- O takim tatuażu myślałem od dawna, to była przemyślana decyzja. Urodziłem się i mieszkałem w Krośnie. Wieża farna to przecież wizytówka miasta - mówi 33-letni Bartosz Parzych. Wraz z żoną Eweliną i 7-letnią córką Zuzanną od ponad 10 lat mieszka w Preston w Anglii.
New Ink Order Tattoo Studio w Preston prowadzi 28-letni Gabriel Jamorski. Z wykształcenia jest architektem i lubi tatuować obiekty architektoniczne. To właśnie u niego Bartosz wykonał tatuaż.
- Klient chciał mieć pamiątkę, która nawiązywałaby do jego rodzinnego miasta. Opowiedział mi, że w Krośnie jest to najbardziej charakterystyczny obiekt. Osobiście w Krośnie nigdy nie byłem, dlatego musiałem posiłkować się zdjęciami. Na tatuażu miał być również motyw rodziny - opowiada Gabriel.
Na grafice widoczna jest sylwetka rodziny na tle wieży farnej z zegarem wskazującym godzinę 13.10. Na przedramieniu lewej ręki tatuaż powstawał przez prawie 5 godzin. Efekt końcowy robi wrażenie - tatuażysta zastosował cienie, półcienie, gradienty, szczegółowo odwzorował detale architektoniczne.
- Wpadłem na pomysł, żeby dorobić też niebo i ptaki latające dookoła wieży, aby pokazać jej wzniosłość. Chciałem też podkreślić różnorodność materiałów wykorzystanych do jej budowy. W architekturze detal jest podstawą - mówi Gabriel.
Klientami studia New Ink Order są głównie Polacy. Większość z nich wybiera tatuaże o patriotycznym przekazie, najczęściej związane z Warszawą. "Bo teraz jest moda na patriotyzm” - uzasadniają często. - Sugeruję moim klientom, żeby zrobili sobie tatuaże związane ze swoim miastem, z małą ojczyzną. Wtedy powstaje indywidualny wzór. Taki właśnie ma być tatuaż - to ma być znak rozpoznawczy, a nie kopia czegoś, co już nosi ktoś inny. Lubię takie wyzwania.
Bartosz opowiada, że jego córka bez wahania rozpoznała Krosno na tatuażu. - Zawsze jak jesteśmy w Krośnie, idziemy na Rynek i karmimy gołębie. Teraz te wspomnienia będę miał "pod ręką". Grafika wykonana jest po mistrzowsku, jestem pod wielkim wrażeniem.
Bartosz z rodziną stara się regularnie przyjeżdżać do Krosna i odwiedzać rodziców - babcię i dziadzia Zuzi. Następną wizytę zaplanował tuż po nowym roku. - To jest moje miasto, do którego chciałbym kiedyś wrócić. Mam olbrzymi sentyment do Krosna. Jestem dumny z bycia krośnianinem.
Damian Krzanowski