Fot. Damian Krzanowski
Legendarny przywódca „Solidarności” przybył do Krosna na zaproszenie Joanny Frydrych, posłanki Platformy Obywatelskiej. Co jakiś czas PO organizuje Kluby Obywatelskie, czyli debaty o sprawach Polski z udziałem różnych autorytetów. Lech Wałęsa powiedział później do dziennikarzy: - Gdybym mógł, to oddałbym głos na panią Frydrych, bo działa tutaj bardzo aktywnie.
Wałęsa przyjechał do Pałacu Polanka już w sobotę wieczorem (23.03), ale tego dnia odpoczywał po spotkaniu z mieszkańcami Tarnobrzega. Niedzielę (24.03) rozpoczął od udziału we mszy św. o godz. 8.00 w kościele przy ul. Wyszyńskiego. – Bez wiary nie dokonałbym niczego – zwierzał się później lider Solidarności.
W 1997 w tej świątyni gościł też inny znany Polak - papież Jan Paweł II.
Ksiądz nie przywitał ani nie wspomniał o obecności Człowieka-Symbolu. Kilka miesięcy temu w tym samym kościele odbywały się natomiast msze z udziałem władz Prawa i Sprawiedliwości. Pismo Święte miał tam nawet czytać sam Stanisław Piotrowicz, komunistyczny prokurator.
Zaraz po zakończeniu mszy samochód z Lechem Wałęsą odjechał na krośnieński Rynek. Po krótkim zwiedzaniu zabytkowej części miasta i zrobieniu kilku pamiątkowych zdjęć, były prezydent Polski powrócił do Pałacu Polanka. Najpierw odbyło się tam spotkanie z dziennikarzami, a następnie z mieszkańcami Krosna.
Na spotkanie z legendą „Solidarności” w nowej sali konferencyjnej Pałacu Polanka przybyło ponad 300 osób, zabrakło wręcz miejsc siedzących. Krośnianie przywitali go gromkimi brawami i śpiewem „Sto lat!”.
Na sali obecni byli działacze opozycji z lat 80. - między innymi Antoni Pikul z Jasła (oskarżany w 1982 przez prokuratora Stanisława Piotrowicza) oraz Zygmunt Zawojski, pierwszy przewodniczący „Solidarności” Regionu Podkarpacie. Obecnego przewodniczącego ani żadnej delegacji ze związku nie było.
- Co się stało z Solidarnością lat 80.? – pytał później były członek tego wielomilionowego ruchu społecznego. - Kiedy już rozwiązaliśmy Związek Radziecki, należało zwinąć sztandary – mówił Wałęsa. - Mówiłem wszystkim kolejnym przewodniczącym „Solidarności”: Idźcie pod swoimi sztandarami. Działajcie na nowe konto. Ale oni woleli korzystać z naszych zwycięstw. Chcę im to prawo jednak odebrać – za te słowa były lider związku otrzymał gromkie brawa.
Wałęsa rozpoczął spotkanie od prelekcji na temat czasów, w których przyszło nam żyć. Stwierdził, że znajdujemy się pomiędzy dwoma wielkimi epokami. Jak tłumaczył, pierwsza to „zimna epoka” – czas podziałów, granic, konfrontacji systemów. Nową erę nazwał epoką intelektu, informacji i globalizacji. – Los dał nam szczęście, że zakończyliśmy stare podziały. Teraz musimy mądrze zbudować nowy porządek – apelował. - Stare podziały dzisiaj hamują rozwój świata. My wciąż jedziemy na starych pomysłach. A one nie pasują na te czasy.
Lech Wałęsa opowiadał, że w czasach "zimnej wojny" rozmawiał z prezydentami, premierami, królami różnych państw. – Nikt nie dawał nam żadnych szans. Każdy odpowiadał: tylko wojna atomowa może zmienić realia, interesy sowieckie i inne. A jednak Polak potrafi.
Były prezydent przyznał, że i teraz wiele osób mówi mu, że nie uda się zbudować jedności europejskiej. – Odpowiadam im: już kiedyś to mówiliście. I co? Wyciągnijcie wnioski z przeszłości, a zbudujemy piękną, uczciwą i solidarną Europę. Zaproponował, aby cała Europa ustaliła wspólny system wartości: - Chodzi o takie 10 laickich przykazań, które będą tworzyły wspólny fundament.
Lech Wałęsa, odpowiadając na pytania publiczności, mówił też o kapitalizmie, demokracji, systemie partyjnym, mniejszościach seksualnych, o swojej prezydenturze i wielu innych kwestiach.
Emocje wzbudził młody człowiek (około 18-20 lat), który zarzucił byłemu prezydentowi, że w latach 70. podpisał zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. „Obrażasz nas wszystkich!” – wołali do niego znacznie starsi działacze antykomunistycznej opozycji. Młodzieniec został wybuczany i wygwizdany.
Wałęsa odpowiedział: - Kiedy wyrzuciłem Kaczyńskich z Kancelarii Prezydenta za nieróbstwo, za skandale, to oni zaproponowali wtedy Cenckiewiczowi, żeby przygotował prowokację. Przygotował dokumenty przeciwko Wałęsie i zrobił go "Bolkiem". Do pomocy wziął Macierewicza, Gwiazdę i Wyszkowskiego. I to oni zrobili te papiery, zawieźli to pani Kiszczakowej i poprosili, żeby ona je potwierdziła. Zrobiono to po to, żebyście uwierzyli w te bzdury, które ten człowiek opowiada.
Na te słowa rozległy się gromkie brawa, a publiczność zaczęła skandować jak w latach 80.: - Lech Wałęsa! Lech Wałęsa!
- To, co pan mówi, to mnie nawet wywyższa - kontynuował Wałęsa. - Pan i wielu innych, takich jak Kaczyńscy, nie mogli uwierzyć, że robotnik, elektryk był w stanie przechytrzyć bezpiekę. Przywódcę się albo likwiduje, albo zabiera mu się armię. Mnie zlikwidować nie mogli, bo bardzo uważałem. To postanowili was przekonać, wrzucić wam śmieci, abyście uwierzyli i wtedy odstąpili. Wtedy jesteśmy załatwieni - nie macie przywódcy. I to jest wiara na starych papierach. A ja byłem do końca zdecydowany, nie dałem się pokonać i nie dam się pokonać także dzisiaj – zakończył legendarny przywódca Solidarności, a publiczność znowu zaczęła bić brawo.
Noblista zaapelował na zakończenie swojego spotkania:
Rozmawiajmy, przekonujmy się nawzajem i mądrze budujmy przyszłość. Będziemy mieli piękny świat, bo on jest naprawdę piękny, tylko jest źle rządzony. Ja tylko rzucam hasło, sieję. A wy macie mądrych ludzi, wykształconych. Trzeba to teraz pozbierać i poprowadzić.
Po oficjalnym spotkaniu każda z przybyłych osób mogła się sfotografować z Lechem Wałęsą. Kolejka nie miała końca.
Przez cały czas wizyty, byłemu prezydentowi towarzyszyło dwóch oficerów Służby Ochrony Państwa oraz jego wnuk – Tomasz, który pełnił rolę asystenta.
[wypowiedzi autoryzowane]