Do końca spotkania pozostało 15 minut, gdy fani Karpat Krosno wraz z kibicami z zaprzyjaźnionych drużyn wtargnęli na murawę stadionu i przerwali grę piłkarzy. Grupa podbiegła do przebywających w "klatce" po drugiej stronie stadionu kibiców JKS Jarosław i próbowała ich sprowokować do działania. Po kilku minutach, gdy do akcji wkroczyli policjanci i ochroniarze, chuligani zawrócili. Zajście trwało kilkanaście minut.
Jednak po opanowaniu sytuacji zawodnicy JKS Jarosław podjęli decyzję, że nie chcą kontynuować gry w obawie o własne bezpieczeństwo. Nie pomogły zapewnienia delagata i funkcjonariuszy krośnieńskiej komendy, że zagrożenie minęło. Nie pomogła zgoda krośnieńskiego klubu na dalszą grę. Mecz zakończono w 75. minucie wynikiem 0:0.
Jak opowiada świadek zdarzenia, sytuacja w sektorze krośnieńskich szalikowców stała się napięta w 60. minucie meczu. Wtedy wśród fanów Karpat Krosno, a także kibiców Glinika Gorlice i Widzewa Łódź, którzy również oglądali mecz, pojawili się kibice Stali Stalowa Wola i Stali Rzeszów.
– Tak naprawdę to oni byli prowodyrami całej sytuacji – wspomina niedzielne zajście mężczyzna. - Zakapturzeni weszli na stadion z flagą JKS Jarosław. Wcześniej przeszli z trybun na pas bezpieczeństwa, między siatkę a bandę toru żużlowego. Flagę wywiesili na bandzie i zaczęli wykrzykiwać wyzwiska w stronę kibiców z Jarosławia. Wołali do nich, żeby przyszli po tę flagę.
Świadek twierdzi, że trwało to dobre pięć minut. - Niestety ochrona wtedy nie zareagowała, a według mnie powinna ich upomnieć i poprosić o powrót na trybunę. Dopiero gdy próbowali spalić flagę, podszedł do nich ochroniarz – dodaje.
Na filmie widać, jak ochroniarz próbował rozmawiać z kibolami, ale nic nie wskórał. Gdy pojawił się kolejny strażnik, wszystko zaczęło się wymykać spod kontroli. Nie pomogło nawet uspokajanie spikera. Poszedł w ruch gaz łzawiący, a chuligani ruszyli przez bandę w stronę sektora gości. W tym czasie zawodnicy JKS-u zeszli do szatni, na murawie pozostali piłkarze Karpat.
Kilku ochroniarzy nie było w stanie powstrzymać chuliganów. Dopiero, gdy do akcji wkroczyło kilkudziesięciu policjantów, sytuacja się unormowała, a krośnieński sektor opustoszał. Meczu jednak nie wznowiono.
Według przepisów jeżeli w ciągu pięciu minut sytuacja nie zostanie opanowana, drużyny mogą odmówić ponownego wyjścia na murawę. Policja przebywała na murawie trzynaście minut, piłkarze JKS-u odmówili dalszej gry.
Świadek zwraca uwagę, że przez cały mecz w sektorze kibiców Karpat nie było ochroniarzy.
Co do działań firmy ochroniarskiej zastrzeżenia mają też Bronisław Baran, wiceprezydent Krosna oraz Bogdan Józefowicz, prezes klubu Karpat Krosno.
- Gdyby służby porządkowe zareagowały wcześniej, gdy poleciały pierwsze petardy, może nie doszłoby do tego – mówi wiceprezydent.
Nad bezpieczeństwem zawodników i kibiców czuwało 31 ochroniarzy, za których klub zapłacił 6 tys. zł brutto.
Oto jeden z filmów opublikowanych w serwisie YouTube z wydarzeń na stadionie. Na nagraniu widać, jak jeden z ochroniarzy nie reaguje na zachowanie kibiców:
Policja zatrzymała dwóch uczestników zamieszek. Jeden z nich to 22-letni mieszkaniec gminy Wojaszówka (powiat krośnieński), drugi to 35-latek z gminy Trzebownisko (powiat rzeszowski). Mężczyźni przebywają w areszcie. Na razie nie zostały im postawione zarzuty.
- Analizujemy zapis monitoringu stadionu i prowadzimy intensywne działania. Nie wykluczamy kolejnych zatrzymań – mówi Patrycja Wnęk z krośnieńskiej komendy.
