Szkoły są dwie. Jedni mówią, że lampki nie są najważniejsze, że szkoda na nie pieniędzy, że są ważniejsze wydatki. Pewnie to prawda. Innym bliższe jest stwierdzenie, że "nie samym chlebem żyje człowiek" - świąteczna dekoracja jest ważna, tworzy atmosferę, a miasto przez dwa zimowe miesiące jest po prostu ładniejsze i warto trochę "zaszaleć".
Ku tej teorii skłaniają się włodarze większych miast i od wielu lat wydają spore pieniądze na świetlne iluminacje, organizują świąteczne kiermasze czy ślizgawki. Wiedzą, że to przyciąga spacerowiczów, mieszkańców i turystów, sprawia, że świąteczny klimat jest bardziej odczuwalny niż tam, gdzie ulice toną w ciemnościach lub gdzie o namiastkę świątecznej atmosfery dbają tylko pojedyncze, smutno zwisające z ulicznej latarni światełka.
Krosno od wielu lat jest w tej kwestii na rozdrożu. Chce, by było ładnie, ale za niezbyt wygórowaną cenę.
Włodarze Krosna podkreślają, że w dekorowaniu miasta kierują się zdrowym rozsądkiem. - Patrzymy na to ile wydajemy pieniądza publicznego. Środki, które przeznaczamy na dekorację bożonarodzeniową, są o wiele mniejsze niż robią to inne miasta - przyznaje Bronisław Baran, zastępca prezydenta Krosna.
Rzeszów w tym roku wyda na dekorację około 600 tys. zł, Krosno - sporo mniej, bo ponad 70 tys zł. W tej kwocie mieści się wypożyczenie części dekoracji (część miasto ma na własność), jej montaż i demontaż. - To też nie są małe pieniądze - uważa Bronisław Baran.
Dekorowanie miasta już się rozpoczęło. Ozdoby zainstalowano m.in. na ul. Piłsudskiego, a na nieczynnej przez zimowe miesiące fontannie na rynku stanęła już świetlna iluminacja. Jak co roku, dekoracje pojawiły się już także na moście przy ul. Okrzei i Piłsudskiego oraz na tzw. pająkach, czyli latarniach ustawionych na rondach w centrum miasta.
Z czasem świąteczne dekoracje przystroją cały rynek, pojawią się także na ul. Lwowskiej, placu Monte Cassino, ul. Staszica, placu Konstytucji 3 Maja i ul. Wisłoczej.
- Ozdoby będą trochę inne niż w ubiegłym roku, będą ciekawsze, atrakcyjniejsze - zapewnia Bronisław Baran. Wszystko ma być gotowe na 6 grudnia.
Nie będzie natomiast wielkiej choinki, która stanęła na rynku w ubiegłym roku. - Ona była w ramach jednego z realizowanych projektów - tłumaczy zastępca prezydenta. - Gdy była możliwość wykorzystania środków unijnych, to sięgaliśmy po nie - kupiliśmy anioły, choinkę, dodatkowe elementy.
- Myślę, że dekoracja w ostatnich dwóch latach spełniała oczekiwania mieszkańców - dodaje Bronisław Baran. - Wizualizacja świąteczna części staromiejskiej była ładna i estetyczna, a nie wydaliśmy dużo pieniędzy. Według mnie nie chodzi o to, żebyśmy tym sposobem podbijali swoją wartość, czuli się lepiej, bo nasze miasto przez chwilę wygląda pięknie. Słyszymy różne zdania od osób wracających z Rzeszowa czy Krakowa - że jest tam tego za dużo, że aż kłuje w oczy. I jest dylemat - co zrobić na przyszłość. Choć muszę się zgodzić, że faktycznie choinka, która stanęła w ubiegłym roku na rynku robiła fajne wrażenie i powodowała, że więcej osób przychodziło na starówkę, żeby ją oglądać. Wskazywałoby to na kierunek, jakim należy iść.
Władze miasta zgadzają się też w tym, że na rynek mieszkańców na pewno przyciągnęłyby dodatkowe atrakcje w postaci specjalnych wydarzeń. Temat wraca co roku, jednak ciągle umiera śmiercią naturalną. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem tak będzie: - Analizowaliśmy możliwość uruchomienia ślizgawki na rynku, ale jest z tym problem organizacyjny i kosztowy. Myśleliśmy też o zorganizowaniu kiermaszu, jarmarku świątecznego. Szukamy partnerów, pomysłów.