Wracające z urlopu małżeństwo spod Łodzi zajechało do Krosna, aby kupić pamiątki w sklepie Centrum Dziedzictwa Szkła. Auto zaparkowali na ulicy Fortecznej. O godz. 10.18 kupili bilet parkingowy, obowiązujący do 12.34. Karteczkę położyli za szybą, zamknęli samochód i udali do CDS.
W aucie zostawili psa. Zamkniętego czworonoga zauważył jeden z przechodniów i poinformował o tym straż miejską. Funkcjonariusze szybko pojawili się na parkingu, czekając na właścicieli.
Gdy turyści wrócili, strażnicy zarzucili im nienależytą opiekę nad psem i w oparciu o ustawę o ochronie zwierząt nałożyli na nich mandat wysokości 200 zł. - Na dwie godziny zostawili państwo zwierzę w zamkniętym samochodzie – tłumaczyli.
Właściciele psa odparli ten zarzut. - Po pierwsze nie na dwie godziny, tylko na godzinę – mówili, wskazując, że wrócili przed godz. 11.30, a kupno biletu parkingowego na dłuższy okres nie oznacza, że zamierzali przebywać w mieście ponad 2 godziny.
- Poza tym, proszę na nią spojrzeć – wskazywali na psa. - Czy wygląda na przegrzaną? Zostawiliśmy ją, bo pogoda była pochmurna. Gdyby wyszło słońce, przyszlibyśmy i ją wypuścili.
- Proszę zobaczyć – kontynuowali. - Ma w aucie swoje legowisko, wozimy ze sobą miskę i wodę dla niej. Argumenty, że nienależycie się nią opiekujemy są bezpodstawne – bulwersowali się.
Podkreślali przy tym, że 14-letni pies to ich oczko w głowie – dbają o niego, pielęgnują i regularnie kontrolują stan jego zdrowia. Zabrali go ze sobą na wypad na południe, aby nie został sam w domu przez kilka dni, co, jak przekonywali, byłoby dla niego o wiele gorsze. Nie przyjęli więc mandatu, uważając, że strażnicy chcą po prostu "mieć wynik".
Sprawa będzie miała swój finał w sądzie. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za znęcanie się nad zwierzętami grozi nawet do 2 lat więzienia.