- Pierwszy oprysk, którego byliśmy świadkami, prowadzony był 10 maja br. przy ogrodzeniu placu zabaw na terenie Zespołu Szkół nr 4 przy ul. Kisielewskiego. Odbywał się w wietrzną, słoneczną pogodę o godzinie 9.30, czyli już w godzinach zakazujących oprysków herbicydem, zawierającym szkodliwą i rakotwórczą substancję – glifosat – o nieprawidłowe użycie tego właśnie środka podejrzewają Krośnieńską Spółdzielnię Mieszkaniową i Urząd Miasta Krosna osoby związane z Zielonym Krosnem – społecznością mieszkańców, którzy chcą chronić roślinność miejską, a w tym przypadku, jak zapewniają, także krośnian oraz m.in. ich czworonożnych pupili.
- Oprysków dokonano niezgodnie z prawem, bo użycie herbicydu na placach zabaw jest prawnie zabronione – bulwersuje się Zielone Krosno. Podaje przy tym listę kolejnych lokalizacji, w których dokonano oprysków – place zabaw przy ul. Batorego i na os. Traugutta. Jako ilustrację skutków działania glifosatu pokazało serię zdjęć z wypaloną trawą w okolicach placów zabaw oraz wzdłuż chodników.
Zielone Krosno próbowało wyjaśnić sprawę w spółdzielni mieszkaniowej. Ta przyznała, że prowadziła opryski popularnym "randapem", ale zaprzeczyła, aby stosowała go w nieprawidłowy sposób, zarówno jeśli chodzi o godziny jak i miejsce użycia.
Sprawę oprysków poruszyli także inspektorzy OTOZ Animals w Krośnie, do których zgłosił się właściciel cierpiącego na ciężkie zatrucie psa. "Kto jest bezpośrednio odpowiedzialny za podjęcie decyzji o opryskiwaniu bez informowania o tym mieszkańców? Chciałbym wiedzieć komu mam »podziękować« za to, że będę musiał z tego powodu uśpić mojego psa" - napisał. Do OTOZ-u natychmiast zaczęli się zgłaszać kolejni właściciele czworonogów, najprawdopodobniej zatrutych w wyniku kontaktu ze środkami chwastobójczymi.
- Opryski to realne zagrożenia dla życia zwierząt. W Polsce jest mnóstwo potwierdzonych przypadków zatrucia używanymi do nich środkami – mówią inspektorzy OTOZ-u.
9 czerwca Zielone Krosno skierowało do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Rzeszowie wniosek o skontrolowanie sposobu prowadzenia oprysków w mieście. Domagają się w nim zbadania, czy preparatu użyto zgodnie ze wskazaniami, m.in. pod kątem stężenia i miejsca jego użycia, a jeśli nie – ukarania winnych.
- Nigdy nie mieliśmy przypadku zatrucia się dziecka lub zwierzęcia w wyniku prowadzonych przez nas oprysków – zapewnia Krzysztof Smerecki, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej krośnieńskiego magistratu. - My opryskujemy wyłącznie ciągi piesze oraz place i parkingi w mieście. Środki, które stosujemy, są dopuszczone do użytku. Pilnujemy, aby stosować je zgodnie ze specyfikacją - dodaje.
O komentarz zwróciliśmy się także do Krośnieńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Niestety, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
- Glifosat uznawany jest za środek niebezpieczny, dlatego używać go można w ściśle określony sposób. Można nim opryskiwać ciągi piesze, ale na pewno nie place zabaw – potwierdza Marian Sobutka, Podkarpacki Wojewódzki Inspektor Ochrony Roślin i Nasiennictwa, który wszczął już postępowanie wyjaśniające w sprawie oprysków w Krośnie.
Zastrzega jednak, że zrobił to w związku z zainteresowaniem tematem jedna z ogólnopolskich stacji telewizyjnych. - Wnioskiem, który otrzymaliśmy od Zielonego Krosna, nie możemy się zająć, bo z formalnego punktu widzenia jest to anonim. Nie ma w nim danych osobowych wnioskodawcy – tłumaczy.
Dyrektor Sobutka zapewnia jednocześnie, że okoliczności oprysków zostaną dokładnie sprawdzone. Jeśli okaże się, że były niezgodne ze wskazaniami lub prawem, inspektorzy mogą ukarać winnych – nałożyć na nich mandat w wysokości od 20 do 500 zł.