PASJA

"Nie lubię się ścigać". Historia jednej z najszybszych kobiet w biegach górskich

Katarzyna Solińska swoją przygodę z bieganiem zaczęła w Krośnieńskim Klubie Biegacza, startując na 300 m. Teraz pokonuje nawet 70 km w górach, odnosząc liczne sukcesy i reprezentując Polskę podczas Mistrzostw Świata.
Joanna Kwiatkowska
Zawodnicy podczas Biegu Ultra Granią Tatr mogli podziwiać wschód słońca
Piotr Dymus

Katarzyna Solińska pochodzi z Draganowej, ma 29 lat, zawodowo zajmuje się rekrutacją pracowników do międzynarodowych firm. Biegać zaczęła pod koniec podstawówki. Na jednych ze szkolnych zawodów wypatrzył ją Adam Przybysz, trener w Krośnieńskim Klubie Biegacza, który zaprosił ją na trening.

W 2003 roku Kasia stała się zawodnikiem KKB. Trenując na stadionie na Bursakach, przygotowywała się do startów najpierw na 300, potem 400 metrów. O biegach górskich nie miała wtedy pojęcia. Jedynym przedsmakiem tego rodzaju startów był bieg na Cergową na około 8 km.

- Kasia jest urodzona do sportu. Zawsze wykazywała się sporym zaangażowaniem - mówi jej późniejszy trener Wacław Katan.

Kasia swoją pasję rozwinęła w Krośnieńskim Klubie Biegacza. Na zdjęciu pierwsza z prawej
archiwum prywatne katarzyny solińskiej

Przestała trenować bedąc w liceum, kiedy uczęszczała do II LO w Krośnie.

- Chciałam skupić się trochę na szkole i maturze, a jednocześnie to był taki czas młodzieńczego buntu. Szukałam nowych wyzwań w postaci biegów przełajowych albo kilkukilometrowych dystansów ulicznych – wspomina Kasia.  Na studiach w Krakowie biegała już tylko, żeby odświeżyć wspomnienia, raz na jakiś czas biorąc udział w miejskich półmaratonach.

Powrót do biegania „na poważnie” zawdzięcza w pewnym stopniu napotkanym na swojej drodze ludziom.  Najpierw spotkała chłopaka aktywnie uprawiającego sporty, który zachęcił ją do ponownego trenowania i startu w krakowskim maratonie (42,2 km) w 2016 roku. Tam poznała kolejne osoby pasjonujące się biegami. Jedną z nich był Michał Kwiatkowski, który opowiedział jej o biegu w Krynicy na 100 km. To od niego dowiedziała się, że biegi ultra (biegi długodystansowe powyżej 42,2 km) po górach są w Polsce popularną dyscypliną.  Za jego namową wzięła także udział w zawodach organizowanych w Lesie Wolskim w Krakowie na 11 km.

- Był las, górki, błoto, wąskie ścieżki i wtedy przepadłam. Zaczęłam szukać informacji o górskich biegach ultra i planować, w których wezmę udział – wspomina biegaczka.

Jej pierwszym, typowo górskim, biegiem był  ½ Ultramaraton Babia Góra na 23 km, który odbył się w czerwcu 2016. Kasia wygrała w kategorii kobiet z czasem 02:51:09.

- Wybiegłam na szczyt Babiej i wszyscy krzyczeli, że jestem pierwszą kobietą, a ja byłam w szoku. Nie byłam przygotowana do takiego biegania, nie wiedziałam jak się zachować, jak rozłożyć siły. Obserwowałam inne zawodniczki i się udało.

 Kasia pokochała biegi górskie, więc podjęła współpracę z trenerem Wojciechem Mazurkiewiczem, który przygotowałby ją do kolejnych wyzwań.

Podczas biegów górskich potrzebne jest duże skupienie ze względu na liczne kamienie i trudny teren
Jacek Deneka ultralovers

Biegi górskie są specyficznym rodzajem biegów. Ich kwintesencją są lasy, ścieżki, błoto, kamienie i przewyższenia terenu, a asfalt zdarza się tylko, jeśli jest fragmentem szlaku. Dystanse są zróżnicowane, zaczynając od kilku kilometrów, przez dystanse około maratońskie, do ponad 100 km. Często biegi zaczynają się w nocy lub bardzo wczesnym rankiem.

 - Najwcześniej startowałam o godzinie 3:00 w Beskidzie Żywieckim. To jest niesamowita atmosfera. Zaczynasz w nocy, obserwujesz świt, mgły unoszące się o poranku, wschody słońca - opowiada z fascynacją Kasia. 

Ultramaratony górskie trwają kilka godzin. Najdłuższy bieg Kasi (Bieg Rzeźnika) trwał 11 godzin.

- Często ludzie myślą, że taki kilkugodzinny bieg jest nudny, ale prawda jest taka, że nie ma czasu na nudę. Trzeba być cały czas skupionym ze względu na wymagający teren i pilnować regularnych przerw na uzupełnienie kalorii - tłumaczy. 

Wschody słońca, wysokie szczyty i malownicze doliny. Jednym z cenionych przez biegaczy górskich aspektów są właśnie widoki. - Trzeba uważać, niejednokrotnie było tak, że biegnąc zachwyciłam się krajobrazem, robiłam „woooow”, a za chwilę się przewracałam, bo już straciłam koncentrację. Pomimo tego biega się przede wszystkim dla tych widoków - podkreśla Kasia i dodaje: - Góry dają mi dużo spokoju, poczucia spełnienia, często się zdarza, że biegnę dłuższy czas sama, więc mam przestrzeń dla siebie i czas na przemyślenia, a z drugiej strony to czas spędzony z ludźmi, których uwielbiam.

Inne oblicze niosą za sobą biegi górskie zimą. Niska temperatura, opady i zaspy śniegu, wiatr, mgła, zmaganie się z dyskomfortem i walka z zimnem są źródłem sporej dawki adrenaliny. 

Kasia na mecie Biegu Ultra Granią Tatr. Biegacze mają na sobie numerek startowy, kamizelkę z bukłakiem na wodę oraz żywnością energetyczną, a także kijki do trudnych terenów
karolina krawczyk

Sukces z Babiej Góry nie był jednorazowy. Pierwsze miejsce wśród kobiet zajęła także m.in. podczas:

Dwa razy została powołana do reprezentacji Polski w Mistrzostwach Świata w Biegach Górskich (Karpacz 2018, Miranda do Corvo w Portugalii 2019). Podczas tegorocznych mistrzostw zajęła najwyższe wśród całej reprezentacji 36. miejsce. Zapytana o sukces, z którego jest najbardziej dumna, odpowiada:

- Starty w reprezentacji są wyjątkowe i nie da się ich porównać do żadnych innych. W tym roku szczególnie dumna jestem zawodów we Włoszech, dały mi wielkiego kopa i mnóstwo wiary w siebie. Kasia zajęła na nich 1 miejsce razem z Natalią Tomasiak (bieg w parach). Dystans wynosił 36 km, a najwyższy punkt znajdował się 4500 m n. p. m.

Zawody we Włoszech - Monte Rosa Skymarathon. Jeden z natrudniejszych momentów biegu po Alpach
jan nyka

W biegach ultra rywalizacja rozgrywa się w dłuższym czasie.  Pierwsze miejsce w połowie trasy nie gwarantuje wygranej, bo nigdy nie wiadomo co będzie dalej.  - Strasznie nie lubię się ścigać – mówi Kasia, kilkukrotna zwyciężczyni biegów ultra.

- Nie lubię tego momentu konfrontacji z zawodnikami. Myślenie o tym, czy dam radę kogoś prześcignąć wykańcza mnie psychicznie. Wolę tą część, kiedy biegam samotnie, bo skupiam się tylko na sobie, na swoich możliwościach, nie muszę się porównywać - tłumaczy.

Biegi ultra, poza pracą na etacie, wypełniły całe życie Kasi. Trenuje 6 razy w tygodniu. Na co dzień mieszka w Krakowie, gdzie do codziennych ćwiczeń podbiegów wykorzystuje kopce. Kiedy jest w rodzinnych stronach trenuje w Beskidzie Niskim. 

Reprezentacja Polski podczas Mistrzostw Świata w Biegach Górskich w Miranda do Corvo (Portugalia) 
archiwum prywatne katarzyny solińskiej

 Tegoroczny sezon Kasia zakończyła w połowie października lokalnym biegiem „Łemkowyną” na 70 km.

Kolejny sezon rozpocznie prawdopodobnie w marcu Zimowym Ultramaratonem Karkonoskim. W planach na przyszły rok ma także starty w Hiszpanii oraz Rumunii.

- W przyszłym roku kończę 30 lat i jako prezent życzyłabym sobie stać się „prawdziwą ultraską” i zaliczyć biegi na 100 km - zdradza biegaczka.

Na koniec Kasia zachęca wszystkich do jakiegokolwiek ruchu i dodaje:

- Bieganie zdecydowanie zmieniło moje życie na lepsze, bardziej pełne, nadało mu sens i rozwinęło mnie jako człowieka. Jestem bardziej otwarta na ludzi i nowe doświadczenia, świat nagle stał się duży, a nie tylko skupiony na szarej codzienności.