ARCHIWUM 1999-2017

Powstała Fundacja im. Jana Grudysza

Do końca marca w Domu Fotografii na ul. Mickiewicza oglądać można kilkadziesiąt zdjęć zmarłego w zeszłym roku Jana Grudysza. Wystawę zorganizowali jego synowie, którzy powołali do życia fundację imienia ich ojca.
Redakcja Portalu
Bracia Łukasz, Piotr i Paweł Grudyszowie założyli fundację, która promować będzie fotografię. O założeniu takiej fundacji myślał ich ojciec

Dom Fotografii (dawna Galeria Grudysz) na ulicy Mickiewicza.

Fotografii jest 41. Posegregowano je tematycznie: na jednej ścianie wydarzenia kulturalne, na drugiej oficjalne uroczystości, na kolejnej życie miasta, na jeszcze kolejnej przemysł. Na ostatniej ich autor - Jan Grudysz.

Fotografia 1: kultura

Kilkunastoletni chłopiec. Na nogach trzewiki, na głowie beret, reszta ciała zawinięta w jakieś łachy, których zabrakło na okrycie łydek. Siedzi na krześle ustawionym na nierównym bruku. Założył nogę na nogę, przygarbił się i smutnym wzrokiem patrzy gdzieś przed siebie. Wygląda, jakby na kogoś lub na coś czekał. Może na klienta? Eleganckiego dżentelmena, który zechce wyczyścić sobie u niego buty? Kolor sepii i strój chłopca podpowiadają, że fotografia powstała bliżej wojny. Ale ci ludzie w tle... Ich jeansy, torby na ramię, sportowe buty, kurtki i koszule! Skąd się wzięli na tym starodawnym zdjęciu?

- To zdjęcie z występu teatru ulicznego na Rynku w ramach Krośnieńskich Spotkań Teatralnych. Pochodzi z lat 70. - wyjaśnia Łukasz Grudysz, syn Jana. Wraz z braćmi - Piotrem i Pawłem - założył Fundację im. Jana Grudysza. Wystawa zdjęć ojca zainaugurowała jej działalność. - To zdjęcie to oryginał, wywołany pod powiększalnikiem. Znaleźliśmy bardzo dużo negatywów ze spotkań teatralnych, były zawinięte w papier i opisane. Szkoda, że tradycja teatrów ulicznych zamarła.

Fotografia 2: przemysł

15-kilogramowa waga. Wskazanie - 0,42 kg. Tyle waży piłka nożna w biało-czarne łaty. Na regale za wagą piłek jest więcej. Na szalę kładzie je dojrzały mężczyzna w fartuchu. Uśmiecha się, ale jakby z nutą nieśmiałości wobec obiektywu. Sprzedaż piłek na wagę? Chyba nie, choć PRL na pewno byłby w stanie wyhodować i taki absurd. Raczej kontrola, czy piłka mieści się w limicie. Mieści się, można ją odłożyć.

Łukasz Grudysz: - Te zdjęcia pochodzą także z lat 70. Tato sporo fotografował w krośnieńskich fabrykach. Mamy troszkę Lnianki, Fabosu, huty, WSK. Dokumentacja życia przemysłowego, którego w większości już nie ma.

Fotografia 3: miasto

Na stację Krosno-Miasto wjeżdża pociąg. Z komina parowozu bucha gęsty, czarny dym. Musi być ciężki, bo opada zaraz obok, na peron i na czekających na nim ludzi. Większość z nich nie ma bagażu. Mogą wracać z pracy: z zakładów, sklepów i urzędów. Skład zaraz się zatrzyma, wysiądą z niego pasażerowie, ponad dwudziestu nowych zajmie miejsca w wagonach, pociąg odjedzie w kierunku Zagórza. Takich pociągów przejeżdżało kiedyś przez Krosno kilkanaście dziennie.

Budowa nowych osiedli, Rynek, krośnieńskie ulice, wydarzenia bieżące. Codzienność. W kilku kartonach wypełnionych po brzegi rolkami filmów (syn fotografa ocenia, że ich długość można mierzyć w kilometrach) takich ujęć jest cała masa.

Fotografia 4: uroczystości

Widok niczym z amerykańskiej defilady albo z zakończenia kultowych filmów o przygodach żandarma de Funes'a. Orszak, na czele którego kroczą cztery pary: chłopcy podnoszą, podrzucają i podtrzymują dziewczyny, które przybierają nad ich głowami różne pozy, jakby płynęły, tańczyły. Dookoła mnóstwo gapiów (wyglądają nawet z okien) i mnóstwo czerwonych flag. Tylko te budynki jakieś szare i nieefektowne.

Łukasz Grudysz: - No i były oczywiście oficjalne uroczystości, święta państwowe jak 1-go maja. Pochody też były częścią życia miasta.

Fotografia 5: autor

Gdyby nie archaiczna kamera, wyglądałby jak agent ochrony jakiegoś ministra albo samego prezydenta. Czarny, dopasowany garnitur, biała koszula, czarny krawat, okulary przeciwsłoneczne. Jan Grudysz w latach swojej młodości.

- "Stylówa" musiała być - komentuje Łukasz Grudysz. - Mamy trochę zdjęć ojca podczas jego pracy w kinie Sokół, a także jak pracował w ciemni, jako operator filmowy i jako dziennikarz.

Łukasz Grudysz: - Z jednej strony chodziło o kontynuowanie działalności taty, z drugiej dołożenie starań, aby jego dorobek nie przepadł i został zapamiętany. Na pewno będziemy chcieli powoli udostępniać w jakiejś formie zdjęcia i filmy, które po sobie zostawił. Może w postaci fotokroniki w internecie, a może w formie wydawnictwa albumowego. Chodzi nam też po głowie film, rodzaj zapisków z regionu. Poza tym galeria - Dom Fotografii. Wznowiliśmy organizowanie wystaw i chcemy promować młodych fotografów. Marzy nam się też, aby przez Fundację ściągnąć do Krosna znanych artystów.

- O założeniu fundacji promującej fotografię myślał już ojciec. Tylko ten czas... Zawsze tak pędził.

A jednak Jan Grudysz potrafił go ujarzmić. Na 41 fotografiach czas się zatrzymał.

Dawid Iwaniec, fot. Damian Krzanowski