Lata 50. XX wieku to początek tzw. zimnej wojny, czyli napięcia politycznego pomiędzy dwoma blokami: wschodnim (Związek Radziecki i państwa skupione w Układzie Warszawskim, w tym Polska) oraz zachodnim (USA i państwa niekomunistyczne skupione m.in. w NATO). Tej psychologicznej rywalizacji towarzyszył wyścig zbrojeń obu supermocarstw.
Oba bloki dysponowały już wtedy bombami atomowymi, które stały się symbolem zimnej wojny. Rosjanie i Amerykanie utrzymywali się w szachu, strasząc się wzajemnie posiadanym potencjałem nuklearnym.
W 2015 roku Narodowe Archiwum Bezpieczeństwa USA działające przy Uniwersytecie George'a Washingtona opublikowało odtajniony dokument z 1956 roku, który zawiera m.in. listę ponad 1100 lotnisk w bloku sowieckim, które miały być celem ataku nuklearnego Stanów Zjednoczonych. Były to założenia dotyczące potencjalnej wojny w 1959 roku lub w kolejnych latach.
Według naukowców, dla Amerykanów w tamtych czasach zniszczenie radzieckiej „siły powietrznej” było priorytetem w wojennej strategii. Chodziło m.in. o bazy bombowców, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie dla Ameryki Północnej, sił USA w Europie i Azji Wschodniej. Planowano zniszczyć bombowce zanim zdążą wystartować i skierować się na cele.
Wśród kilkudziesięciu celów w Polsce wymierzonych do potencjalnego ataku nuklearnego znajdowało się lotnisko „Krosno/Iwonicz”. To 140-hektarowy obszar, który leży tuż obok Krosna, na terenie dwóch sąsiednich gmin: Krościenka Wyżnego i Miejsca Piastowego. Potocznie zwane jest lotniskiem w Targowiskach lub Łężanach.
Miejsce to jednak nie było potraktowane przez siły zbrojne USA jako szczególnie ważne. Dawne lotnisko „Iwonicz” otrzymało numer priorytetowy 645. Dla porównania - lotnisko Modlin pod Warszawą otrzymało numer 80. Priorytet 1. i 2. nadano białoruskim lotniskom w Bychowie i Orszy. „W obu bazach radzieckie siły powietrzne rozmieściły bombowce średniego zasięgu Badger (TU-16), które stanowiłyby zagrożenie dla sojuszników NATO i sił amerykańskich w Europie Zachodniej” – podaje Narodowe Archiwum Bezpieczeństwa USA.
Gdyby jednak doszło do ataku USA na ZSRR i inne państwa komunistyczne, w okolice lotniska „Iwonicz” mogłaby zostać zrzucona bomba nawet o sile od 1,7 do 9 megaton - twierdzą naukowcy. „Dla porównania: bomba 1 megatonowa byłaby 70 razy silniejsza niż bomba, która zniszczyła Hiroszimę” – wyjaśnia William Burr z Uniwersytetu George'a Washingtona. „Eksplodowanie ich na poziomie gruntu, zgodnie z planem, spowodowałoby znaczne zagrożenie opadami radioaktywnymi dla pobliskich cywilów” – dodaje.
Każdy może sprawdzić, jakie skutki przyniosłoby zrzucenie bomby atomowej o określonej sile w pobliżu Krosna. Instytut „Future of Life” (to organizacja naukowa wspierana m.in. przez Elona Muska, założyciela firmy Tesla) opublikował internetowy symulator ataku - tutaj. Wystarczy na mapie wybrać lotnisko „Iwonicz” i kliknąć „Detonate”. Poniżej mapy należy dobrać bombę o odpowiedniej sile i kliknąć na czerwony przycisk „Detonate”. Symulator podaje potencjalną liczbę ofiar śmiertelnych oraz rannych w wyniku wybuchu.
