– Maluję odkąd pamiętam – mówi pochodząca z Krosna Maria Kubit. Tutaj rozwijała swoją artystyczną pasję w Liceum Plastycznym. – Bardzo dużo dała mi ta szkoła i cudownie ją wspominam. Poznałam tam inspirujących ludzi, świetnych pedagogów. Krośnieński „Plastyk” od zawsze był na wysokim poziomie – przyznaje.
To właśnie w nim dowiedziała się o Wydziale Sztuk Pięknych na toruńskim Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. – Gdy byłam w ostatniej klasie, mieliśmy spotkanie z absolwentkami „Plastyka”, które tam studiowały i bardzo zachwalały uczelnię. Pozytywna rekomendacja, wsparcie rodziców i głos intuicji zmotywowały mnie, aby przeprowadzić się właśnie do Torunia i zacząć nowe w nieznanej mi wcześniej północnej Polsce – opowiada.
Tam Maria mieszka już 16 lat, z wyróżnieniem skończyła malarstwo i tworząc przez lata wypracowała swój własny styl prac. - Fascynuje mnie organiczna forma zestawiona z geometrycznością. Lubię kontrasty i magiczny, nieoczywisty klimat – mówi. - Od początku przyciągały mnie kolory. Już od dziecka rysując, zawsze chętniej sięgałam po kolorowe pastele niż ołówek.
Na obrazach Marii w większości znajdziemy kobiety. - Odkąd pamiętam, kobiecość i siła kobiet bardzo mnie inspirowały – mówi. - Nasz świat - świat kobiet jest pełen mocy i jest w nim bardzo dużo głębi, niedopowiedzeń. Uwielbiam rozwarstwiać go poprzez portrety.
Krośnianka przyznaje, że bohaterki swoich ostatnich prac „wynajduje” np. w gazetach lub w Internecie. Bardzo często inspiruje się czarno-białymi fotografiami kobiet z lat 20-tych, 40-tych.
– Mają one w sobie aurę niezwykłej tajemniczości. Fascynuje mnie proces nowej kreacji i przetwarzania formy postaci, która kiedyś rzeczywiście istniała. Ożywianie kolorem i poszukiwanie jej nowej energii jest dla mnie niezwykle ważnym elementem tworzenia– dodaje. – Często zastanawiam się też jaka była dana kobieta. Czasami są to np. zapomniane aktorki, artystki, a ostatnio także boginie różnych kultur i krajów. Te ostatnie są bohaterkami mojego nowego cyklu pt. „Godne”.
Wyjątkiem wśród nieznanych postaci jest portret malarki Fridy Kahlo. – Frida pochodziła z Meksyku, a mnie ciągnie do kultury tego kraju. Poza tym była fascynującą kobietą i artystką – dodaje Maria.
Obecnie Maria jest tatuatorką. - Świat tatuażu od zawsze mnie fascynował, ale wydał mi się nieosiągalny. 5 lat temu Tyna Majczuk, niezwykła tatuatorka i właścicielka toruńskiego studia Bodyfikacje, dostrzegła we mnie potencjał i zaproponowała mi naukę.
Wówczas krośnianka nie miała żadnego doświadczenia z tatuażem. – Swój miałam jedynie w planach – śmieje się. Dzisiaj jej ręce, nogi i dekolt zdobią rysunki przeróżnych artystów sztuki tatuażu.
Pierwszy tatuaż Maria wykonała mamie. – To był kolorowy koliber na łydce. Jak wyszłyśmy ze studia, to czułam, że świat nie jest już taki sam. To było dla mnie mistyczne przeżycie, rodzaj inicjacji – mówi.
Tematem tatuaży wykonywanych przez artystkę są najczęściej rośliny i zwierzęta w połączeniu z geometrycznymi kształtami. Nie brakuje w nich także kontrastowych kolorów, jak i minimalistycznych, abstrakcyjnych form.
- Czuję silną więź z naturą, dzięki czemu czerpię z niej bardzo wiele inspiracji. Lubię poszukiwanie symboliki w roślinach i zwierzętach. Każde z nich ma jakąś moc i przez siebie przemawia. Jednak interpretację tatuażu pozostawiam osobie, którą tatuuję – mówi Maria. - Tatuaż jest dla mnie formą oczyszczenia, kreacją nowego nie tylko na ciele, ale i w duszy.
Maria przyznaje, że nie ma ulubionego motywu roślinnego ani zwierzęcego. - Świat natury jest tak bogaty, że grzechem byłoby ograniczać się do jednego elementu. Obserwacja, czujność i czułość, które w sobie pielęgnuję, pozwalają mi na odkrywanie coraz nowszych form i ciągłe poszukiwanie mojego języka kreacji.
Prace krośnianki można zobaczyć na stronie mariakubit.com, Facebooku oraz Instagramie.