Pomysł utworzenia jadłodzielni w Krośnie wyszedł od uczniów związanych z młodzieżowym strajkiem klimatycznym. Wsparcia w jego realizacji szukali na Facebooku. Na ich apel odpowiedział Paweł Gorzynik, z zawodu handlowiec, a Filip Guzik zaproponował pomieszczenie sąsiadujące z jego rodzinną Piekarnią Guzik. W organizacji przedsięwzięcia pomogli ochotnicy: lokalni aktywiści i młodzież szkół wyższych.
Krośnieńska jadłodzielnia działa pod szyldem Foodsharing Polska (z ang. foodsharing - dzielenie się jedzeniem). To inicjatywa, która wspiera jadłodzielnie w całej Polsce, między innymi plakatami i materiałami graficznymi.
Czy idea jadłodzielni polega na tym, że robiąc zakupy kupujemy jedno mleko więcej i przynosimy je do tej lodówki? - pytamy organizatorów inicjatywy. - Absolutnie nie – odpowiadają. - Założenie jest takie, aby dzielić się tym, co już mamy w domach. Mieliśmy imprezę i sporo jedzenia nam zostało albo zrobiliśmy za dużo przetworów lub po prostu kupiliśmy czegoś za dużo? Zamiast wyrzucać, możemy się tym podzielić w jadłodzielni - tłumaczą.
Chcąc zapobiegać marnowaniu żywności, do jadłodzielni przynosimy to, czego nie damy rady lub nie możemy zjeść. To nie jest typowa pomoc dla ubogich – choć może nią być. Po jedzenie pozostawione w jadłodzielni może sięgnąć każdy, np. student, który chce zaoszczędzić lub przechodzień, któremu nie po drodze do sklepu spożywczego.
Jak mówi Joanna Sarnecka, członkini kolektywu jadłodzielni, trzeba mądrze wykorzystać to, co już jest. - Każdy produkt żywnościowy gdzieś jest produkowany, skądś przywieziony. To wszystko zostawia ślad węglowy, powoduje zanieczyszczenie środowiska. Ponadto, dla mnie ważną sprawą jest też zacieranie podziałów społecznych: na osoby potrzebujące i takie, które mogą się nad nimi pochylić. To zawsze tworzy hierarchię, odbiera godność. Jadłodzielnia jest takim miejscem, które wyrównuje szanse – dodaje.
W niewielkiej salce stoi lodówka, a obok niej regały na produkty spożywcze. Na ścianie wisi plakat, objaśniający zasady foodsharingu. Najważniejsza głosi: „Możesz tu przynieść produkty, które sam mógłbyś zjeść”, więc świeże, a jeśli tego wymagają – zapakowane w pojemnikach, choć opakowania ryżu, kaszy czy ciastek mogą być napoczęte. Nie wolno natomiast zostawić w jadłodzielni surowego mięsa, potraw zawierających surowe jaja czy przechowywanych w otwartych puszkach i słoikach. - Przyniosłam sałatki, grzybki, pomidory. Produkty trwałe, ponieważ przez weekend jadłodzielnia będzie zamknięta – mówi Ewa Zajdel, pedagog z Liceum Plastycznego w Krośnie. O jadłodzielni dowiedziała się od organizujących ją uczennic.
Najbliższa jadłodzielnia znajduje się w Rzeszowie, od przeszło dwóch lat funkcjonuje sprawnie pod opieką Stowarzyszenia Zupełne Dobro. Jadłodzielnie w Rzeszowie i w Krośnie to jedyne punkty foodsharingowe na Podkarpaciu.
- Jadłodzielnie przyjmują się w różnym stopniu. W Krośnie niejako sondujemy rynek. W większych miastach działają w ten sposób, że wolontariusze dostarczają pozostałe pod koniec dnia w restauracjach i hurtowniach produkty (np. warzywa, owoce) do punktu dzielenia się żywnością. W tym kierunku chcielibyśmy rozwijać krośnieńską jadłodzielnię – mówi Paweł Gorzynik.
Jadłodzielnia przy ul. Spółdzielczej 3 (boczna prowadzącej do Rynku ul. H. Sienkiewicza) otwarta jest od poniedziałku do piątku w godzinach od 7 do 17. Działanie inicjatywy można śledzić na profilu Jadłodzielnia Krosno na Facebook'u.