Nina Sakowska pochodzi z Krosna. Ukończyła Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną I i II stopnia w Krośnie, następnie studiowała muzykologię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Z wykształcenia jest pianistką, jednak jej pasją okazało się projektowanie ubrań. Pracowała jako kostiumograf na planie filmowym (np. przy produkcji „Klechy” w reżyserii Jacka Gwizdały czy „Miłości i miłosierdzia” Michała Kondrata).
W ramach pracy dyplomowej na kierunku Artystyczne Projektowanie Ubioru w Krakowskich Szkołach Artystycznych zaprezentowała kolekcję „Śmieci”. To jej ekologiczny manifest. Młoda projektantka całą kolekcję szyła samodzielnie od początku do końca, choć mogła to zadanie powierzyć szwalni. Za swoją pracę zdobyła wyróżnienie Rady Mediów w trakcie Cracow Fashion Awards 2019. Napisał o niej również prestiżowy magazyn Vogue, który w podsumowaniu wspomnianego konkursu określił jej kolekcję jako "zaczepny street wear (tzw. moda uliczna; ubrania, które nosimy na co dzień - przyp. autorki) wykonany w całości z materiałów wtórnych".
Gdzie ubiera się młoda projektantka? - W second-handach. Po pierwsze dlatego, że ubrania, które tam są, przetrwały, a to oznacza, że są solidne i dobre. Nie jak rzeczy ze znanych sieciówek, które po czterech praniach nadają się do wyrzucenia. Po drugie, mam fioła na punkcie „duszy” rzeczy - wyjaśnia Nina.
Dlatego „Śmieci” to projekty stworzone z materiałów przeznaczonych „do kosza”. Nina znajdowała je w śmietnikach, sortowniach odzieży, czy second-handach. Dzwoniła do firm i pytała, czy nie mają odpadów, które zechciałyby oddać. Pozyskała w ten sposób pleksę, z której wykonała fantazyjne okulary, a także skrawki różnych tworzyw i resztki po nieudanych wydrukach w technologii 3D.
- Sama zastanawiałam się, czy drukować maski 3D. Jednak, gdy przekonałam się, ile odpadów produkują takie drukarki, postanowiłam wykorzystać właśnie te resztki – mówi Nina. W trakcie wydruku 3D wystarczy najmniejszy niepożądany ruch, by cały projekt poszedł do kosza.
Po co te starania? To odpowiedź Niny na zjawisko fast fashion, czyli tzw. „szybkiej mody”. „Szybka moda” to pogoń za zmieniającymi się trendami i masową produkcją ubrań szkodzącą środowisku i ludziom (tania siła robocza i niskiej jakości barwniki oraz materiały). Nina udowodniła, że ofiarując ubraniom drugie życie, możemy stworzyć coś wyjątkowego i własnego. Coś pięknego.
Być może moc zaklęta w motankach (słowiańskich lalkach dobrych życzeń) przyniosła jej szczęście w konkursie prac dyplomowych. Materiałowe laleczki, podobne do tych, które kilkuletnia Nina plotła ze swoją babcią, zdobią kobaltowy płaszcz – jeden z projektów krośnianki, który powstał z grubego koca w ciągu 15 minut.
Nina jest ponadto autorką tkaniny pękającej, którą tworzyła metodą prób i błędów, nakładając na materiał kolejne warstwy farby. Odkryła, jakiej grubości i jakiego nałożenia warstw potrzeba, by uzyskać efekt pękania materiału.
Szukając inspiracji, młoda projektantka nie ograniczyła się do naszego regionu. - Ta pomarańczowa bluza powstała z grubej, starej zasłony – Nina prezentuje kolejne ubranie z kolekcji. Nieregularnym ściegiem przyszyła na niej fotografię Nobuyoshiego Arakiego, japońskiego artysty, specjalizującego się w robieniu zdjęć prostytutkom. Z kolei formy i długość stworzonych przez nią strojów przywodzą na myśl klasyczne stroje tybetańskie. Niektóre ubrania Nina ozdobiła cytatami z francuskiego poety Arthura Rimbauda.
Nina ma nadzieję, że ekologia w modzie nie pozostanie przemijającym trendem. - W jego rozkwicie najpopularniejsze marki odzieżowe starają się odpowiadać na coraz większą świadomość konsumentów – mówi.
Na przykład szwedzka marka H&M w ostatnich latach organizowała H&M World Recycle Week. W ostatnim tygodniu kwietnia każdy mógł przynieść do dowolnego sklepu H&M ubrania, których już nie używa. Odzież trafiła do sortowni z zamiarem poddania recyklingowi lub oddania do second-handów.
Z kolei jedna z tegorocznych wiosennych kolekcji H&M pod szyldem Concious Exclusive została wykonana z materiałów w całości pochodzenia roślinnego lub z recyklingu. Na przykład Orange Fiber to wegański jedwab z celulozy pozyskiwanej ze zmarnowanych owoców cytrusowych, zaś Piñatex to roślinny odpowiednik skóry, powstały z liści ananasa.
Po dotychczasowych osiągnięciach dla młodej projektantki przyszedł czas na zmiany. Kraków, gdzie do tej pory mieszkała, zamieniła na Warszawę. To w stolicy planuje kontynuować swoją karierę i zaprojektować kolejną recyklingową kolekcję.