Pierwszy pożar wydarzył się 25 października, drugi wybuchł 14 listopada. Ogień strawił całe wnętrze oraz wyposażenie, m.in.: wersalki, materace i ubrania. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Po drugim pożarze częściowo rozebrano spaloną konstrukcję obiektu. Policja wciąż wyjaśnia przyczyny tych zdarzeń.
Ogień doszczętnie zniszczył ten wolnostojący obiekt. Przez to nie nadaje się już on do niczego. Natomiast może stanowić niebezpieczeństwo dla ludzi. Kiedyś mieścił się w nim sklep i zieleniak. Obecnie jest własnością prywatną. Właściciel, będąc w trudnej sytuacji, wykorzystywał go również do celów mieszkalnych.
Do tej pory obiekt był kontrolowany przez policję i straż miejską. - Ten budynek traktujemy jako teren prywatny. Zawsze kontrolowaliśmy go na tyle, na ile mogliśmy – mówi Marek Robótka, strażnik miejski. – Zdarzało się, że interweniowaliśmy tam w sprawie czystości i porządku. Były też sytuacje, że temu panu, który tam mieszkał, wybijano okna. Podjeżdżaliśmy tam nie raz i pytaliśmy go, czy wszystko w porządku. Teraz jest to po prostu rudera, która zagraża życiu i zdrowiu ludzi.
Grunt, na którym stoi dawny sklep, należy do Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej „Jedność” w Krośnie i to ona postanowiła interweniować. – Osiągnęliśmy porozumienie z właścicielem – mówi Marek Klara, prezes Spółdzielni. – W najbliższym czasie budynek zostanie rozebrany. Dołożymy starań, żeby poszło to sprawnie.