Zmiany wprowadzone od 1 stycznia 2017 r. objęły wszystkie linie miejskiego przewoźnika. Na niektórych wprowadzono jedynie drobne korekty, dla innych przyszedł czas rewolucji. Trzy trasy całkowicie zniknęły z rozkładu, lecz w ich miejsce powstały nowe, mające lepiej odpowiadać potrzebom krośnian. Do kompletu - promocja na niektóre bilety jednorazowe i miesięczne. Taki zestaw miał być receptą na sukces i sposobem na to, by przekonać do częstszego korzystania z emkaesów.
- Jestem bardzo zadowolona – mówi pani Jadwiga mieszkająca na osiedlu WSK – Są dwie linie "0" i "10" zamiast jednej "D". Jeżdżą tam, gdzie trzeba - jedna przez miasto, druga przez dworzec. Do tego codziennie, a nie jak dawniej tylko od poniedziałku do piątku.
Podobną opinię o zmianach ma pani Agnieszka z bloków przy ul. Łukasiewicza. - Jest więcej linii i przybyło odjazdów. Trochę gorzej z weekendami, ale też nie jest źle. Zwraca uwagę na to, że wsiadając pod domem może dostać się zarówno do szpitala, jak i do galerii VIVO.
Adrian, studiujący na PWSZ, chętnie korzysta ze zmienionej trasy linii „2”: - Mogę teraz bez przesiadki dojechać z kampusu przy ul. Dmochowskiego na zajęcia w Turaszówce. To wspaniałe rozwiązanie.
Również mieszkańcy osiedla Tysiąclecia mieli okazję przetestować nowe rozwiązania. Tu pojawiła się linia „K” zatrzymująca się m.in. na nowym przystanku przy ulicy Magurów. - Cieszymy się z niej niezmiernie, ale dlaczego kursy urywają się przed godziną 16? - zastanawia się pani Aneta. – Powinny być do 18, wtedy zamykają się sklepy. Pasażerka widzi też inne mankamenty nowego rozkładu. – W sobotę i niedzielę „K” nie istnieje, a to jest osiedle starszych ludzi. Mamy problem, aby dojechać na mszę. Musimy składać się po 2 złote na taksówki.
Optymizmu brakuje na ul. Zręcińskiej. Wprawdzie panu Markowi odpowiada, że ma bezpośrednie kursy pod "kwadraciaka", a młodzież łatwiej dotrze do szkół na Guzikówce, lecz widzi problem w niedzielnym rozkładzie. – Druga strona Polanki ma wtedy „E” co godzinę, a naszą trasą „7” jeździ tylko co dwie. To nie jest logiczne. Łaskę nam zrobili, że ta „7” w ogóle kursuje. To jest komunikacja miejska, więc nie wszystko musi się opłacać.
U pana Andrzeja z Białobrzegów nowy rozkład spotyka się z krytyką. – Wszędzie dołożyli kursów, tylko nie u nas. Ostatni autobus do miasta jest o 16, a powrotny – o 15. Jest bardzo mało czasu na załatwienie czegokolwiek. Mężczyzna zna też zdanie sąsiadów o ofercie MKS dla ich dzielnicy. – Z ulicy Białobrzeskiej jest tylko jeden autobus „B” o 7:05. Powrót możliwy jedynie po godzinie 14 linią „G”. To jakaś kpina!
- Nowy rozkład jazdy uwzględnił zwiększenie częstotliwości kursowania w ciągach komunikacyjnych, na których są potencjalni pasażerowie – odpowiada Grzegorz Sas, przedstawiciel MKS. - Obejmują duże osiedla mieszkaniowe, instytucje publiczne itp. Dodaje, że w Krośnie szczyt przewozowy kończy się w chwili zakończenia kursowania linii „K”, czyli po godzinie 16. - Później do dyspozycji mamy m.in. linię “E” o podobnym przebiegu w centrum miasta co linia „K”. Kursuje ona regularnie przez cały tydzień od 5 do 22.
MKS ma powody do zadowolenia, ale widzi też negatywy. W czerwcu informowaliśmy o 30-procentowym wzroście sprzedaży biletów komunikacji miejskiej, jednak nie wszystkie cieszyły się popularnością. Rada Miasta podwyższyła cenę miesięcznego na strefę miejską z 49 zł na 54 zł. Uzasadniła to niewiele większym zainteresowaniem pasażerów. - Na pewno jedną z lepszych rzeczy to uruchomienie wspomnianej już wcześniej linii “K”. Obserwujemy też jednak niską frekwencję pasażerów w dni świąteczne – informuje Grzegorz Sas.