Teren w Targowiskach został wyrównany i obsiany trawą w 1938 roku, kiedy uznano, że będzie to lotnisko pomocnicze i baza treningowa dla Szkoły Podoficerów Lotnictwa, która działała przy krośnieńskim lotnisku. Drugim lotniskiem pomocniczym była Moderówka. Wszystkie trzy tworzyły lotniska wojskowe garnizonu krośnieńskiego.
Po zajęciu Krosna we wrześniu 1939 roku, Niemcy przystąpili do rozbudowy bazy w Targowiskach. W pobliżu okolicznej stacji kolejowej wybudowali rząd drewnianych baraków przeznaczonych dla pilotów i mechaników. Baraków na bomby nie było, bo składowano je obok lotniska, na wykoszonych w polu placach. Firmy niemieckie zbudowały też prowizoryczne drewniane hangary na samoloty, powstał też betonowy pas startowy dla bombowców. Żeby umożliwić im bezpieczne starty i lądowania, Niemcy zniszczyli nawet usytuowaną do tej pory naprzeciwko stacji kolejowej rafinerię ropy naftowej, gdyż miała wysokie kominy. Na jej miejscu powstała stolarnia, wykonująca meble dla wojska.
M.in. w czerwcu 1941 roku z tego lotniska wystartowało 30 bombowców typu Heinkel He-111, które dołączyły do pozostałych maszyn lecących w głąb Związku Radzieckiego. Wiadomo także, że stacjonowały tu myśliwce typu Messerschmitt Bf-109 i myśliwce typu Focke Wulf Fw-190.
W sierpniu 1944, kiedy w okolice przybyła już Armia Czerwona i zaczęła ostrzeliwać teren, samoloty okupanta szybko odleciały. Niemcy zaczęli rujnować lotnisko - zdetonowali bomby na pasie startowym i polu wzlotów, a także podpalili drewniane hangary, baraki dla personelu, stolarnie oraz zbiorniki na paliwo.
We wrześniu 1944 Rosjanie przejęli to miejsce. Spędzili z okolicy młodych mężczyzn i kazali im zasypać leje po bombach i pociskach artyleryjskich. Potem sprowadzili na lotnisko kilkadziesiąt samolotów szturmowych typu Ił-2 i myśliwskich typu Jak-9. Piloci, dowództwo i personel naziemny zakwaterowali się w okolicznych domach prywatnych.
Rosjanie miejsce to opuścili dopiero w lipcu 1946 roku w ramach operacji wycofywania swoich jednostek z mniejszych miast Polski. Najprawdopdoobniej, wszystko co pozostało, wywieźli składami kolejowymi do ZSRR.
Nie wiadomo dokładnie, jakie znaczenie miało lotnisko „Iwonicz” po wojnie. Właścicielem lotniska był najpierw Aeroklub PRL, a później Aeroklub Polski. Na pewno odbywały się tu szkolenia spadochronowe. Stanisław Fryc w książce „Z dziejów lotniska w Krośnie w latach 1928-1997” opisuje wypadek śmiertelny, który wydarzył się tu w lecie 1960 roku.
W 1997 roku lądował tu papieski helikopter podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Krosna. W 2008 roku teren kupił prywatny przedsiębiorca z branży lotniczej. Zbudował asfaltowy pas startowy (1380x33 m), ale kłopoty finansowe firmy sprawiły, że wieczyste użytkowanie lotniska przejął Podkarpacki Bank Spółdzielczy w Sanoku. Końcem 2017 roku lotnisko od PBS-u odkupiła gmina Krosno.
„Iwonicz” został wykreślony z listy lotnisk Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC) w 2018 roku. Władze miasta chcą na tym terenie stworzyć strefę inwestycyjną i zbudować infrastrukturę drogową, m.in. łącznik pomiędzy Krosnem i planowaną drogą S19.
Obecnie trwają konsultacje z mieszkańcami Krosna, czy zgadzają się na włączenie tego obszaru do granic miasta (może to nastąpić 1 stycznia 2021). Swój głos oddać można tutaj.