fot. Damian Krzanowski
Medale, plakiety, odznaki, herby, breloki, pieczęcie do laku, tablice pamiątkowe, statuetki... To wszystko można znaleźć w niewielkiej pracowni Krzysztofa Chwaleby. Piwnica w "Kwadraciaku", bo tam znajduje się warsztat, wypełniona jest gablotami z różnego rodzaju medalami.
Obok Matki Bożej i Jana Pawła II widzimy Wojciecha Jaruzelskiego i Tadeusza Kościuszkę. W innym miejscu - medale sportowe, odznaki dla szkół, odznaki myśliwskie. Jedna z plakiet przedstawia nawet zakład weterynaryjny.
Pan Krzysztof z zaangażowaniem opowiada o każdym swoim dziele. Najbardziej ciekawi mnie okrągły medal z głową bernardyna. - To był mój setny medal - wyjaśnia. - Miałem bernardyna, który ciągle mi towarzyszył. Wszyscy rozpoznawali mnie właśnie po psie - dodaje.
Artysta zrobił już ponad 500 prac. Albo nawet ponad 600. Dawno stracił rachubę. Trudno zliczyć też godziny, które poświęcił na tworzenie. Samo zrobienie modelu to około 40 godzin. A przy niektórych klipach, na przykład z panoramą Krosna, nawet 100 godzin.
Ten zawód jest tak pracochłonny, że współcześnie zupełnie przestał być opłacalny. - Przez kilkanaście lat materiały niesamowicie podrożały - mówi pan Krzysztof. - Wcześniej kilogram brązu kosztował 4 zł. Teraz nawet 37. Prawie tyle samo kosztuje gotowy wyrób, a i tak czasem słyszę, że to za drogo.
Kiedyś było zupełnie inaczej. - Dawniej medale miały bardzo duże znaczenie - wspomina grawer. - Kiedy ktoś dostał medal, szczycił się nim. Dzisiaj, przez nowoczesne techniki, stało się to bardzo popularne. Większość nagród ląduje po prostu w szufladzie.
Jeszcze do niedawna praca Krzysztofa Chwaleby była niezastąpiona. - Kiedy w sylwestra w 2000 r. zamknięto banki, przywieziono do mnie wszystkie stemple, bo były tylko do 1999 r. Kiedy inni się bawili, ja pracowałem, żeby banki mogły normalnie funkcjonować w nowym roku - opowiada medalier z Krosna.
Gdy ogląda się precyzyjne dzieła pana Krzysztofa, trudno uwierzyć, że wszystkiego uczył się sam. Najpierw tego, jak powinny wyglądać narzędzia, a później - jak grawerować, żeby to dobrze wyglądało. - Nie miałem nawet kogo podpatrzeć. Byłem u jednego medaliera, ale nie chciał mi nic zdradzić - wyjaśnia.
Okazuje sie, że to bardzo hermetyczny zawód. - Jeszcze przed wojną napisano książkę pod tytułem "Grawerstwo", ale grawerzy wykupili i spalili wszystkie egzemplarze - mówi ze smutkiem mój rozmówca.
Pan Krzysztof chętnie podzieliłby się swoim doświadczeniem. Problem polega na tym, że nie za bardzo jest z kim. Do tej pory znalazł się tylko jeden zainteresowany, ale głównie odlewaniem pieczęci. Kontynuatora kilkudziesięcioletniej pracy krośnieńskiego medaliera prawdopodobnie nie będzie.
Krzysztof Chwaleba skończył oficjalną działalność 3 lata temu. Teraz tworzy wyłącznie dla własnej satysfakcji. Ostatnio wykonał dwie klipy (rodzaj medalu) zainspirowane wielkimi rocznicami: 100-leciem odzyskania niepodległości i 90-leciem nadania Honorowego Obywatelstwa Miasta Krosna Marszałkowi Polski Józefowi Piłsudskiemu. Ma nadzieję, że dzięki temu o tych wydarzeniach będzie pamiętało więcej mieszkańców naszego miasta.
Małgorzata Habrat