Mężczyźni weszli na teren placu około godz. 1.30. Jeden z nich usiadł za kierownicą niewielkiego walca i zaczął majstrować przy stacyjce. Po chwili udało mu się uruchomić sprzęt. Ruszył. - Do samego ruszenia nie trzeba mieć jakiejś specjalnej wiedzy. Dał wajchą do przodu i pojechał - tłumaczy Andrzej Dutka, właściciel walca.
Jazdę zakończył bardzo szybko, po kilkunastu metrach. - Mężczyźni nie zachowywali się zbyt dyskretnie, więc ktoś ich zauważył i zadzwonił na policję - opowiada budowlaniec. Policjanci zatrzymali kierującego walcem, gdy sprzęt wciąż znajdował się na placu budowy. Drugiemu z mężczyzn (miał on podobno filmować wyczyn kolegi) udało się uciec.
- Zanim na miejscu pojawiła się policja, musiało upłynąć trochę czasu, więc to majstrowanie przy stacyjce chwilę trwało. To raczej nie byli złodzieje-fachowcy - przypuszcza Andrzej Dutka.
Jest za to przekonany, że zdarzenie miało bliski związek z zakończonymi niewiele wcześniej Karpackimi Klimatami. - Nie sądzę, aby próbowali to zrobić na trzeźwo - mówi.