LUDZIE

Minus razy minus równa się plus. Aleksandra Kozubal żegna się z Krosnem

„Czas nie leczy moich ran” - śpiewa Ola w swojej piosence „Tik Tak”. Leczy je za to jej muzyka, która wzrusza, dziwi, czasem wywołuje uśmiech i łzy. W piątek uzdolniona artystka zaprezentuje część swojego dorobku i oficjalnie pożegna się z Krosnem.
Małgorzata Habrat
Aleksandra Kozubal wystąpiła już na wielu koncertach i festiwalach. Teraz chce trafić do szerszej publiczności ze swoimi autorskimi utworami
Archiwum artystki

Aleksandra Kozubal dokładnie pół życia poświęciła na śpiew. Jeszcze dłużej, bo od pierwszej klasy podstawówki, gra na fortepianie. Na pytanie, skąd wzięła się jej pasja, dwudziestolatka bez wahania odpowiada: - Z zazdrości. Mój tata najbardziej ceni piłkarzy i wokalistów, a ponieważ mój brat grał już wtedy w piłkę, chciałam mu jakoś dorównać.

Wybór zaledwie dziesięcioletniej Oli wyszedł wszystkim na dobre, bo relacje w rodzinie jeszcze bardziej się zacieśniły, a dziewczynka zaczęła odkrywać swój największy talent. – Chociaż na początku śpiewałam tak strasznie, że tata zapisał mnie na lekcje śpiewu – wspomina dzisiaj.

Tak zaczęła się przygoda Aleksandry ze Studiem Piosenki Swing, w którym wcześniej śpiewu uczyła się jej siostra. Jak mówi wokalistka, Regionalne Centrum Kultur Pogranicza (RCKP), gdzie odbywają się próby Swinga, to miejsce, w którym naprawdę można nauczyć się śpiewać. Zarówno tam, jak i w szkole muzycznej, Ola zdobyła niezbędne umiejętności, aby ruszyć dalej w świat, przede wszystkim w ten muzyczny.

Pół roku temu artystka przeprowadziła się do Warszawy, bo stolica daje młodym twórcom największe możliwości. – Wystarczy pójść na karaoke i już możesz zostać zauważony. Właśnie tak Ola poznała Mikołaja Żewierżejewa, który nagrywa obecnie jej piosenki. A tych jest już niemało, bo przynajmniej na trzy autorskie płyty.

Aleksandra tworzy, bo tego potrzebuje. "Wygranie" i "wyśpiewanie" trudnych doświadczeń pozwala wokalistce się z nimi uporać
archiwum artystki

Dzięki jednemu z utworów – „Thank you”, krośnianka zakwalifikowała się do projektu wytwórni Kayax „My name is new”. – Po podpisaniu umowy zaczęłam więcej pisać i nagrywać. Uwierzyłam, że to się może rzeczywiście udać – mówi wypełniona energią artystka. Dzięki współpracy z wytwórnią, będzie miała okazję trafić ze swoją muzyką do jeszcze szerszej publiczności.

Śpiew to lek

Ola zaczęła tworzyć już dawno, po pierwszych rozterkach miłosnych. Wygranie i wyśpiewanie trudnych emocji i bolesnych doświadczeń pozwala wokalistce się z nimi uporać. Tworzy, bo po prostu tego potrzebuje. – Włączam dyktafon, gram parę akordów i zaczynam śpiewać to, co mam w sercu. Później wybieram najlepsze teksty, które udało mi się wyśpiewać i łączę je w całość – mówi młoda krośnianka o tym, jak powstaje jej muzyka.

Piosenki Oli są tak spontaniczne i pełne uczuć, jak ona sama. Pewnie dlatego poruszają, szczególnie osoby, które mają za sobą podobny bagaż doświadczeń. – Kiedy wydałam „Tik Tak” kilka dziewczyn zapytało mnie, jak to zrobiłam, że wiem, co czują. Poznałyśmy się dzięki mojej muzyce i do dziś utrzymujemy kontakt – opowiada.

Wcześniej nie chciała dzielić się swoją twórczością, bo obawiała się, że może tylko zdołować swoich odbiorców. Jednak odkryła, że nawet smutną muzyką może wywoływać uśmiechy, choćby przez łzy. Może pokazać innym, że nie są sami.

Pożegnanie

Zarówno w życiu, jak i na scenie, Ola nie stawia sobie sztucznych ograniczeń. Wykonuje piosenki w bardzo różnych, mieszających się stylach, które tworzą jeden, niepowtarzalny, bo jej własny. - Czasem gdy śpiewam i gram na fortepianie, mam ochotę się rozpłakać. Innym razem skaczę i śmieję się razem z zespołem. Wszystko zależy od emocji, które mi towarzyszą – zdradza wokalistka.

Tę różnorodność będzie można zobaczyć na recitalu Aleksandry w najbliższy piątek (22.02). Choć utalentowana artystka jeszcze nie raz wróci do rodzinnego miasta, koncert będzie jej oficjalnym pożegnaniem z Krosnem oraz ze Studiem Piosenki Swing.

Zaprezentuje na nim jedenaście autorskich kawałków, a więc jedynie małą cząstkę tego, co udało się jej stworzyć do tej pory. Aleksandrze towarzyszyć będą inni wokaliści Swinga oraz tancerki Zespołu Tańca Współczesnego Strecz. Jeśli chodzi o muzykę – do części piosenek Ola zagra sobie sama, oczywiście na fortepianie. Ale będzie też można usłyszeć kwartet smyczkowy oraz zespół GlassKids, w którym Ola śpiewa od początku jego istnienia, czyli od około czterech lat.

Recital będzie z drugiej strony koncertem premierowym, bo nigdy wcześniej Ola publicznie nie śpiewała tylu własnych utworów. – Nie byłam na to gotowa. Wiedziałam, że chcę dać na recitalu 100% siebie, ale nie wiedziałam do końca kim jestem naprawdę – wyjaśnia wokalistka.

Pokonać trudności - to proste

Oli dużo dały ostatnie miesiące spędzone w Warszawie. Dzięki nawarstwiającym się trudnościom, które musiała pokonać, nauczyła się, że, jak to mówią matematycy, minus razy minus równa się plus. To cytat z jej piosenki „To proste”, który artystka uczyniła także tytułem swojego recitalu.

-„To proste” napisałam rok temu, a dopiero teraz rozumiem, o co mi chodziło w tym tekście. Nieprzyjemne wydarzenia nawarstwiały się w moim życiu, ale kiedy wyjdę w piątek na scenę i zobaczę ludzi, którzy chcą mnie słuchać – to będzie dla mnie ogromny plus – podsumowuje Aleksandra. I gorąco zaprasza na swój piątkowy recital.

Koncert odbędzie się 22 lutego (piątek) o godz. 18.00 w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie. Wstęp wolny. Niezależnie od tego w szatni budynku odbędzie się zbiórka pieniędzy na rzecz Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt (OTOZ) Animals. Ola kocha zwierzęta i chociaż w ten sposób chciałaby pomóc w ich ochronie.