ważne terminy związane z rekrutacją, opinie rodziców dzieci, których sześciolatki poszły do klasy pierwszej, wypowiedzi nauczycieli, a także zdjęcia i opisy prowadzonych zajęć.
Ponadto w poradnikach rodzice mogą znaleźć informacje, jak rozpoznać czy sześciolatek jest gotowy do podjęcia nauki w szkole. Materiały zostały przygotowane przez psychologów, pedagogów, wychowawców pracujących na co dzień z dziećmi sześcioletnimi.
Pierwsze sześciolatki poszły do szkoły trzy lata temu. Dziś np. w Szkole Podstawowej nr 10 w Krośnie funkcjonują dwie trzecie klasy: jedna złożona tylko z 6-latków i jedna z 7-latków. Jakie wnioski? - Analizujemy to jak wyglądają postępy dzieci w obydwu klasach. Są takie obszary, w których klasa sześcioletnia była zdecydowanie korzystniej prezentującą się niż klasa dzieci 7-letnich. Nie zauważamy różnic, które wskazywałyby, że coś jest nie tak - stwierdził Bronisław Baran.
Wśród rodziców, którzy przyszli na spotkanie z wiceminister byli także tacy, którzy żałują, że 6-letniego dziecka do I klasy nie posłali. - Moja córka w wieku 6 lat poszła drugi raz do zerówki. Z perspektywy czasu uważam, że to była błędna decyzja - mówi Magdalena Białas, mama 7-latki. - Z moich obserwacji, z rozmów z wychowawcą i psychologami wynika, że dziecko się nudzi. Cały czas szuka bodźców do rozwoju, chce chodzić na balet, tańce, angielski chłonie rewelacyjnie, chętnie uczyłaby się nawet japońskiego. W pierwszej klasie ten rozwój na pewno byłby bardziej postępowy.
Pani Magdalena sprzeciwia się popularnej tezie, że posyłając 6-latka do szkoły zabieramy mu dzieciństwo. - W szkole też jest zabawa, nie tylko siedzenie w książkach. Teraz tak mówimy, a za kilka lat będziemy wymagać od dzieci pilnej nauki, bo poprzeczka jest ustawiona wysoko, będą egzaminy. Nie zabieramy dzieciom żadnego dzieciństwa - przekonuje. Przestrzega jednak, by podejmując decyzję o wysłaniu dziecka do I klasy nie kierować się jedynie datą urodzenia. - Do tego trzeba podejść indywidualnie, wziąć pod uwagę rozwój emocjonalny i społeczny dziecka.