MIEJSCE

Sprzedawcy historii, czyli miłość do antyków na Franciszkańskiej

W tym sklepie każdego dnia można znaleźć coś nowego. Meble, obrazy, szkło, zastawy, ceramikę, zabawki, narty, a nawet kije golfowe. Wszystko to, co możemy znaleźć u siebie w domu, w szafkach. Od współczesnych rzeczy do antyków. To pierwszy tego rodzaju sklep w Krośnie.
Damian Krzanowski
Damian Krzanowski

fot. Damian Krzanowski

Charakterystyczne dla sklepu "Na strychu" jest już samo jego położenie i układ. Wąskie i długie przejście, które prowadzi od drzwi witryny przy ulicy Franciszkańskiej, przez całą kamienicę, aż do okna z widokiem na ulicę Forteczną. Przy tym oknie swoje małe biuro ma właścicielka.

Beata Dobrowolska pochodzi z Wrocławia. To tam, na targach staroci, zaszczepiła u siebie zamiłowanie do antyków. Zawsze marzyła o tym,  żeby mieć taki sklep. W Krośnie jej marzenie zaczęło się spełniać, głównie dzięki przyjaciołom. 

Pani Beata dzień zaczyna od wizyty w magazynie, który mieści się pod sklepem. W pudłach ze starociami wyszukuje rzeczy, które ujrzą światło dzienne i wypatrzą je osoby odwiedzające sklep. Rzeczy pozyskiwane są z różnych źródeł, m.in. giełd staroci w Polsce i zagranicą, od znajomych ze strychu, od osób, które wystawiają je na ulicach lub po prostu wyrzucają. 

Wśród antyków można wypatrzeć stary, solidny, drewniany stół z Francji, który został wyciągnięty prosto z ogniska i odnowiony
damian krzanowski

Ludzie, którzy odwiedzają to miejsce, wiedzą czego chcą i czego szukają. Czasami sama właścicielka, dowiaduje się od nich bardzo ciekawych informacji o swoich przedmiotach. -  Pewien mężczyzna powiedział mi, że ta figurka to grzechotka meksykańska z tykwy. Czasami moi klienci są bardziej ode mnie świadomi tego, co posiadam w sklepie. Cały czas poznaję historię tych rzeczy.

Porcelana, szklanki, lampki... każdy znajdzie coś dla siebie
damian krzanowski

Sklep działa zaledwie dwa miesiące, a już ma swoich stałych klientów. Jak twierdzi pani Beata, otwarcie tego miejsca to najlepsza decyzja, jaką podjęła. - Uwielbiam tu przychodzić, wystarczy raz zajrzeć i już przepadłeś, strasznie uzależnia - słyszę od klientki, która wyszukiwała ubranka dla swoich pluszaków.

- Przychodzą zwykli ludzie, artyści, dusze kolorowe, osoby, które czują ciepło tych rzeczy. Tu się nie sprzedaje bułek, ubrań, tu się sprzedaje historię - mówi z pasją pani Beata.