Naszych telefonów na nr 997 nie będzie już odbierał dyżurny policji w lokalnej komendzie. Nawet, kiedy będziemy dzwonić na ten numer, skontaktujemy się z operatorem Centrum, który na co dzień obsługuje numer 112. Dzięki temu, będzie możliwe jednoczesne powiadomienie o zdarzeniu wszystkich właściwych służb.
Policja lokalna będzie otrzymywać z CPR-u tylko te zgłoszenia, z których wynika zagrożenie:
Informacje będą przekazywane drogą elektroniczną. Na ich podstawie dyżurny ma podejmować decyzje o dalszych czynnościach, w tym o dysponowaniu patrolami policji.
Osoby związane na co dzień z ratownictwem mają wątpliwości co do funkcjonowania nowego systemu. - Nawet, jeśli ktoś zadzwoni z prośbą o interwencję na sąsiedniej ulicy, telefon odbierze operator z Rzeszowa. To wydłuży czas interwencji. Poza tym, często w różnych miastach powtarzają się nazwy ulic, to może doprowadzić do nieporozumień, jeśli zgłoszenia nie będą precyzyjne. Wiele zależy od operatora w CPR - mówi jeden z policjantów.
Policjanci zastanawiają sie też, jak będzie wyglądało na przykład podtrzymywanie rozmowy ze zgłaszającym. - Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś jedzie za pijanym kierowcą i chce przekazywać bezpośrednio policjantom informacje o jego lokalizacji. Podobnych sytuacji jest wiele.
Nikt nie był w stanie wyjaśnić nam, w jaki sposób będą rozwiązywane właśnie takie zgłoszenia. Rzecznik prasowy Wojewody Podkarpackiego zapewniła nas, że "zwyczajny człowiek dzwoniący na numer alarmowy nie odczuje zmian". Policjanci też przyzwyczajają się do nowej sytuacji i mają nadzieję, że z czasem wszystkie wątpliwości znikną.
Małgorzata Habrat