fot. Edyta Gonet
W 2008 na terenie SP 14 powstał długo oczekiwany obiekt do jazdy wyczynowej. Długo, bo młodzież starała się o to przez kilka dobrych lat. Zanim w 2004 prezydent miasta obiecał zbudowanie obiektu, pasjonaci sami zbudowali prowizoryczne urządzenia, które ustawili na osiedlowym boisku. Poza tym, do ćwiczeń wykorzystywali parkingi i krawężniki.
10 lat temu spełniły się marzenia skejterów. Miasto zainwestowało w profesjonalny skatepark z dwiema rampami i kilkoma elementami do wykonywania ewolucji. - Mocną stroną obiektu jest na pewno podłoże - zapewniał Rafał Mostowski, pracownik firmy TechRamps specjalizującej się w produkcji skateparków.
Niestety po postawieniu obiektu nikt przez lata nie interesował się jego stanem technicznym. - Jeździ się tragicznie. Nie można się rozpędzić, bo zaraz wpadnie się w jakąś dziurę - tłumaczy Kuba, jeden z użytkowników skateparku. W takich warunkach nie trudno o wypadek.
- Wczoraj widziałem dziewczynkę na hulajnodze, która przekoziołkowała właśnie przez tę dziurę - opowiada skejter, wskazując na konkretne uszkodzenie. Niektóre dziury są tak duże, że można w nie wsadzić całą nogę. Nie mówiąc już o kółku deskorolki.
Zniszczone są praktycznie wszystkie elementy skateparku. Box powinien być na stałe przytwierdzony do podłoża. A z łatwością można go przesunąć. Metalowe barierki dawno zardzewiały. Najbardziej uszkodzony jest funbox, nazywany "sercem skateparku". To na nim wykonuje się większość trików. Teraz, oprócz licznych dziur, ma odstające gwoździe i odginające się pokrycie. - Zostaje tylko jazda po podłożu - kwituje deskorolkarz.
Żeby trenować w dobrych warunkach, chłopaki muszą jeździć do innych miast, na przykład do Jasła. Dlatego walczą o naprawę skateparku, bo jak mówi Kacper, w powiększenie lub postawienie drugiego obiektu obiecanego dekadę temu już nikt nie wierzy.