Według przepisów kibicom za wtargnięcie na stadion w czasie trwania meczu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności do lat 3.
- Brak słów, żeby to skomentować – mówi prezes Józefowicz. - Na płytę boiska wbiegli głównie kibice Stalowej Woli, jednak to nie jest usprawiedliwieniem dla naszych kibiców, którzy dopuścili do czegoś takiego.
A konsekwencje całego zajścia mogą być poważne, nie tylko dla pseudokibiców, którzy zostali zatrzymani przez policję, ale również dla samego klubu. Drużynie grozi walkower, kara finansowa, zamknięcie stadionu, a nawet gra bez publiczności.
- Stała się rzecz nie do zaakceptowania – mówi wiceprezydent Bronisław Baran, który był obecny na meczu. - Dlatego nie będziemy tego tolerować. W środę spotkam się ze służbami mundurowymi i wspólnie zastanowimy się, co dalej zrobić ze stadionem. Sankcje dyscyplinarne w stosunku do klubu jako organizatora zawodów podejmie Podkarpacki Związek Piłki Nożnej.
Okazuje się, że pseudokibice z łatwością mogą przyjść na mecz. Wystarczy, że kupią bilet. A wszystkiemu może być winne... RODO (europejskie rozporządzenie o ochronie danych osobowych).
- Przed wprowadzeniem nowych przepisów o ochronie danych osobowych kibice mieli obowiązek podania swojego numeru pesel. Można było też zażądać pokazania dowodu osobistego – mówi prezes Józefowicz.
Teraz po wprowadzeniu RODO nikt nie sprawdza, kto wchodzi na trybuny. - W meczu Karpaty kontra JKS kibice kupili bilet w kasie, przeszli przez osobę, która przedziera bilety, a ochrona sprawdziła tylko, czy nie wnoszą niebezpiecznych materiałów – dodaje prezes klubu. - Nowocześniejsze stadiony mają kołowrotki, które uruchamiane są za pomocą kodu kreskowego umieszczonego na bilecie. Każdy kibic ma też wyznaczone miejsce na trybunach.
Organizator meczu zaprzestał więc sprawdzania dokumentów tożsamości, mimo że taki zapis znaduje się w regulaminie imprezy masowej Karpaty Krosno, który jest dostępny na obiekcie. Według regulaminu na stadionie może przebywać osoba z dokumentem tożsamości i ważnym biletem, która dobrowolnie podda się systemowi identyfikacji, w tym rejestracji swojego wizreunki i dokumentu tożsamości.
Kibice wchodząc więc na stadion, zgadzają się na to, że służby organizatora mogą w każdej chwili zażądać od nich np. dowodu osobistego.
Także w regulaminie stadionu czytamy, że kibice powinni zajmować miejsca określone na karcie wstępu, powinni stosować się do zarządzeń policji, straży pożarnej, służb porządkowych oraz zaleceń spikera stadionu.
Stadion jest również monitorowany. Zapis z monitoringu jest przechowywany nie dłużej niż siedem dni, chyba że nagranie stanowi dowód w postępowaniu.
W wiosennej rundzie krośnieński klub rozegra jeszcze jeden mecz podwyższonego ryzyka, tym razem z drużyną KS Wisłoka Dębica.
Aktualizacja z 27.03, godz. 9.00
Karpaty Krosno otrzymało decyzję w sprawie meczu z JKS 1909 Jarosław, który został przerwany przez kiboli. Klub został ukarany walkowerem na korzyść gości (0:3), a stadion w Krośnie zostanie zamknięty na trzy najbliższe mecze (z Igloopol Dębica, Wisłok Wiśniowa i Wisłoka Dębica). Poza tym klub musi zapłacić 3 tys. zł kary.
- Tak zakończył się wybryk chuliganów, którzy wtargnęli na boisko. Dla wielu nie wiąże się to jednak z jakimikolwiek karami. Najbardziej na tym ucierpieli NORMALNI KIBICE, którzy w spokoju chcieli przyjść na stadion i oglądać zmagania piłkarskie oraz Klub Sportowy Karpaty Krosno - taki komentarz ukazał się na stronie Facebooka K.S. Karpaty Krosno. - Zrobimy wszystko, aby takie sytuacje więcej się nie powtarzały, a osoby odpowiedzialne za takie "wsparcie" Karpat więcej na stadionie przy ulicy Legionów się nie pojawiły. Pozostaje nam powiedzieć już tylko jedno. PRZEPRASZAMY...