Historia Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej sięga 1936 roku, wtedy powstało Przedsiębiorstwo Wodociągów. Czternaście lat później powstało MPGK. Pierwszą siedzibą była kamienica "pod zegarem" na Rynku. Na Fredry przedsiębiorstwo przeniosło się w 1966 roku, do baraku stojącego niedaleko kładki - w 1978 r. - To miał być tymczasowy budynek - podkreśla Janusz Fic, prezes Krośnieńskiego Holdingu Komunalnego MPGK. Przetrwał prawie 40 lat.
- Nazywaliśmy ten barak "ministerstwo z papendekla" - to taki składak, leżący wieżowiec - mówi Czesław Trzemżalski, pracownik MPGK. - On był bardzo szybko złożony, w ciągu miesiąca. Zrobiło to MPGK Jedlicze, bo miało firmę budowlaną. To był składak z gotowych elementów, obłożony eternitem falistym, w środku płyty paździerzowe. Ciężko się tam pracuje. Szczególnie latem - upał niesamowity, trzeba wietrzyć, bo jak te blachy się nagrzeją, to jest jak konserwa. W zimie jak nie zagrzeją w kotłowni, to zimno. A najgorsze są przejściowe okresy.
Nie dokładano do niego specjalnie, bo zawsze myślano o nowym budynku. - Było tylko bieżące łatanie dziur - kilka nowych grzejników, wymienionych jak już doszło do awarii starych. Zmieniło się jedynie to, że wygospodarowaliśmy miejsce na salkę konferencyjną, która jest w miarę przyzwoita. Ekologicznie i ekonomicznie ten barak jest nieopłacalny - straty ciepła są potężne. Akustycznie też jest kiepsko. Przez ściany słychać wszystko, każdą rozmowę przez telefon. No i szpeci otoczenie - dodaje Jan Guzik, pracownik.
- Wygląd wyglądem, ale tutaj jest azbest, wszystko jest ruchome, nie ma pionów. Jakby dobrze kopnął, to by się całe złożyło - mówi inny z pracowników.
W takich warunkach urzęduje prezes Krośnieńskiego Holdingu Komunalnego MPGK. Jest tam sekretariat, księgowość, dział administracyjny - łącznie około 30 osób. - Sytuacja lokalowa jest bardzo trudna. W tych tymczasowych barakach pracownicy nie mają właściwego komfortu - przyznaje Janusz Fic.
Najgorzej jak ktoś przyjeżdża. Czasem pyta o siedzibę. - Straszny wstyd. Już nawet nie mówię, że to ten barak, tylko: ostatni biurowiec po lewej stronie - dodaje inny z pracowników. - Prowadzimy inwestycje na ponad 200 mln, kolejne są planowane. Przyjeżdżają tu szefowie firm, wykonawcy, oferenci, kontrole z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i innych instytucji, a tu taka siedziba.
- Kilka lat temu miałem gościa z Polski na spotkaniu dotyczącym spraw technologicznych, innowacyjnych - byliśmy w kraju znani w tych dziedzinach. Był zaskoczony, że w takich warunkach pracujemy. Trochę jakby chciał mnie pocieszyć, powiedział: z takich przedsiębiorstw, to znam jeszcze jeden budynek w Polsce w takim stanie - wspomina Jan Guzik.
W podobnym tonie wypowiadają się sami mieszkańcy: - Mogłoby to wyglądać ładniej - to łagodne stwierdzenie. - Wygląda to koszmarnie, obrzydlistwo - są i mocniejsze słowa. - Powinien to być inny budynek, bo to przecież taka prowizorka - mówi inny przechodzeń.
W sąsiedztwie "siedziby MPGK" stoi jeszcze kilka innych baraków, szklarnie i kotłownia. Wszystko w podobnym "standardzie". - Jak ja tu pracuję, to już trzy razy podchodzą do tematu nowej siedziby - wtrąca Trzemżalski.- Każda dyrekcja próbowała. Tylko trzeba było wiedzieć, że sprawa terenu nie była taka jasna jak w tej chwili. Te tereny należały kiedyś do franciszkanów. Nie wydano nam pozwolenia na budowę żadnego trwałego obiektu. Dlatego stoją te baraki, miały być łatwo demontowalne.
W szklarniach kiedyś dużo się działo, firma zatrudniała około tysiąca osób. - Hodowano cięte rośliny: tulipany, żonkile, frezje, goździki, sadzonki do wysadzania na miasto, doniczkowe rośliny, krzewy, drzewa - wszystko, była też mnożarka - wylicza Guzik. Wspomina jedno ważne wydarzenie: - Zakwitła raz agawa. Pęd kwiatowy sięgał połowy komina, aż trzeba było dach rozbierać. Olbrzymie to było. Pisali nawet o tym w gazecie.
