Kuźnia Światła funkcjonuje od 7 lat. Zaczynała skromnie, bo od 3 osób - pasjonatów fotografii. Razem postanowili założyć "kółko fotograficzne, gdzie będzie można nauczyć się fotografowania" - tak wspominają swoje początki.
Do dziś przez Kuźnię przewinęło się ponad 100 osób. Jedni przychodzą, drudzy odchodzą. Aktualnie, regularnie w kółku spotyka się 36 osób - trochę młodzieży, ale większość to dorośli. Podzieleni są na trzy grupy, wspólnie uczą się fotografowania. Wykonują tylko czarno-białe zdjęcia, nie poprawiają ich w programach do obróbki.
- Traktujemy fotografię w bardzo poważny sposób, spotkania odbywają się raz w tygodniu. Trzeba zaliczać testy, brać udział w wystawach. Jeśli ktoś przychodzi tylko dla zabawy, bo mu się nudzi, to nie wytrzyma dłużej niż kilka miesięcy - mówi Tomasz Wajda - instruktor fotografii i filmu, jeden z założycieli Kuźni Światła. - Mamy grupę, która zajmuje się krajobrazem, druga portretem, trzecia - pracuje i zalicza reportaż.
"Wykładowcy" pracują społecznie, za przekazywanie tajników fotografii uczestnikom zajęć nie biorą żadnych pieniędzy.
- Fotografia jest dla nas czymś cennym, nie chcemy robić przypadkowych zdjęć. Uczymy uczestników, że jeśli już naciskają spust, to po to, żeby te zdjęcia miały sens. Jeśli masz w głowie historię, to my uczymy jak tę historię opowiedzieć - tłumaczy Tomasz Wajda. - Ktoś powiedział: Fotografia nie ma zdobić, ale ma mówić. Nam nie chodzi o ładne zdjęcia, o krajobraziki z palmami, o słoneczniki na tle błękitnego nieba. Chodzi o to, ile jesteś w stanie opowiedzieć za pomocą zdjęcia.
Uczestnicy Kuźni Światła to amatorzy. Dla zawodowców nie ma tam miejsca. - Mamy taki zwyczaj, że jeśli ktoś zarabia na fotografii albo jest zawodowym fotografem, to nie może brać udziału w spotkaniach. Mamy tu ludzi, którzy często po raz pierwszy wzięli aparat do ręki dopiero, kiedy przyszli do Kuźni.
Przez lata uczestnicy Kuźni Światła zrobili mnóstwo zdjęć, ale żadna instytucja kultury nie chciała ich pokazywać. Postanowili organizować wystawy własnym sumptem i tak powstało Krośnieńskie Święto Fotografii. W piątek (14.06) w Spółdzielczym Domu Kultury na osiedlu Traugutta odbyło się już po raz piąty. - Do takiego wieczoru, podczas którego pokazujemy nasze zdjęcia, przygotowujemy się przez dwa miesiące. To dla nas wielkie święto. Organizowane jest trzy razy do roku - wyjaśnia Tomasz Wajda.
Na ścianach zawisły plansze, przedstawiające łącznie 200 zdjęć. Uczestników i gości przywitała Małgorzata Wanik, członek najmłodszej grupy. Aparat podarował jej mąż. Jak trafiła do Kuźni? Chciała tylko nauczyć się obsługi aparatu, ale została na dłużej: - Zaczęli mi opowiadać o zdjęciach, pokazali czarno-białe fotografie, stwierdziłam, że muszę tu zostać, wciągnęło mnie to.
Podobnie było z innym uczestnikiem - Tomaszem Wojnarem: - Kolega dodawał na Facebooka czarno-białe zdjęcia, wiedziałem, że takie zdjęcie trudno jest zrobić. To mnie zaintrygowało, skłoniło, żeby pójść w stronę czarno-białych zdjęć, spróbować siebie.
Katarzyna Kraśnianka-Sołtys jest w Kuźni już 6 lat: - Codziennie mijamy na ulicy ludzi, mijamy te same miejsca, a nie patrzymy na to. W Kuźni nauczyłam się patrzenia na świat z innej perspektywy. Polecam każdemu.
Jak można dołączyć do Kuźni Światła? - Zwykle grupa powstaje raz do roku. Trzeba śledzić naszą stronę, bo to, czy powstanie grupa zależy od tego, czy ktoś ze starszych uczestników jest w stanie ją poprowadzić - wyjaśnia Tomasz Wajda. Zapowiada, że być może nabór do nowej grupy odbędzie się podczas jesiennego, szóstego już Krośnieńskiego Święta Fotografii. Tak było, gdy powstawała ostatnia grupa.
- Ci, którzy przychodzą do nas tego dnia, często już z nami zostają. Na święcie dowiadują się o co nam chodzi. Podczas poprzedniego święta, w fotoprezentacjach - części, gdzie można porozmawiać o swoim zdjęciu, wzięło udział 10 osób, z czego 8 jest dziś w Kuźni uczestnikami najmłodszej grupy.