ŚMIECI

Paraliż Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów. Rośnie góra śmieci

Piętnaście osób pracujących w zakładzie przy ulicy Białobrzeskiej nagle zachorowało i od poniedziałku (05.08) przez cały tydzień przebywają na zwolnieniu lekarskim. To forma protestu przeciwko niskim wynagrodzeniom, które dostają. Prezes MPGK i związki zawodowe są zaskoczone całą sytuacją i taką formą strajku.
Damian Krzanowski
Protest w Zakładzie Utylizacji Odpadów. Do pracy nie przyszli kierowcy i operatorzy ładowarek
Damian Krzanowski

Nasza redakcja na “Gorącą Linię” oraz telefonicznie dostała kilka wiadomości od pracowników Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów przy ulicy Białobrzeskiej w Krośnie, którzy opisują swoją sytuację i problemy z niskimi płacami.

Przez cały tydzień do pracy nie będzie przychodzić 15 osób, czyli ponad 80% załogi. Są to głównie kierowcy oraz operatorzy ładowarek, którzy dostarczają śmieci na linię technologiczną, gdzie są one sortowane i przetwarzane.  

Od pewnego czasu walczymy o godne wynagrodzenie za pracę w bardzo trudnych warunkach. Dostaję 1700 zł i w tym jest premia 370 zł, można łatwo obliczyć, ile zarabiam.

W piśmie, które trafiło do rąk prezesa spółki, pracownicy żądają podwyżki, która ma obejmować kierowców i operatorów ładowarek w kwocie 2500 zł netto plus premia. Natomiast pozostała część pracowników fizycznych domaga się 2100 netto plus premia. 

W uzasadnieniu czytamy, że wielu pracowników żyje na krawędzi niewypłacalności z powodu rosnących cen i niskiego wynagrodzenia za wykonywaną pracę. - Wielu z nas jest przez tę sytuację zadłużona i żyje na kredyt, aby przeżyć do kolejnej wypłaty. Trzeba brać pod uwagę, że pracujemy w szczególnych warunkach i każdego dnia jesteśmy narażeni na różne zakażenia pomimo szczepień - informują.

Skutkiem braku kierowców i operatorów ładowarek jest sterta śmieci, która cały czas rośnie
damian krzanowski

Pracownicy twierdzą, że sygnały niezadowolenia z niskich zarobów pojawiały się już od bardzo dawna, ale do tej pory nic w tym temacie nie zrobiono. Protest jest wynikiem bezowocnych rozmów, jakie odbyły się tydzień wcześniej z zarządem MPGK w sprawie podwyżki płac. 

-  Jest to dla mnie bardzo przykra i trudna sytuacja. Takie działania pracowników są dla mnie dużym zaskoczeniem choćby dlatego, że ich pismo z żądaniami podwyżki wpłynęło dopiero w ubiegłym tygodniu. Widzimy rosnące koszty życia, dlatego też rozumiemy oczekiwania pracowników, rozmawiamy nawet ze związkami na temat ewentualnych ponadplanowych regulacji wynagrodzeń  - informuje Janusz Fic, prezes MPGK w Krośnie.

Unieruchomione pojazdy stoją na placu
damian krzanowski

Prezes opisuje także sytuację, gdzie jeden z planowo chorych pracowników przyszedł „zdyscyplinować” tych, którzy stawili się normalnie do pracy. - Trudno mi sobie wyobrazić przyznawanie jakichkolwiek podwyżek osobie, które nagle się rozchorowała,  jest roszczeniowa i niedbale wykonuje swoją pracę. Na szczęście mamy także informację od pracowników, którzy rzeczywiście są chorzy, ale zamierzają wrócić do pracy najszybciej jak to tylko będzie możliwe, aby uniknąć czarnego scenariusza - kończy.

W MPGK Krosno są dwa związki zawodowe, jednak żaden z nich nie popiera tego protestu. Była prośba od jednego ze związków o wstrzymanie się z protestem, jednak nie została ona wysłuchana. W poniedziałek (12.08) pracownicy mają wrócić do pracy ze zwolnień lekarskich.