O "ciszy nocnej" słyszał chyba każdy. Wiemy czym jest, wiemy też, że hałasować nie wolno od 22.00 do 6.00. Skąd to wiemy? Na pewno nie z prawa, bo w polskim ustawodawstwie jednoznacznej definicji "ciszy nocnej" nie znajdziemy.
W Kodeksie Wykroczeń (art. 51, par. 1) przeczytamy natomiast o "spoczynku nocnym", który można zakłócić różnymi wybrykami, np. krzykiem, hałasem lub alarmem. I o tym, że można za to zakłócanie odpokutować aresztem, ograniczeniem wolności albo grzywną.
Nie przeczytamy w nim jednak, w jakich godzinach nie można się takich ekscesów dopuszczać. Wspomniane osiem godzin przyjmuje się zwyczajowo.
Nie przeczytamy też o poziomie hałasu, którego przekraczać nie można, bo to, czy komuś on przeszkadza czy nie, każdy odczuwa inaczej. Jeden mieszkaniec z przyjemnością chłonął będzie gwar wypełniający Rynek w letni, sobotni wieczór, ale drugi uzna go za bonanzę i wykręci numer policji lub straży miejskiej.
W odpowiedzi na pytanie o liczbę zgłoszeń związanych z zakłócaniem spoczynku nocnego w obrębie Rynku w okresie maj-wrzesień 2014 roku, asp. Beata Winiarska, oficer prasowy KMP w Krośnie, informuje, że było ich sześć.
Według Tomasza Wajdowicza, komendanta Straży Miejskiej w Krośnie, najgorętsze noce w sezonie letnim to noce z soboty na niedzielę (to jedyna noc, w którą straż miejska pełni dyżur), podczas których, z powodu zakłócania spoczynku nocnego, funkcjonariusze interweniować muszą nawet po kilka razy.
Godziny, w których obowiązuje cisza nocna może określić gmina, poprzez wprowadzenie odpowiedniej uchwały. Ewentualna zmiana dotyczyć może całego jej terenu lub tylko części. Wiele miast w Polsce rozważa skorzystanie z tej możliwości i skrócenie okresu ciszy nocnej. Rozważają go te ośrodki, które chcą, aby w ich najbardziej atrakcyjnych z punktu widzenia turystyki i rozrywki obszarach, życie nie zamierało po 22.00. Lista takich ośrodków obejmuje zarówno wielkie aglomeracje - m.in. Kraków, Gdańsk i Warszawę - jak również mniejsze miasta, których przykładami są Jelenia Góra i Piotrków Trybunalski. W praktyce jednak, uchwałę skracającą ciszę nocną udało się wprowadzić w bardzo nielicznych miastach (np. w Katowicach).
W krośnieńskim magistracie nad skróceniem ciszy nocnej nikt się jeszcze nie zastanawiał. - Miasto nie rozważało tego kroku, bo nikt do tej pory nie wyszedł z taką propozycją, ani nie było ku temu potrzeby - wyjaśnia Joanna Sowa, rzecznik prezydenta Krosna. - Jeśli były jakieś sygnały w sprawie ciszy nocnej, to raczej w drugą stronę, w takim sensie, że imprezy, które odbywały się na Rynku zakłócały spokój mieszkańców. Ale jeśli ktoś zgłosi wniosek o skrócenie godzin ciszy nocnej, to zostanie on poddany pod głosowanie rady miasta - dodaje.
A co ze słynną rewitalizacją Rynku, o którą urząd stara się od kilku lat? W dokumencie pt. "Strategia rozwoju Miasta Krosna na lata 2014-2020", znajduje się opis wielu działań mających na celu ożywienie starówki. Można w nim przeczytać o przebudowie i remoncie ulic, schodów oraz podcieni, o stopniowym ograniczaniu ruchu samochodowego, wprowadzeniu stylowego oznakowania, estetyzacji szyldów i reklam oraz wzbogaceniu oferty imprez kulturalnych i artystycznych. Dzięki tym działaniom Stare Miasto ma się stać miejscem reprezentacyjnym, atrakcyjnym, przyjaznym oraz chętnie odwiedzanym przez mieszkańców i turystów. O ciszy nocnej w strategii nie wspomniano, pewnie dlatego, że, jak dowiadujemy się od Miasta, powodzenie rewitalizacji nie zależy od jej długości.
W kamienicach przy Rynku mieszka kilkanaście rodzin. O pomysł skrócenia ciszy nocnej zapytaliśmy członków kilku z nich. Pytaliśmy tych, w mieszkaniach których okna znajdują się od strony Rynku. Założyliśmy, że w okresie maj-wrzesień, tylko w weekend (piątek-niedziela), cisza nocna rozpoczynałaby się o północy.
Pierwszy mieszkaniec (nazwiska rozmówców znane redakcji) krótszej ciszy nocnej mówi zdecydowane "nie". Nie kryje, że regularnie wzywa służby w sprawie zakłócania spoczynku nocnego. Twierdzi, że zakłócają go klienci jednego z lokali. - A co by pan powiedział, gdyby w nocy, pod pańskim oknem, ktoś się wydzierał? - pyta. - Właściciele pewnie smacznie śpią, a moja rodzina nie może zmrużyć oka - tłumaczy i zapowiada, że nadal będzie wykręcał numer alarmowy. - Co do imprez masowych, takich jak Karpackie Klimaty, to mi to nie przeszkadza - zaznacza.
