Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną (PSONI) w Krośnie zarządza Ośrodkiem Wczesnej Interwencji (OWI) w Potoku. Ośrodek zajmuje się leczeniem, rehabilitacją, terapią i diagnozą dzieci, które mają trudności rozwojowe. Działania, które są podejmowane w placówce, umożliwiają najlepszy rozwój dziecka w sferze ruchowej, intelektualnej, emocjonalnej i społecznej.
Dysponuje gabinetami: fizjoterapii, psychologa, logopedy, pedagoga, a także salą gimnastyczną i do zajęć grupowych. W placówce pracuje osiem osób: dwóch specjalistów neurologii dziecięcej, dwóch fizjoterapeutów, pedagog, neurologopeda, psycholog i pracownik administracji.
Z pomocy ośrodka korzystało wiele dzieci z Krosna i okolic. –Byliśmy bardzo zadowoleni z działania Ośrodka – mówią rodzice, którzy poinformowali naszą redakcję o jego zamknięciu. –Dzieci były odpowiednio rehabilitowane przez wykwalifikowaną kadrę i wracały do zdrowia.
Jednak pod koniec maja PSONI zdecydowało się rozwiązać umowę z NFZ.
Grzegorz Bliźniak, przewodniczący zarządu stowarzyszenia, tłumaczy, że taka decyzja jest podyktowana problemami kadrowymi i wysokością kontraktu z Funduszem. Otrzymane pieniądze nie wystarczały na pokrycie kosztów zatrudnienia i utrzymania ośrodka.
Według przewodniczącego ze świadczeń w ramach kontraktu z NFZ w OWI korzystało 87 dzieci od pierwszych miesięcy do 7 roku życia. Nie była to jednak stała grupa. - Była bardzo duża rotacja. Znaczącą liczbę stanowiły dzieci korzystające raz lub dwa razy. Nie mieliśmy pewności, czy rodzic z dzieckiem do nas wrócą, a ideą ośrodka jest kompleksowa rehabilitacja tych dzieci – mówi przewodniczący zarządu stowarzyszenia.
Aby usługi świadczone w OWI były na wysokim poziomie, potrzebna jest wykwalifikowana kadra, specjalistyczny sprzęt i odpowiedni lokal. To wszystko generuje koszty. - Świadczenia są niedoszacowane, a ceny mediów i płac rosną – tłumaczy Grzegorz Bliźniak.
Przewodniczący zarządu stowarzyszenia twierdzi, że sytuacja takich placówek z roku na rok się pogarsza. - Podejmowaliśmy różne działania, żeby uratować OWI, ale nie udało się - mówi. - Nie możemy też przesunąć pieniędzy z innych naszych placówek.
Próbując ratować sytuację, stowarzyszenie występowało o pomoc do różnych osób: prezesa NFZ, ministra zdrowia czy parlamentarzystów. Starania okazały się bezowocne. - Jeśli poprawią się warunki kontraktowania oraz znajdziemy odpowiednią kadrę, która jest wymagana, to zarząd rozważy reaktywację działania ośrodka w ramach kontraktu z Funduszem – zapewnia Bliźniak.
Z tłumaczeniami przewodniczącego zarządu PSONI nie zgadzają się pracownice OWI. Twierdzą, że powodem likwidacji świadczeń wynikających z NFZ nie są pieniądze ani problemy z kadrą, ale inne plany stowarzyszenia co do budynku, w którym znajduje się obecnie ośrodek.
Według nich PSONI nie musiało dokładać się do utrzymania i funkcjonowania ośrodka, a pracownice mają wykształcenie i doświadczenie wymagane przez NFZ. Teraz rodzice szukają nowych placówek, do których mogliby posłać swoje dzieci. A kolejki są długie.
Według stanowiska pracownic PSONI od dawna próbowało zlikwidować OWI, a w wypowiedzi Grzegorza Bliźniaka jest wiele nieścisłości i niedopowiedzeń. – Terapią tak naprawdę objętych jest około 300 dzieci, w stałej opiece jest ich 100 – wyjaśnia jedna z pracownic placówki. – Nie było miesiąca, w którym kontrakt byłby niewyrobiony, oprócz tego robiłyśmy nadwykonania, za które płaci Fundusz. W dodatku dofinansowanie z kontraktu w tym roku było większe.
Pracownice bez uprzedzenia otrzymały wypowiedzenia 30 maja. Niektóre z nich przepracowały w ośrodku osiem lat. - Pod pretekstem poznania nowego kierownika placówki zaproszono nas do jednego gabinetu i wręczono wypowiedzenia.
Pracownice nie wierzą w zapewnienia Grzegorza Bliźniaka, że jak znajdą się większe pieniądze z Funduszu, to ośrodek wróci do życia w takiej formie jak jest. Szukają nowej pracy.
– Jaki był prawdziwy powód rozwiązania umowy z NFZ, dowiemy się zapewne za kilka miesięcy – mówią.