Krośnianin Mateusz Zięba ma wiele zainteresowań. Z wykształcenia nauczyciel wychowania fizycznego, prowadzi treningi personalne i grupowe w siłowni. Po godzinach karateka, rekonstruktor historyczny, perfomer fire show, a przede wszystkim kaletnik. - Mój dziadek był konserwatorem zabytków, to on zaszczepił we mnie pasję do sztuki - mówi Mateusz. - Odnawiał ołtarze w kościołach, złocił obrazy. Odziedziczyłem po nim troszkę talentu – dodaje. Mateusz od dziecka malował obrazy akwarelą, olejami, wypalał w drewnie.
Tworzenie ze skóry zaczęło się niepozornie, od myśli: „A może do mojego stroju Norwega z IX/X w. uszyłbym torbę sam?”. Aby ją wykonać, Mateusz zakupił narzędzia i pierwszy arkusz jak najmniej przetworzonej bydlęcej skóry.
Mężczyzna wszystkie akcesoria wykonuje przy pomocy rąk i „prymitywnych” narzędzi. - W skórze otwory pod szew wykonuje się szpilorkiem lub szydłem, ostra igła rozerwałaby materiał. Mateusz odrysowuje na kartce wzór projektu, następnie wycina go w skórze. Odpowiednio ją obrabia, barwi, zdobi. Przy pomocy kalki nanosi na skórę żądany motyw. Najczęściej wykonuje portfele, paski, torby, ale również pochwy na noże. - Zgłaszają się do mnie myśliwi oraz wytwórcy noży. Przysyłają swoje noże, a ja wykonuję etui „na miarę”.
Bodaj najciekawsze projekty Mateusza to te, które wykonał dla siebie. Na spotkaniu zjawia się w komplecie: masce i czapce z daszkiem, zdobionymi logo kojarzonym z filmem Resident Evil. - A to maska doktora plagi – Mateusz prezentuje maskę z długim dziobem, który doktorzy pracujący w ogniskach chorób zakaźnych jeszcze kilka wieków temu wypełniali mieszankami ziół. Mężczyźnie zależało na praktyczności projektu, dlatego w otwory na oczy włożył szkła z okularów przeciwsłonecznych.
Maski tworzy z potrzeby czasów. W obrębie skórnictwa interesują go style western i steam punk. Maski mogą zatem stanowić również element cosplayu, interesującego ubrania-przebrania. Mateusz wyjmuje z torby kolejne dzieło: - To mój pierwszy kapelusz. Szwy na rondzie wydają się równe, mocne, a konstrukcja solidna.
Nie tylko ze względu na wciąż rosnące umiejętności techniczne pewne jest, że każdy kolejny wykonany przez Mateusza projekt będzie różnił się od poprzedniego. - Nie wykonuję rzeczy masowo. Gdyby ktoś mi powiedział: „Zrób mi 20 portfeli z logo mojego klubu”, nie zgodziłbym się. Zdarza się, że mężczyzna ozdabia portfele tym samym motywem, akcesoria jednak zawsze różnią się grubością szwu, kolorem skóry. Zależy mu na tym, by osoba, która otrzymuje spersonalizowany, wyjątkowy produkt, nie była poszkodowana, że ktoś inny ma taki sam.
Mateusz korzysta ze skóry bydlęcej z boku albo z karku. Jak reaguje na głosy obrońców zwierząt? - Nie jestem weganinem, nie jestem też hipokrytą – mówi. Skóra to surowiec, który po uboju i tak poszedłby „na zmarnowanie”. Poza tym mężczyzna opiekuje się kotami, regularnie wspiera OTOZ Animals. - Nasi przodkowie nosili skóry. W rekonstrukcji chcę być wierny szczegółom – tłumaczy.
Dzieła sztuki kaletniczej powstają w pokoju, który Mateusz zamienił na pracownię. W sieci znaleźć je można na Facebooku, na profilu Viking Leatherwork oraz na Instagramie, na koncie o tej samej nazwie.