Drudzy nie widzą przeszkód, aby dokonać zmiany w prawie miejscowym i pozwolić wieczorem na nieco więcej hałasu. - Nam to nie przeszkadza, ale tylko jeśli miałoby to dotyczyć działalności rekreacyjno-turystycznej - zastrzegają i dodają, że północ to nieprzekraczalna granica. - Rynek rządzi się swoimi prawami, to szczególne miejsce - miejsce spotkań. Na pewno świadomość, że można na nim dłużej zachowywać się swobodnie pomogłaby w ożywieniu Rynku, bo teraz to nawet w sezonie pustoszeje on po 22.00.
Trzecia z mieszkanek uważa, że taka zmiana na pewno utrudniłaby jej życie, ale tylko w przypadku głośnej muzyki i huku: - Do północy to za późno, ludzie już śpią, więc jestem absolutnie przeciw. Jeśli jednak ktoś siedzi w kawiarni i zachowuje się cicho, to nie ma problemu, niech sobie siedzi.
Czwarty mieszkaniec jest przekonany, że skrócenie ciszy nocnej o dwie godziny nic nie da, bo często jest tak, że ktoś awanturuje się na Rynku znacznie później. Problem jest w ludziach: - Jeśli ktoś nie szanuje tego, że ktoś inny tu mieszka, że są tu małe dzieci i starsze osoby, które chodzą wcześniej spać, albo nie zdaje sobie sprawy z tego, że w nocy Rynek jest jak studnia i słychać każdy szmer, to żadne regulacje nie pomogą. Kulturalni i przyzwoici ludzie będą siedzieć i popijać piwko nawet do trzeciej w nocy i wszystko będzie w porządku.
Kolejna osoba była przeciwna wszelkim hałasom dopóki nie zobaczyła, jak nocą wygląda krakowski rynek: - O drugiej w nocy było tam tylu ludzi, ilu u nas nie ma w dzień. Jak się mieszka w takim miejscu, to trzeba się z hałasem pogodzić. Nie można wszystkiego ograniczyć, a nam chodzi przecież cały czas o to, żeby Rynek tętnił życiem, prawda?
- O nie! Nie zgadzam się - protestuje ostatnia z osób. - Cisza nocna od 22.00 do 6.00 to nasze konstytucyjne prawo, a i tak nie jest respektowane, bo po dziesiątej wcale nie robi się cicho. To się tak fajnie mówi, jak się nie mieszka przy Rynku. Ludzie siedzą sobie do późna, bawią się, a potem wracają do domu i nikt im nie przeszkadza w wypoczynku. Ja także chcę, żeby nikt mi w nim nie przeszkadzał.
Szefowie lokali przy Rynku (rozmawialiśmy z właścicielami lub menadżerami "Posmakuj", "Ambrozji", "Caffe Antonio", "Marhaby", "Wanted Pizza" oraz "Fermentu") są w sprawie skrócenia ciszy nocnej jednomyślni. Są "za", nawet jeśli któryś z lokali aż tak bardzo tego nie potrzebuje, bo ani policja ani straż miejska nie składają im nocnych wizyt. Uważają jednak, że warto wprowadzić każde ułatwienie, które mogłoby pomóc w przyciągnięciu lub zatrzymaniu w lokalu klientów. Ich zdaniem krótsza o dwie godziny cisza nocna takim ułatwieniem na pewno by była.
Najwięcej problemów z zakłócaniem spoczynku nocnego mają właściciele Fermentu. Jeden z nich - Paweł Ungeheuer - mówi nawet o systematycznych skargach na lokal: - Są osoby, którym przeszkadzają rozmowy czy śmiech w ogródku, głównie w okresie wakacyjnym, ale także poza nim. Funkcjonariusze, którzy podjeżdżają często nawet nie wychodzą z radiowozu, bo widzą, że nic niestosownego się nie dzieje. Ale zgłoszenie muszą przyjąć.
Współwłaściciel Fermentu uważa, że skrócenie ciszy nocnej jest wręcz konieczne. - Wszyscy próbują wymyślić sposób na ożywienie starówki, więc w tym kontekście taki krok byłby szczególnie pożądany - przekonuje.
W portalowej sondzie zapytaliśmy: "Czy jesteś za tym, by cisza nocna w centrum miasta w okresie funkcjonowania ogródków gastronomicznych (maj-wrzesień) i w weekendy zaczynała się nie o 22.00, ale później, np. od 0.00?"
Do poniedziałku (30.03) oddano w niej niemal 3 tys. głosów.
81% osób opowiedziało się za skróceniem ciszy nocnej w zaproponowanym wymiarze.
16% było przeciw.
3% nie miało w tej sprawie zdania.
***
Właściciele Fermentu zamierzają w najbliższym czasie zgłosić do rady miasta wniosek o skrócenie ciszy nocnej na Rynku.