Teraz szklarnie straszą. Nic w nich nie hodują od 20 lat. Otoczenie szpeci też kotłownia.
- Już 11 lat jestem prezesem. Od dawna rozważaliśmy budowę nowego budynku, ale odstąpiliśmy od tego pomysłu, bo uznaliśmy, że potrzeby w zakresie inwestycji w infrastrukturę, w naszą podstawową działalność, mają absolutne pierwszeństwo - tłumaczy Janusz Fic. - Dzisiaj, po tych inwestycjach, nadszedł czas, aby postawić nową siedzibę, gdzie możliwa będzie komfortowa praca.
Nowa siedziba ma powstać po lewej stronie ul. Fredry. W miejscu, gdzie stoją baraki, szklarnie i kotłownia.
Zorganizowano konkurs na koncepcję nowej siedziby. Nadeszły cztery pomysły. Przy wyborze kierowano się wyglądem, zagospodarowaniem terenu, funkcjonalnością, kosztami wykonania projektu, a także realizacji samej inwestycji. Najwięcej punktów zdobyło opracowanie złożone przez pracownię projektową ARCHIT-STUDIO Święciński Architekci.
- Pozostałe projekty opierały się na budynkach monolitycznych, dużych, ciężkich, z użyciem szkła, aluminium - materiałów drogich w wykonaniu. A nie chcemy razić bogactwem, formą. Tu autorzy wymyślili rozbicie formy. Poprzez zróżnicowanie budynków, całość stwarza wrażenie lekkiej - wyjaśnia Jan Guzik.
- Chcieliśmy stworzyć w tym miejscu budynek, który będzie wizytówką firmy, ale wizytówką, która nie będzie "świecić po oczach" - potwierdza Renata Święcińska, architekt, współautorka koncepcji. Dla twórców jedną z najważniejszych wskazówek było otoczenie: - Widzimy podłużne budynki pozostałych obiektów zakładowych, układ równoległy, nieduże kubatury, małą skalę zabudowy, rozczłonkowane budynki mieszkalne. Nawiązujemy do tego. Jedna zwarta bryła to byłoby coś obcego w tym terenie. Przytłaczający masyw byłby też konkurencją dla widocznej od strony ul. Żółkiewskiego Starówki. Nowy obiekt musi korespondować z otoczeniem.
Front budynku będzie usytuowany od strony ul. Żółkiewskiego. W samym obiekcie powstał czytelny podział funkcjonalny - ulokowane w nim będzie Biuro Obsługi Klienta, administracja, księgowość, działy techniczne. O usytuowaniu w nowym budynku zadecyduje charakter pracy, np. działy techniczne, serwerownie wymagające mniejszego nasłonecznienia będą pracować od północy, a np. księgowość będzie mieć widok na Wisłok.
- Idea była taka, aby budynek dobrze prezentował się od strony głównej ulicy. Od razu widzimy ten układ funkcjonalny, wysuwa nam się Biuro Obsługi Klienta. Z kolei przez otwarcie budynku na zieleń i Wisłok, tworzymy strefę rekreacyjną dla zakładu, gdzie pracownicy mają komfort patrzenia na zieleń. Przez to wkomponowanie zieleni tworzy się wizytówka firmy - tłumaczy Renata Święcińska.
- Nowy budynek nie jest drogi w technologiach. Są to proste rozwiązania, prosty układ konstrukcyjny, technologia głównie murowana, stropy żelbetowe, dach płaski, jednospadowy - dodaje Zbigniew Święciński. - Chcieliśmy podkreślić ekologiczny charakter, do którego zmierza MPGK. Wprowadziliśmy ściany obsadzone zielenią donicową lub bluszczem. W pomieszczeniach o większych oknach wprowadziliśmy żaluzje, które będą ograniczać nasłonecznienie w okresach letnich, a w okresach zimowych ich odpowiednie ustawienie da możliwość nagrzewania pomieszczeń, bo słońce jest trochę niżej.
Nowy budynek ma kosztować około 4 mln zł. Sprawa jeszcze trochę potrwa. W ciągu dziewięciu miesięcy ma powstać projekt budowlany. Potem oczekiwanie na pozwolenie na budowę, rozpoczęcie procedury przetargowej. Prace budowlane mają rozpocząć się na wiosnę 2016 roku, zakończenie inwestycji planowane jest na koniec 2017 roku.
Wtedy "ministerstwo z papendekla" pójdzie do rozbiórki.
W drugim etapie, po wybudowaniu nowego budynku, przyjdzie czas na prawą stronę bazy MPGK. Powstanie tam ciąg budynków z przeznaczeniem na magazyny i warsztaty. Druga kondygnacja budynku od strony ul. Żółkiewskiego (poziom chodnika) będzie udostępniona pod wynajem. Obiekt ma powstać w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego.