Po upadku PKS-u na dworcu zapanował chaos. Pasażerów straszą wraki autobusów, a w budynku kas zamiast biletu do Iwonicza można kupić piwo. Część busów odjeżdża z losowych stanowisk, pozostałe gnieżdżą się w wąskich zatokach przy budynku poczty, chociaż plac dworca stoi niemal pusty. Podróżni odczuwają deficyt miejsc parkingowych. Nad całością króluje nieremontowana od lat stacja kolejowa.
- Widok tego miejsca woła o pomstę do nieba, na co często zwracają uwagę nie tylko mieszkańcy, ale też turyści – mówi Joanna Sowa, rzeczniczka Urzędu Miasta. Obecnie większość działki dworca należy do samorządu. Krosno przejmowało poszczególne fragmenty od różnych podmiotów – między innymi PKP i PKS. - Teraz przyszedł czas na konkretne, inwestycyjne działanie – stwierdza Beata Pawłowska–Nicałek, naczelnik Wydziału Drogownictwa.
Rewitalizacja sięgnie aż do ul. Mielczarskiego. W efekcie powstanie jednolite centrum przesiadkowe. - Spotkają się tam cztery rodzaje komunikacji: autobusowa, kolejowa, za pomocą prywatnych samochodów i taksówkowa – opisuje Krzysztof Smerecki, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej.
Na dworcu od strony ulicy Naftowej miasto planuje wydzielić jedenaście stanowisk dla autobusów. Na środku placu chce stworzyć miejsce postoju dla większych wozów. Kierowcy mniejszych pojazdów odpoczną po trasie za dworcem, przy torach kolejowych. Przy zachodniej stronie znajdzie się miejsce dla MKS-u, który jesienią przeniesie się z dzisiejszego mini-dworca komunikacji publicznej obok Full Marketu. Pozostanie na nim jedynie przystanek zlokalizowany zaraz przy galerii handlowej.
Pierwsze zmiany dla pasażerów busów nastaną już w marcu. Oblegany przystanek "Dworzec 01A" ustąpi miejsca tymczasowemu, małemu parkingowi. 2018 rok to też koniec istnienia słupków "Dworzec PKS I" przy postoju taxi i "Dworzec PKS II" obok wejścia do poczty. Likwidacja oznacza, że liczni przewoźnicy będą musieli zmienić swoje miejsce odjazdów.
- Zapraszamy ich na nasz dworzec – zachęca Krzysztof Smerecki. – To komfort dla pasażerów i przewoźników: otrzymają wydzielone stanowisko, wiatę, poczekalnię, ubikację i ciąg handlowy. Dla przewoźników oznacza to 20-krotnie wyższe opłaty, ale właśnie takimi udogodnieniami jak toaleta czy wiata urzędnicy chcą zachęcić ich do korzystania z dworca z prawdziwego zdarzenia.
Wiosenne zamiary miasta są początkiem tworzenia większej przestrzeni dla samochodów w rejonie ul. Mielczarskiego. Dokładny koncept jeszcze nie powstał, lecz pojawia się idea parkingu piętrowego. - Będzie można wygodnie zaparkować i przesiąść się na komunikację miejską – mówi Beata Pawłowska-Nicałek.
Zarząd nad dworcem obejmie dzierżawca. - Przetarg ogłosimy w połowie stycznia – informuje Dorota Nitka, inspektor w Wydziale Gospodarki Komunalnej. – Jego zwycięzca będzie musiał utrzymywać funkcje dworca, lecz z możliwością zorganizowania tam własnej działalności komercyjnej. Dzierżawca będzie uczestniczył w sfinansowaniu rekonstrukcji – przy udziale jego środków powstanie dworcowa infrastruktura.
Krzysztof Smerecki podkreśla, że przyszły zarządca może posiadać własną koncepcję zagospodarowania terenu: - Mamy nadzieję, że będziemy mieli do czynienia z doświadczonym przedsiębiorcą. Otrzyma we władanie wszystkie tereny dworca należące do miasta, poza stanowiskami MKS. Nie chcemy, aby transport miejski był zależny od zewnętrznego podmiotu.
Prace nad odnową determinuje powstające w starej stacji kolejowej Etnocentrum. Miasto uzyskało dofinansowanie konieczne do jego utworzenia. W 2019 roku atrakcja ma stać się integralną częścią nowego centrum przesiadkowego. Przy niej powstanie umożliwiająca krótki postój zatoka Kiss&Ride. Rozwiązanie to wdrożono już w Krośnie na ul. Wojska Polskiego przy Szkole Podstawowej nr 14.
Na przebudowie skorzystają też taksówki. Ich postój przeniesie się obok wjazdu na dworzec od skrzyżowania z ul. Kolejową. Następne miejsca dla taxi powstaną wzdłuż nowej, krótkiej drogi, projektowanej w miejscu dzisiejszego skwerku naprzeciw placu dworcowego. Zakończy się ona obok budynku Etnocentrum.
Urząd Miasta zastrzega jednak, że przedstawione plany mogą ulec zmianie. Urzędnicy są też ostrożni z wyznaczaniem daty zakończenia wszystkich prac. - Zmieniamy wygląd i funkcję poszczególnych miejsc, a nie całości od razu – dowiadujemy się w magistracie. – Dlatego w trakcie mogą pojawić się nowe pomysły, a zastosowanie znaleźć inne rozwiązania.