- To już prawdziwa plaga! – złości się pan Stefan – ul. Franciszkańska, Słowackiego, Piłsudskiego czy Ordynacka. Co kawałek rozciągnięta taśma lub wygrodzenie zbudowane z czego popadło, nawet ze starego krzesła, obciążonego pustakiem i pogiętego profilu aluminiowego. No i obowiązkowo kartka informująca, że nie ma przejścia! Starówka wygląda jak po klęsce żywiołowej, w której ucierpiała połowa kamienic, grożących teraz zawaleniem – pisze.
Krośnianin zdaje sobie sprawę, że chodzi o niebezpieczeństwo, które stwarzają dla przechodniów sople i nawisy śnieżne, ale z drugiej strony przypomina, że ich usunięcie jest przecież obowiązkiem właścicieli nieruchomości. - Postawienie szpetnej zapory z byle czego i wywieszenie kartki "przejścia nie ma", to żadne rozwiązanie. Poza tym, jak to wygląda? Starówka w ruinie czy co? Nikomu z władz to nie przeszkadza? - wywołuje do tablicy służby, których zadaniem jest pilnowanie porządku.
Straż miejska potwierdza, że wygrodzenie chodnika przed nieruchomością na dłuży czas nie jest zgodne z prawem. - Można wyłączyć go z użytku na krótki okres, podczas którego śnieg i sople strącane są z dachu, ale zostawianie taśmy na kilka dni nie wchodzi w rachubę. Co więcej, na ustawienie takiej zapory właściciel powinien mieć zezwolenie urzędu – tłumaczą strażnicy.
Funkcjonariusze zapowiadają, że w najbliższym czasie dokonają kontroli w nieruchomościach, przed którymi zagrodzono chodniki. Przypominają też ich właścicielom, że zadbanie o porządek, w tym usunięcie nawisów i sopli, jest obowiązkiem wynikającym z Ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach oraz Prawa budowlanego. Za ich niedopełnienie grożą kary.