Konserwacja pręgierza, przy którym w dawnych czasach wymierzano karę chłosty, rozpoczęła się na początku października. Wykonany z ciosów piaskowca obiekt dostawiony jest do Kamienicy Wójtowskiej, na styku z narożną kamienicą południowej pierzei rynku.
Jak wynika z informacji dostępnych w krośnieńskiej delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków jest to jednak wtórna lokalizacja pręgierza. Pierwotnie znajdował się on przy ratuszu, w centralnej części placu. Po zniszczeniu budynku (I poł. XIX w.) pręgierz został przeniesiony w obecne miejsce. Na jego szczycie miała się znajdować symbolizująca sprawiedliwość figura rycerza Rolanda, która nakazem władz austriackich została usunięta.
Prace konserwatorskie prowadzone są na wniosek właścicielki kamienicy. Zostały dofinansowane przez Urząd Miasta. - Pręgierz znajdował się w złym stanie technicznym - tłumaczy konieczność przeprowadzenia prac dr inż. Marta Rymar, Miejski Konserwator Zabytków. - Obiekt właściwie nigdy nie był remontowany. Kilka lat temu odnowiono wprawdzie elewację kamienicy, ale nie przeprowadzono wówczas prac konserwatorskich przy pręgierzu. Wcześniej natomiast, na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku, uzupełniono tynkiem ubytki w kamieniu.
Zły stan zabytku potwierdza prowadzący prace Hubert Lipka, konserwator dzieł sztuki z Krosna: - Fugi między ciosami kamienia wykruszyły się, a sam kamień, zwłaszcza w górnej partii pręgierza, był zwietrzały.
- Zakres robót obejmuje czyszczenie pręgierza z nawarstwień, przede wszystkim z brudu, który wniknął głęboko w strukturę kamienia, a także uzupełnienie ubytków oraz wzmocnienie zniszczonych partii piaskowca. Na koniec ujednolicenie kolorystyczne, impregnacja oraz montaż tabliczki z informacjami o zabytku - opisuje konserwator.
Termin zakończenia prac wyznaczono na połowę listopada br., ale prawdopodobnie uda się je wykonać wcześniej.
Nie wiadomo natomiast, kiedy uda się rozpocząć remont wejścia do piwnicy znajdującej się przy sąsiedniej, narożnej kamienicy. Na fatalny stan tego miejsca uwagę zwrócił pan Dariusz: - Rynek w ostatnich latach wypiękniał, a tu mamy do czynienia dosłownie z syfem, do tego tuż przy głównym przejściu przez rynek.
Marta Rymar przyznaje, że rzeczone zejście do piwnicy szpeci rynek. Miasto nie jest jednak w stanie nic z tym zrobić. Może jedynie zwrócić się do właściciela obiektu z prośbą o przeprowadzenie prac porządkowych (zdaniem Marty Rymar wystarczyłoby czyszczenie i drobne prace konserwatorskie, na przeprowadzenie których właściciel mógłby się ubiegać o dotację z urzędu), co też zrobiło. Póki co prośba pozostała bez odzewu.