Publikujemy kolejne fotografie z archiwum rodzinnego Krystyny Kogut (rocznik 1944), znanej krośnianki, nauczycielki i działaczki społecznej.
- Na szkolnym dziedzińcu stoję z moją przyjaciółką. Właśnie ukończyłyśmy siódmą klasę i otrzymałyśmy świadectwa. Szkolne podwórko to był żużel i kamienie. Zdarzało się, że odbywały się na nim lekcje matematyki, a w czasie przerw graliśmy tam w klasy. Codziennie za piętnaście ósma na dziedzińcu organizowano apel. Uczniowie, którzy dobrze się sprawowali i mieli osiągnięcia, byli publicznie chwaleni i nagradzani, a tych, którzy coś przeskrobali, nauczyciele ganili przed całą szkołą.
- Pamiętam, że na lekcjach siedziało się z założonymi do tyłu rękoma i słuchało nauczyciela. Nigdy nie wolno było źle mówić o kimś, zwłaszcza o starszych. Nie było kanalizacji, z ubikacji cuchnęło, palono węglem. Po sześciu lekcjach wychodziło się ze szkoły z bólem głowy. Warunki nauczania były zupełnie inne, ale mimo to dla mnie była to świetna szkoła. Z lewej strony fotografii można zobaczyć tył czarnej wołgi, którą nas straszono.
- Pierwsze zdjęcie wykonano na ulicy Lwowskiej. Za uczestnikami żakinady znajduje się miejsce, gdzie teraz jest plac Monte Cassino. Ten fragment ulicy Lwowskiej był wtedy ciągiem zieleni, bo bloku, który znajduje się naprzeciwko placu, wtedy jeszcze nie wybudowano. Na fotografii tuż za pierwszą parą w stroju mężczyzny widać moją koleżankę. Często chorowała, więc z inną koleżanką ją odwiedzałyśmy. Pamiętam, że to u niej jadłam owowitinę - był to rodzaj przysmaku.
Na żakinadę dziewczyny przebierały się w sukienki swoich babć lub wypożyczały ubrania z domu kultury. Pan Łącki, który prowadził tam swój teatr z żoną Werą, miał piękne stroje. Dekoracje dla teatru robił wtedy Stanisław Kochanek.
- Na drugim zdjęciu jeden z moich kolegów był przebrany za jeźdźca. W żakinadzie uczestniczył, jadąc na koniu.
- Na fotografii widać motocyklistów przed Krośnieńskimi Warsztatami Remontowymi (KaWueR-y) na ulicy Łukasiewicza, w których remontowano różne urządzenia dla Nafty. Na drugim planie na motocyklu siedzi mój tato. Ludzie w tamtych latach spędzali wolny czas, jeżdżąc na wycieczki, grając w karty lub brydża, jeżdżąc na motorach np. do Zakopanego czy Krynicy. Pamiętam, że jak jechaliśmy na motorze przez ulicę Lwowską, jeszcze wtedy wybrukowaną przez Niemców, to bardzo trzęsło, a ja mogłam się tylko trzymać rączki.
- Na fotografii widzimy kondukt pogrzebowy na krośnieńskim Rynku. Nie pamiętam jednak, czy był to pogrzeb mojej mamy w 1963 roku, czy Ludwiki Paczosowej, jednej z dwóch sióstr Władysława Gomułki, ówczesnego sekretarza PZPR w Polsce, która zginęła tragicznie w pożarze w 1961 roku. Niektórzy mówili, że ktoś celowo zaprószył ogień. W tym domu mieszkała też moja koleżanka.
- To zdjęcie wykonano na dworcu w Krośnie. W tle od lewej strony widać blok z gliny, budynek poczty, a przy nim czarną morwę – rodzaj niewielkiego drzewa. Na pierwszym planie jest mój kolega, który wyjeżdżał do wojska.
- Na zdjęciu idziemy w pochodzie z okazji święta 1 Maja. Razem z nami szła nasza pani kierownik szkoły – to ta kobieta w jasnym płaszczu i w kapeluszu. Na takich uroczystościach obowiązkowo była sprawdzana obecność. Najpierw szłyśmy na Rynek, później na stadion, gdzie odbywały się pokazy. Tak chodziłyśmy ubrane, żadna z nas się nie wyróżniała.
- Tak spędzałam wolny czas z koleżankami. Na stole, przed nami leży gra, w którą z nimi grałam. Polegała ona na tym, że strzelało się piłeczką i liczyło punkty, które się zebrało. Spotykałyśmy się często, bo był tylko jeden egzemplarz szkolnej lektury, którą za każdym razem czytałyśmy w domu innej z czterech koleżanek. To było fajne, bo w ten sposób uczyłyśmy się czytać i zacieśniałyśmy więzi między nami.