- Pani w białym fartuchu stała na Rynku w Krośnie praktycznie każdego dnia tygodnia. Pod żółtym daszkiem znajdowały się dwa wielkie garnczki. W jednym gotowały się w całości kolby kukurydzy, a w drugim studziły. To było coś niesamowitego. Taki street food ówczesnych czasów.
- Widać, że krośnieński Rynek tętnił życiem. To było tak dawno... Aż trudno sobie przypomnieć, co konkretnie znajdowało się wtedy w otaczających go kamienicach. Pamiętam, że w jednej był sklep myśliwski, a w innej piekarnia Warunka, w której nawet dzisiaj możemy kupić pieczywo. Na zdjęciu pod lokalem stoi niezniszczalny dostawczy polonez. Obok piekarni znajdowała się cukiernia, w której - zamiast iść na niedzielną mszę - zbierała się młodzież. Była tam również prężnie działająca Piwnica Wójtowska, jedno z lepszych miejsc, gdzie czekało na nas dobre jedzenie.
- Panowała wtedy moda rodem z targowicy. Wszyscy zaopatrywali się w ubrania na targu, bo nie było galerii handlowych. Królowały szerokie dżinsy i tureckie sweterki. W tej kwestii zrobiliśmy ogromny postęp - jak teraz patrzymy na modę z lat dziewięćdziesiątych, wydaje nam się mocno kiczowata.
- Asfalt i parking na bruku - tak wyglądał Rynek w Krośnie. Ruch uliczny odbywał się przez jego środek, w jednym kierunku. Ulice prowadzące do niego też były jednokierunkowe. Parę lat przed zrobieniem tego zdjęcia wymagano specjalnych wjazdówek, nawet po to, żeby przejechać przez Rynek. Trzeba było wyrobić sobie specjalną przepustkę w wydziale komunikacji. Mieli ją mieszkańcy, prowadzący działalność na Rynku oraz bananowa młodzież, której rodzice pracowali w urzędach. Młodzi chełpili się tym, że do baru Staromiejska mogli podjechać samochodem.
Na fotografii, na tym parkingu chyba najbardziej “wypasiony” jest ten biały opel astra. Widzimy jeszcze volkswagena passata kombi, maluchy, polonezy, ładę i żuka.
- Ten skwer określiłbym jako trochę taki zagajnik, gdzie krzaki rosły wszędzie. Zawsze tam się coś działo. Jak szło się wieczorem, to tam była jedna wielka dyskoteka, stało szemrane towarzystwo i śpiewało a capella bez głośników bluetooth. Było ciężko wybrać się na romantyczny spacer i przejść przez ten skwer z dziewczyną, bo mogło się to różnie skończyć. W kamienicach funkcjonowały normalne, regularne meliny. Stan podcieni był fatalny, a na rogu znajdowała się kamienica zabita deskami.
A Wam jakie wspomnienia przychodzą do głowy? Czekamy na Wasze komentarze i zdjęcia z tamtych czasów. Prosimy je wysyłać na adres redakcja@krosno24.pl Wspomnieniami można podzielić się także pod numerem telefonu 13 493 44 44. Ze starymi fotografiami można odwiedzić nas osobiście, w siedzibie redakcji przy ulicy Staszica 6, na 3 piętrze.